Wyobrażałeś sobie kiedyś, że mógłbyś zostać marynarzem? Życie na łajbie, ładne panie w każdym porcie, rum i nawet ciekawa kasa. No to załóżmy że zostałeś. Pracowałeś parę lat, nazbierałeś papieru i wracasz do swojej małej mieściny, gdzie planujesz rodzinę, dom, syna no i drzewo, czyli pakiet spełnionego faceta. Wracasz, lukasz za posesją i szybko się orientujesz, że jakieś anomalie na tym rynku chałupiarskim, bo cena x170% się zrobiła w parę lat, a nawet i cygara zdrożały o jakieś 100%. Myślisz jak to? Po dłuższej chwili dochodzisz do wniosku, że jakaś niewidzialna siła działa i życie ludziom utrudnia bo za 10zeta masz 10 fajek, a przed wyjazdem całą paczkę kupowałeś. Zbulwersowałeś się na chwilę zastanym stanem rzeczy, chwila minęła, żal do świat minął i wracasz do codzienności życia aby dozbierać na to własne M4. I życie trwa dalej. Przyszedłeś do IT21 i już wiesz co to za siła okrutna tak ludzi okrada. Ano inflacja (cen) to się zwie potocznie i już wiesz CO winić za zjedzenie kawałka twojej prosperity. Trochę nawet po-orientowałeś się w temacie i już coś kojarzysz, że to szamani centralni i komercyjni coś przy tym majstrują, a co niektórzy nawet sobie cel inflacyjny na 2% ustalili, a obecnie coraz więcej proponują. Tak więc już rozumiesz ile tracisz rocznie, przynajmniej oficjalnie. Dlaczego tak jest to będziesz wiedział po przeczytaniu tego tekstu. Dziś wpis o tym co to jest inflacja i dlaczego ona jest z nami, a nawet dlaczego nam życie utrudnia.
Jest śmiesznie, może być jeszcze weselej, bo inflacja wielu ludziom i krainom życia zrujnowała. Dlatego radzę abyś zapoznał się z tematem bo jest on w miarę prosty, ale kompletnie nie rozumiany przez Kowalskiego. Życie egzaminuje nas co chwilę i dobrze byłoby gdybyś w temacie pieniądza i inflacji na 5+ wypadł, bo wtedy możesz mieć jakieś szanse z tą plagą monetarną. Zastosuję w tym wpisie technikę powielania tej samej informacji, ale to celowe abyś szybciej i lepiej zrozumiał. Tak więc nie płacz w komentarzach, że się powtarzam, bo to z zamierzenia. Trochę bajkowo będzie pod koniec abyś na wesoło zrozumiał do złodziejskie zjawisko.
Inflacja to nie tylko twój ból głowy, ale też i zmora bankierów, i nie tylko tych centralnych. Tyle że ich to delikatnie inaczej boli. Any zrozumieć inflację PIENIĄDZ i CENY musisz rozumieć. Postudiuj serię o Pieniądzu cz. II jak czujesz braki, bo będzie ci ona potrzebna.
Supply & Demand z zasad Ekonomi Podstawowej
Podstawy ekonomii pewnie studiowałeś, albo coś tam liznąłeś u IT21. Jak nie masz za bardzo pojęcia w temacie to w bibliotece jest temat ładnie wytłumaczony. Polecam a nawet zalecam postudiować jakieś podstawy gdyż nieznajomość ekonomi jest twoim wrogiem, a nawet złodziejem twojego życia (podobnie jak z prawem !!).
Jak już wiesz pieniądz jest to ogólnie akceptowany środek wymiany, czyli towar który służy do robienia płatności. Ponieważ pieniądz jest towarem, to tak jak każdy towar bez wyjątków podlega prawom rynku, którymi rządzą podaż (supply) i popyt (demand). Krótkim wstępem wyjaśnimy te krzywe popytu i podaży gdyż będą one nam później potrzebne do zrozumienia zagadnienia właściwego jakim jest inflacja jak i deflacja cen.
Na jednym wykresie masz wszystko co musisz rozumieć. I tak po lewej na pionowej jest cena P (price) a na poziomej u dołu masz ilość oferowaną/nabywaną Q (quantity demanded). Mamy dwie zmienne to już wiesz, że raczej istnieje jakaś zależność pomiędzy ceną a ilością. Zależności są dwie i zwą się:
- krzywa popytu (demand D)
Opisuje ona zachowania kupujących, czyli ile czego i po jakiej cenie kupią (na całym zakresie, nie punktowo). - krzywa podaży (supply S)
Opisuje ona zachowania sprzedających, czyli ile czego i po jakieś cenie dostarczą na rynek (cały zakres).
Krzywa popytu (demand D) to nic innego jak na ile jednostek stać ludzika po zaoferowanej (danej) cenie. Jest ona Opadająca, czyli im więcej jednostek kupisz to cena za jednostkę będzie tańsza. Czysta odwrotność ceny i ilości: Jedno rośnie = drugie maleje.
Cena w dół ⇔ Ilość nabyta w górę
Krzywa ta może się przesuwać w prawo (powiększony popyt) D1 → D2 albo odwrotnie wtedy zmniejsza się popyt. Czynników wpływających na to zjawisko opisywać nie będziemy tutaj.
Krzywa podaży (supply S) opisuje ile jednostek sprzedający, bądź też producent chce dostarczyć na rynek po danej cenie. Im więcej płacą za towar tym jest on chętny dostarczać więcej na rynek, czyli krzywa podaży S jest rosnąca. Czysta proporcjonalność ceny i ilości dostarczanej. Jedno rośnie = drugie też rośnie.
Cena w górę <=> Ilość dostarczana w górę
Krzywa też może się przesuwać w prawo (więcej oferowane) S1 → S2 jak i w stronę przeciwną.
W życiu jest tak, że każdy towar ma swojego kupca, tak więc zainteresowani spotykają się na markecie i tam targują, a potem handlują. Transakcja dochodzi do skutku jak cena oferowana równa jest cenie proponowanej. Dochodzimy wtedy do ceny równowagi (equilibrium). Jak zmienią się warunki lub krzywe z jakiegoś powodu się poprzesuwają to wytworzy się nowe equilibrium, i tak aż do końca świata.
Czasami na rynku pojawia się nadwyżka popytu (excess demand), czyli po naszemu więcej chętnych niż towaru, więc logiczne że cena pojedzie do góry. Odwrotnością jest nadwyżka podaży (excess supply), co oznacza że towar leży na półkach ale chętnych brak, tak więc sklep-owiec albo obniży cenę albo pojedzie w bankruty. I w obu przypadkach zapasy cenowe zakończą się jak cena oferowana = cenie do zapłacenia.
Co jest jeszcze ważne to:
- wyższy popyt prowadzi do wyższej ceny
- wyższa podaż prowadzi do niższej ceny
Odwrotne zależności są też prawdziwe.
I to tyle o zachowaniach wolnego rynku. Rynki sterowane to inna bajka. Tam inne ciekawe rzeczy się dzieją, ale to nas nie interesuje tu i teraz.
Zapoznaj się z prezentacją o demand-supply-and-market-equilibrium dla większego zrozumienia tematu jeżeli masz potrzeby.
Alimentacja Groszem czyli Supply of Money
Kasa jak każdy inny towar nie bierze się z powietrza i na drzewach nie rośnie. Trzeba ją wytworzyć, wyprodukować, albo zapracować. A to wymaga czasu, pracy i wysiłku. Na szybko i łatwo z drukarki się nie da. Tzn. tobie nie wolno mieć drukarki w domu bo to karalne okrutnie, bo za takie wybryki grozi ci 25L, a w starożytności nabijali na pal. To już rozumiesz dlaczego to bardzo poważna sprawa jest. Inaczej byś w zawiasach dostał, a może tylko na kolegium by się zakończyło. Inni czyli silno-ręcy i zarządy krain mają już takie możliwości i od czasu do czasu korzystają z tego dobrodziejstwa. Wynikowo coraz więcej płacidła zaczyna istnieć w egzystencji.
Czasy obecne to łatwość wytwarzania dodatkowego płacidła, gdyż tworzony jest on jako zapis elektronowy albo poprzez dodruk papierowej gotówki. W oby przypadkach koszty wytwarzania są znikome w porównaniu z wartością nominalną. Historycznie zwiększanie ilości płacidła było o wiele bardziej pracochłonne, gdyż trzeba było wykopać metal i go przetworzyć. Chociaż istnieli i tacy którzy szli na łatwiznę, zbierali metal z rynku, przetapiali i mieszali z jakimś szajsem. I ponownie wytwarzali tego samego kształtu i o tej samej wadze monety, gdzie zawartość cymesu była już zredukowana, a gówna się za to powiększała (re-coinage). Kilka nowych monet powstawało dodatkowo. Kto wie, może z tamtej epoki pochodzi przysłowie: Nie mieszaj synku gówna z betonem. Zjawisko to nazywa się debasement, czyli obniżeniem złota w złocie. Innym sposobem na debasement był clipping, czyli po-prostu odcinanie narzędziami kombinerko-podobnymi obrzeży monet. Brzydko to wyglądało i ludzie się szybko orientowali. Dlatego bardziej inteligentne metody wy-móżdzono. Debasement było źródłem dochodu, ukrytym źródłem dochodu = czystym zyskiem. Dlatego nie każdemu było dane tak operować. Prawo Kopernika opisałem w sadze o pieniądzach.
Jak napisaliśmy dodruk czy to elektroniczny czy papierowy to dochodowa zabawa produkcji płacidła, łatwa i nie wymagająca dużych kosztów w odniesieniu do wartości nominalnej. Ze złotem (jak i innymi towarami) jest już inaczej, gdyż cena złota na rynku jest funkcją produkcyjności, a ta się ciągle zmienia. Dlaczego? Jeżeli złoto jest drogie to coraz to więcej ludzików chcę go z ziemi kopać i coraz więcej zaczyna go być na rynku, a po stornie przeciwnej coraz mniej ludzików chce produkować chleb, masło i czapeczki bejsbolowe. Tak więc cena tych towarów musi wzrosnąć gdyż jest ich po-prostu mniej, a wartość złota się zmniejsza bo jest go dodatkowo więcej. I dochodzimy do ceny optymalnej. Możliwy jest też tymczasowy szok zewnętrzny (spowodowany np. przywiezieniem z Ameryki 100ton złota) ale rynek go przerobi i cenę optymalną szybko znajdzie. To tak w dużym skrócie, szkoda czasu na tłumaczenie w detalach. Już teraz rozumiesz dlaczego rynek się sam reguluje. Bezbłędna Maszyna Natury. Te same zasady od wybuchu w T=0.
Rozmawiamy oczywiście o warunkach (quasi) wolno rynkowych, gdyż monopol i koncesje oraz niewolnictwo to inna para kaloszy na rynku wydobywczym złota. Historię Hiszpan kolonizatorów zapewne znasz. Popłynęli do ameryki północnej, taniego złota przywieźli tony i im ceny Ostro urosły, a za jakiś czas mocarstwo umarło 🙂
Zdefiniujmy więc podaż płacidła (money supply MS). Zrobimy to na metalach (PM) bo łatwiej to wytłumaczyć. Money supply to nic innego jak całkowita ilość monet PM w egzystencji. Kiedyś w erze metali była to po-prostu całkowita waga wszystkich monet z PM. Czyli ile monet jest tam gdzieś w sklepach i w skarpetach pochowane. Wyobraź sobie, że masz 100 money po 10g = 1000g na całej wsi. Czyli cała ilość płacidła to 1kg PM.
W czasach obecnych ocena całkowitej ilości płacidła jest trochę bardziej skomplikowana i nie trywialna do wyliczenia, ale poczytasz o tym we wpisie o agregatach pieniężnych (w przeciągu 1-2 miesięcy). Dla naszej analizy inflacji zakładamy, że całkowita ilość płacidła to MS.
Demand for Money DM
Popyt na kasę (Demand for money DM) można zdefiniować bardzo prosto: Ilość płacidła, którą trzymasz (nie wydałeś), czyli twój bilans płacidła (cash balance).
Demand for money = money do not spend
Od czego zależy? Od kilku czynników ale najważniejszym jest chęć posiadania pieniędzy, nie myl z pożądaniem (Desire for money), bo to dwie różne rzeczy. Czyli chcesz (lub musisz z jakiegoś powodu) posiadać pieniądz bardziej niż inne rzeczy. Innymi czynnikami wpływającymi są systemy transakcyjne jak i zachowania polityków monetarnych w danej krainie. Opisane to jest w cz. II o Pieniądzu. Podsumowując dla naszej analizy demand for money to kasa, której nie wydałeś (trzymasz), bo uważasz ją na pożądaną. Czyli jak to opisałem demand for money zależy od psychologi i zachowań ludzików. Tyle i aż tyle.
Demand for money DM to ciekawe zjawisko społeczne, gdyż ma swoją inercję, a historia mówi nam, że jest ona raczej nie mała. Dynamika tego zjawiska jest bardzo trudna do prognozowania. Wynika to z zachowań ludzików na danym obszarze. Zmiana zwyczajów wydatkowych, kultura i mentalność ludzi nie zmieniają się szybko, a raczej ślamazarnie. Czyli już wiesz, że DM to psychologia terenu i tłumu.
Czyli zakładamy, że DM jest powiązane z kulturą ludzików na danym obszarze. A ludziki te nie zmieniają się z dnia na dzień i nie jedzą x2 więcej za tydzień. To chyba logiczne. Tak więc DM zmienia się powolutku o ile w ogóle. Chyba, że jakiś punkt zapalny = szok nastąpi np. Jaruzelski w TV mówiący, że za tydzień kasa o połowę mniej będzie warta. Takiego żartu nie da się szybko odkręcić z powodu psychologi tłumu jak i inercji zjawiska. Ludzie wolą dmuchać na zimne, więc niepewności raz zasianej szybko nie wyleczysz. Cytując J. Rickards zmiany dynamami DM są bardzo trudne do wywołania, ale jak już zaistnieją to są o wiele trudniejsze do zatrzymania, a rzędy wielkości trudniejsze do odwrócenia tego trendu. To jak w powiedzeniu: Cygan tylko raz przechodzi przez wieś, a nowe przejście wymaga czasu. Dlatego już rozumiesz, że zaufanie ludzików do pieniądza i do rynków finansowych w danej krainie jest bardzo ważne, jak nie najważniejsze. Dlatego polityka monetarna jest prowadzona po cichu, bez fajerwerków. Popatrz na ostatnie przygody Indyjskiej Rupii: panika i bonanzy na ulicach, walka o majątek życia. Rubikon przekroczony generuje chaos, a chaos to problemy.
Analogię ze strusiem można by podać jako przykład zobrazowania inercji i dynamiki. Struś stoi i sobie robaka z ziemi zajada, ty jako farmer chcesz go trochę na bok przesunąć. No ale jak? Sygnalizujesz mu jakimiś zachowaniami aby się ruszył ale on ciągle nic, bo nie chce albo nie rozumie. No to ty stresora coraz większego stosujesz. Aż tu nadchodzi szok strusiowy (a on płochliwy raczej jest, tyle że histereza jego zachowań nie jest ci znana) i wpada ci on w szał. W podróż natychmiast wyrusza, a że dużą masę ma i prędkości (pędu) szybko nabiera tak więc zatrzymanie go to już nie-mały problem, a o odwróceniu trendu raczej nie ma mowy. Siatka, ale z nie z drutu, może pomóc, bo od drutu to wielkie jajka strusiowi popękają i umrze ci on. Kuracja stopująca ten pęd musi byś właściwa i adekwatna do inercji, czyli środki zaradcze ostre i wymowne. Już teraz rozumiesz dlaczego Volker zafundował w USA 20% na stopach procentowych na początku 80s. To ci cały opis jak to się zmienia demand for money DM, a z nim wycena towarów.
Jak się pewnie orientujesz pomimo postawionych celów inflacyjnych banki centralne mają nie lada problem jak do tego celu dobić, bo nie tylko sama ilość kasy ale też popyt ludzików na grosz jest też arcy-ważny. Nie mogą sobie pozwolić na ostre kroki monetarne bo to będzie mieć odpowiednią reakcję i poważne konsekwencje w zadłużonym po uszy globie. To dlatego ten taki fajny Helikopter-Money nie może zostać wprowadzony w życie bezpośrednio, bo spowoduje on utratę kontroli monetarnej a takie zjawiska prowadzą w linii prostej do hiper-inflacji, czyli currency event. Hiperinflacją i stagflacją zajmiemy się osobno w cz. III bo to ciekawe zjawiska i wymagają własnego wpisu.
Popyt -Podaż całościowo i z rozszerzonym komentarzem
Poczytałeś trochę o podaży (supply) i popycie (demand) to przejdźmy do rozważań praktycznych tych naczyń połączonych. Co powoduje że ceny rosną? Podobno tylko poniższe dwa czynniki:
- Motyw zysku (Profit motive), co oznacza że ludzie chcą zawsze zarobić więcej kasy, taka ludzka natura.
Inną wyjaśnieniem jest fakt, że ludzie minimalizują koszty czyli maksymalizują zyski w danej sytuacji. - Mechanizm dostosowania się cen (Free adjustment of prices). Czasami nazywane też free price system = let prices be free. To tak dla wszystkiego.
Oba powyższe warunki spełnione jednocześnie gwarantują podróż do równowagi cen, gdzie potrzebujący zadowolony a i przekupka uśmiechnięta. Tak więc po zapasach cena dla towaru dochodzi do equilibrium. Czyli ilość na sprzedaż po cenie X = ilość na którą są chętni po tej cenie. Zażądasz x2 i może się okazać że towar ci zgnije 🙁
Co bardzo ważne: w jednej chwili jest tylko jedna właściwa cena po której rynek się oczyści, czytaj pan kupi = pani sprzeda. Jutro może padać deszcz i humory mogą mieć oni już inne.
Nadwyżki i niedobory będą działać dośrodkowo, wektory przeciwne, tak aby się spotkać. Pamiętaj: rynek się zawsze dostosowuje. Takie zasadnicze prawo natury.
Każdy działa w swoim własnym interesie (self-interest). Kupujący płaci swoja najniższą cenę a sprzedawcą chce/żąda najwyższą jaką może dostać. Rynek dostarcza towary tylko dla tych, którzy są w stanie zapłacić najwięcej za nie. Pojawia się kryzys zaopatrzenia to cena w górę, bo towaru brak a każdy by chciał, więc ten co ma w posiadaniu to podnosi poprzeczkę cenową. I to oto ci cała prawda o siłach rynkowych.
Tak już rozumiesz, że rynek jest funkcją racjonowania (rationing of the market), czytaj rzadkości towaru na rynku.
Maksymalizacja zysku to nie trzymanie ceny na wyżynach. Klient nasz pan. Przykazanie najważniejsze dla byznesu. To już rozumiesz, że mądry byznessmen dostosowuje ceny do rynku, a jak musi to nawet po stracie jedzie, bo lepiej jak starci 5PLN na kilogramie niż ZERO mu do kasy wpłynie, a jeszcze koszty złomowania mu przyjdzie pokryć. Tak więc ciśnienie na ceny jest zawsze z obu stron. Wynikowo masz więc cenę optymalną w danym momencie. Pomijamy tu zarządzanie centralne, bo tam cuda chwilowe się dzieją.
Całościowy Wzrost Cen w Krainie
Przejdźmy do zagadnienia popytu i podaży w układzie dwu lub wielo-towarowym. Zakładamy stałą ilość płacidła aby pokazać co się dzieje jak ilość kasy się nie zmienia w obiegu. BARDZO WAŻNE ZAŁOŻENIE, bo pokazuje co by się działo jakby nie było dodruku.
Jeżeli masz na rynku 2 towary X i Y np. woda i sok, kawa i herbata i konsument ma chęć na nie, ale na rynku jest tylko stała ilość kasy Z to bardzo prosto dojdziesz do wniosku, że jak kupi on więcej X to stać go będzie na mniej Y i odwrotnie. Ekonomia zdrowego rozsądku, jak często zapominana w obecnych czasach.
Jak kupisz więcej X to popyt D na X rośnie i jego cena P rośnie, a z Y masz odwrotnie, czyli popyt spada i jego cena też spada.
D (X) ⇑ ⇔ D (Y) ⇓ powoduje P (X) ⇑ ⇔ P (Y) ⇓
Wzrost popytu na jeden towar (zakładając stałą ilość grosza) powoduje, że popyt na inny towar musi być mniejszy. I odwrotnie. A jak popyt spada to i cena spada. Odwrotna zależność jest też prawdziwa. Z krzywej popyto-podaży to wynika, którą to powyżej studiowaliśmy.
Tak więc w środowisku gdzie ilość grosza jest stała i jak jedne towary drożeją to inne rzeczy muszą tanieć. Cena za X rośnie to cena za Y spada i odwrotnie. Najważniejsza zależność cenowa. Nie jest możliwe aby wszystkie ceny rosły jednocześnie, jak jest stała ilość kasy obiegu.
Tak więc nie możliwy jest wzrost całości towarów przy tej samej bazie monetarnej. Wynikowo, zauważyłeś iż baza monetarna = całkowita ilość płacidła musiała by się ciągle powiększać aby ceny wszystkiego szły do góry (co bada nasz nielubiany CPI). Nazywa to się sustain inflation of prices i nie może wystąpić w środowisku ze stałą ilością kasy, gdyż po prostu ludziom by zabrakło kasy po jakimś czasie.
Jak już wiesz ciągły wzrost cen (persistent rise in overall proces) przy stałej bazie monetarnej (money supply is fixed) jest niemożliwy. Dochodzisz więc do wniosku, że aby ceny wszystkiego mogły rosnąć musi pojawiać się coraz to więcej płacidła w obiegu. Tak więc inflacja cen to żadne czary mary, lecz logiczne zjawisko opisane bardzo dobrze w ekonomi, tyle i aż tyle.
Czyli baza monetarna powiększa się najpierw a potem dopiero ceny rosną. Dlatego inflacja to wzrost bazy monetarnej, a inflacja cen to całościowy wzrost cen. Historycznie to tak było definiowane i trzymam się tej zależności bo obecnie szalejący Keynesizm wypaczył wiele definicji. Drugi wynika z pierwszego a nie odwrotnie. Inflacja pojawią się pierwsza a ceny szaleją później, bo psychologia tłumu tutaj króluje. Wzrost cen z inflacji i dlatego inflacja cen. Tak więc nie jest to też zależność liniowa. Potocznie jednak ludzie wszystko zwą tą inflacją, więc nie wypominaj mi jak i ja tak czasami gadam, ale technicznie jest tak jak napisałem.
Inflacja to wzrost bazy monetarnej – definicja inflacji
Inflacja Cen to ogólny wzrost cen.
Zobrazujmy to ostatni raz przekładając na świat Kowalskiego. Jeżeli Janek Kowalski ma więcej kasy to może mieć większy popyt na iFuny, bmw i prezenty dla żony. Jeżeli ten pierwszy ma więcej to Zenek Kowalski jego sąsiad jednak ma mniej kasy bo przecież ilość kasy na rynku jest niby stała. Zerować to się musi, jeden więcej=drugi mniej. Jeszcze raz. Jeżeli mamy dwóch ludzików to nie możliwe jest aby jeden podniósł swój popyt (demand) na wszystko i drugi też podniósł popyt (demand) na wszystko. Jest to możliwe tylko wtedy gdy obydwaj maja więcej kasy, a to oznacza więcej kasy w krainie, czyli inflacja.
D (XY) Up ⇐ MS UP, a jak MS UP ⇒ Prices UP
I to cała obserwacja świata wzrostu cen. Koniec kropka. Przeczytaj 3 razy i już więcej nikt nie będzie ci bredni wciskał. Napisałem to kilka razy od wielu stron abyś zrozumiał. Powtórki są tutaj wskazane.
SIŁA NABYWCZA czyli Wartość Płacidła
Przejdźmy dalej z tym money supply & demand bo są inne ciekawe rzeczy z tego wynikające. Pieniądze nie są jakieś specjalne bo to towar, tyle że pośredni. A jak towar to już wiesz, że te same prawa wyceny go obowiązują. Czyli pieniądze mają swoją wycenę, czyli wartość, a dokładniej wartość nabywczą PPM (purchasing power of money).
Wszystko ma swoją siłę nabywczą PP jak i wszystko ma swoją cenę P.
Siła nabywcza to nic innego jak miara ile czego za coś możesz dostać w barterze. Przykładowo mamy 100 PLN albo jedną parę trampek albo 100 jajek albo 2 kury albo 10kg ryżu. Podstawiając znak równości pomiędzy wymienionymi cena jednego w drugim sama się wyznacza. I podobnie z innymi rzeczami.
100 PLN = para trampek = 100 jajek = 2 kury = 10kg ryżu
1kura = 5kg ryżu = 50 jajek = 50 PLN
z trampkiem to różnie może być bo po ci lewy jak nie masz prawego? = problem podzielności wcześniej omówiony się pojawia.
Czyli jeżeli coś jest droższe (ma większą wartość) to można za to kupić więcej innego towaru, a to oznacza że wycena=cena innego towaru jest tańsza. Czyli cena pierwszego rośnie, a cena tego drugiego spada.
Jak cena towaru rośnie to siła nabywcza tego towaru w innych towarach spada. Odwrotna zależność jest też prawdziwa. Jako że kasa jest towarem pośrednim to też ją to prawo obowiązuje.
P up ⇒ PPM down czyli PPM= 1/P
Celem wyjaśnienia: PPM – siła nabywcza kasy, P – cena innego towaru. Zależność ta jest prawdziwa tylko wtedy kiedy mamy stałą ilość płacidła, inaczej życzę powodzenia w analizach.
Kolejne ciekawy sprawa. Jak twój pieniądz ma bardzo duża siłę nabywczą to potrzebujesz ich mniej żeby coś kupić. Fajnie nie? i możesz kupić mnóstwo fajnych rzeczy.
Zasadniczo trzymasz kasę z jednego prostego powodu: aby zrobić płatności. Ilość kasy którą potrzebujesz zależy od cen i jest proporcjonalna do cen. Wyższe ceny oznaczają, że potrzebujesz więcej kasy a to oznacza, że masz wyższy demand na płacidło. Pomysł chwilę o tej zależności a potem postudiuj obecną sytuację w Wenezueli jak tam taczkami walutę wożą aby zakupić śniadanie. Logiczne nie?
Podsumowując, podwojenie cen oznacza że potrzebujesz 2x więcej kasy albo stać cię na mniej niż wczoraj.
DM up ⇐ P up ⇔ PPM down
Większy PPM oznacza mniejszy Demand for Money DM, niższe PPM to wyższy Demand DM. Tak więc demand zależy od PPM, a to nic innego jak value of money. Pamiętaj o naszym założeniu, że MS jest stałe.
Jak PPM jest niskie to taczkami walutę wozisz. Pomyśl teraz jakby było miło gdybyś za 2monety kupił polskiego Tarpana Turbo (w przyszłości elektrycznego z polskim bateriami).
Powróćmy jeszcze raz do demand for money oznaczającego kasę której nie wydałeś. Demand for money to inaczej cash balance, czytaj ile masz w portfelu i kieszeni. Jeżeli wydałeś kasę to już nie masz na nią demandu, ale masz demand na kawę, cygara no bo je zakupiłeś, czyli posiadasz.
Podwyższony popyt (increase demand of money) oznacza mniejsze wydatki, bo więcej chomikujesz. Im mniej wydajesz tym mniej kasy się kreci w obiegu, a wiec prywaciarze musza obniżyć ceny albo pójść w bankruta. Czyli brak kasy w obiegu to mniejsze wydatki i niższe ceny gdyż ludzie nie maja kasy na “drogie” rzeczy. Czyli jak ludziki trzymają kasę w skarpetach (czytaj maja duży demand na kasę) to demand na inne rzeczy spada, a jak on spada to i cena musi spadać, a jak cena spadnie to siła nabywcza twojego bilonu w skarpecie rośnie. Pięknie nie? I oto ci cała deflacja w czystym wydaniu. Dla Kowalskiego który ma grosz (cash) to znaczy więcej za mniej!!
Jak już ceny są niskie to masz nadwyżkę wolnej kasy, którą cię pali po kieszeniach (money burning a hole in your pocket jak w poniższym obrazku) więc lecisz wydać. Dużo masz to jesteś bardziej chętny aby wydawać na zabawki, Lexusy i dobre Cohiby. A jak ludziki zaczną wydawać to i cena pójdzie do góry. Czyli więcej wolnej kasy = więcej na zakupy ⇒ większe zakupy ⇒ ceny w górę ⇔ siła nabywcza w dół i znów dochodzimy do punktu optymalnego = equilibrium. Tak to działa ta cała ekonomia. Samoregulujący się mechanizm.
Czyli co zmienia całkowitą wycenę towarów? Jak już napisałem na początku:
Supply and demand of money determines overall price level, and consequently PPM.
Dodruk Mamony
Do tej pory zakładaliśmy, że mamy stałą bazę monetarną MS. Przyjrzyjmy się teraz co się stanie jak zarząd dodrukuje trochę bilonu. Czyli jak ilość kasy w obiegu wzrośnie to przy stałym popycie na kasę (demand for money) ceny wzrosną, a to to znaczy, że PPM spadnie, czyli biedniejszy jesteś ze swoją kasą (przed dodrukiem). Zakładamy tu, że demand for money pozostaje niezmienny tzn. ludzie nie zmieniają swoich zwyczajów wydatkowych itp.
Dlatego wzrost bazy monetarnej w długim okresie spowoduje ogólny wzrost cen. W mojej ocenie nie ma innego wytłumaczenia. Napisałem długo-terminowo, gdyż w krótkim terminie to czeski film możesz oglądać. Dziwne zachowania ludności bywają.
Podobnie się dzieje jak z jakiegoś powodu demand for money spadnie szybko. Wtedy ludziki maja mniej kasy w kieszeni, a wiec popyt na towary rośnie, a jak rośnie to rośnie też i ich cena, a ja rośnie ich cena to spada siła nabywcza twojego płacidła.
D down => PPM down => P up
I na koniec ciekawe pytanie? Czego ludziki w życiu chcą najbardziej (pomijamy jeść, pić i żigi-żigi)? Odpowiem ci szybko: Chcą własnego M4, czyli mają marzenia, a jak mają marzenia to oszczędzają i potem pakują tam swoje nadwyżki. Popatrz na wyceny RE za ostanie 100 lat i na bazy monetarne świata. Rosną nieprzerwanie a wynika z tego tylko tyle, że mamy sustained inflation i dlatego ten ciągły wzrost na RE. Dodam też, iż koszyk CPI czyli to czego do życia potrzebujesz też drożeje. Czyli już rozumiesz do czego zmierzam. Nieruchomości są pewnego rodzaju wyznacznikiem czy mamy inflacje czy też nie; szybkim i łatwym w ocenie. Kasy nie ma to ludziki nie kupują. TYLE. Dlatego ceny nieruchomości spadają gwałtownie w ostatniej fazie cyklu koniunktury, gdzie kontrakcja kredytu jest gwałtowna.
Manipulacje Baza Monetarną
To już wiesz, że dodruk kasy to manipulowanie bazą monetarną a skutkiem tego jest wzrost cen. Odwrotna sytuacja jest też prawdziwa tzn. przypadek gdyby twój rząd zebrał podatki i spalił kasę. Mniej kasy to i ceny muszą spaść. To zachowania deflacyjne, których tak się boją bankiery. Ale tam inny powód strachu jest. Nazywa się kontrakcja kredytu i mniej chętnych na pożyczki, czyli za-chwilę będzie ZERO kasy i tylko dług w obiegu. Czyli bankiery idą w bankruty bo pożyczki to ich chleb powszedni, a rentierzy zostają gołodupcami bo jak dług umorzono to ktoś też się musiał stać biedniejszy. Nie da się inaczej.
Nie inaczej jest na złocie i innych towarach. Naiwnością jest wierzyć, że nie można manipulować cenami na standardzie złota. Chodzi o tzw. problem kornerowania złota. Czyli całkowita baza monetarna jest stała, ale ta realna w obiegu szybko się kurczy, gdyż bogacze zbierają złoto z rynku, w celach wiadomych, a jak go mniej to ceny spadają i spadają. I tak do momentu kiedy stwierdzą, że czas działania nadszedł. A wtedy przychodzi grubas z workiem bilonu i kupuje za grosze całe bogactwa wsi i miasta. Poczytaj historię USA z lat 186X/9X.
Anioł Gabryjel i MCKwatch printing story.
Na koniec o Modelu Anioła Gabriela, który to w prezencie wszystkim co chcieli kasę podwajał. Nie chciałbyś? Albo wyobraź sobie, że w nocy spadł deszcz złota (i tak co kilka dni), każdy sobie uzbierał po 2 kg, jak to manna i już rozumiesz dlaczego powstaje inflacja cen. Bogactwo się bierze z pracy a nie z ilości pieniądza w obiegu. Nie istnieje optymalna ilość pieniędzy, bo rynek się do niej dostosuje.
To jak w poniższej bajce o Sknerus-ie McKwacz-u (Scrooge McDuck) i maszynie do pomnażania pieniędzy. To tylko bajka ale czy nie daleko tej historyjce do rzeczywistości z Zimbabwe czy Weimar Republic?
Na zakończenie powtórzę najważniejsze.
Overall proces in economy are determined by value of money PPM. PPM is turn is function of demand for money and supply of money. Shift in both of them will change PPM and overall prices. Therefore overall prices are function only of supply and demand for money.
Dynamika cen jest to bardzo trudne do prognozowania zjawisko bo jest złożoną funkcją popytu i podaży na grosz. Może się zdarzyć, że przy niskiej bazie monetarnej a nawet kurczącej się (deflacja) ceny mogą rosnąć przez jakiś czas, a może być sytuacja przeciwna kiedy to pomimo rosnącej bazie monetarnej (inflacji) cen towarów stoją w miejscu. Czyli krótko-terminowo mamy dobry czeski film, ale długo-terminowo baza monetarna wyznacza ogólny poziom cen.
Tak więc dodruk trwa powolutku, w tym kierunku cel inflacyjny ustalony, małe zmiany nie są odczuwalne, żaba się powolutku w garze gotuje. Live and Let Die to jeden z odcinków 007Bonda, a my na naszym globie mamy wersję rzeczywistą ale pod postacią: Pracuj i Pozwól Innym Drukować. I oto ci ten cały Wielki SZU, polegający na ustawieniu rzeczywistości prawnej, w której niby wszyscy równi a inni równiejsi. Pamiętasz Legal Tender z sagi o Pieniądzu? Nie nazwał byś tego rynkową forma centralizmu sterowanego? Kasa misiu Kasa, a wersji Seks-Misyjnej: Kasa rządzi Kasa radzi Kasa nigdy cię nie zdradzi.
Miłego i do następnego. W kolejnej części o Inflacji przepiszemy artykuł który kiedyś pojawił się u IT21, czyli skutki inflacyjne, tylko teraz go rozszerzę i może być trochę trudny bo o ile zrozumienie tego co dziś opisałem jest dość łatwe to już skutki inflacji są często niewidoczne i dość skomplikowane. Kolejne części sagi o inflacji to cz. III Hiperinflacja i Stagflacja, a w cz. IV zajmiemy się wskaźnikami inflacji cen i naszym projektem (TT) koszyka dla Kowalskiego.
ps. Podobał się wpis edukacyjny? Jeżeli tak to polecaj i dziel się prawdziwym info z przyjaciółmi, znajomymi i rodziną. Możesz zacząć od kliknięcia na PODZIEL się w serwisach społecznościowych, bo to broń XXI wieku. Twoje kliknięcie kosztuje cię 3sek czasu a innym możesz zdjąć klapki z OKÓW. Dziękuję z góry za propagowanie prawdziwej wiedzy.
Komentarze ( 5 )
Piszesz: “Dlatego inflacja to wzrost bazy monetarnej, a inflacja cen to całościowy wzrost cen.” Mimo, że to nie do końca to samo, to kojarzy mi się ze zwrotami “sprawiedliwość” i “sprawiedliwość społeczna”. Niby to samo, ale jednak nie do końca.
Moim zdaniem inflacja to wzrost cen, czy też całościowy wzrost cen. Jest to jednak nieodłącznie związane ze wzrostem bazy monetarnej, bez niego nie zaistnieje i Twój tok rozumowania jest jak najbardziej prawidłowy. Problem w tym, że to inflacja – czyli wzrost cen ma swoje skutki. A sam wzrost bazy nie ma bezpośredniego przełożenia na to co niesie za sobą inflacja – przynajmniej nie od razu a później gdy przełoży się na inflację. Mamy teraz olbrzymi dodruk – ale brak jako takiej inflacji (jest, ale nieadekwatna do dodruku i niejako ukryta). Więc jest wzrost bazy, ale nie ma skutków inflacji.
To niuans, ale moim zdaniem istotny.
Jak przeczytasz całe moje serie o pieniądzu, inflacji i bankach to rozszumisz o czym piszę.
Ilość kasy prędzej czy później determinuje ogólny wzrost cen. Wytłumaczyłem to dokładnie. A krótkoterminowo masz czeski film 🙂
Samo nazewnictwo nie ma swoich konsekwencji. Ale wzrost cen jest wynikiem wzrostu ilości kasy a nie odwrotnie. Dochodzą do tego jeszcze czynniki popytu, i dlatego obecne QE i podobne nie działają. pzdr