ZAPAD 2017 – Kiedy Rosja zaatakuje Ukrainę?

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (52 votes, average: 4.71 out of 5)
Loading...
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
OCEŃ & PODAJ DALEJ, niech i inni mają szansę POCZYTAĆ

Wpis gościnny z serii Geopolitycznie na kolumnie autorskiej @Krzysztof Wojczal. Wszelkie opinie, przemyślenia i sugestie bardzo mile widziane. Wszelkie prawa zastrzeżone. Poniższy tekst jest w oryginale, jaki podesłał autor.

Kontakt z autorem: na blogu autorskim: www.krzysztofwojczal.pl


Odpowiedź na tytułowe pytanie jest prosta. Czołgi Kremla ruszą w kierunku Kijowa tylko w sytuacji, gdy Moskwa straci możliwość użycia innych argumentów w negocjacjach z USA. Co to za negocjacje i kiedy ów moment nastąpi? 

O co chodzi w sporze pomiędzy USA – Rosja?

To zagadnienie wymaga nakreślenia.

Sprawa ciągnie się tak na prawdę jeszcze od 2000 roku, kiedy to po totalnej dewastacji światowego mocarstwa, jakim z pewnością było ZSRR, władzę w Rosji przejął Władimir Władimirowicz Putin. Były funkcjonariusz KGB zastał państwo w totalnej rozsypce. Ponadto, jeśli chodzi o arenę międzynarodową, to postanowienia jałtańskie z 1945 roku stały się nieaktualne. Rosja utraciła formalną kontrolę nad całą Europą Środkową oraz nad państwami bałkańskimi. Dlatego pomiędzy USA i Rosją szybko ustanowiono nowy nieformalny podział tej części globu z jednoczesnym zapewnieniem, że tzw. strefa buforowa (m.in. terytorium Polski) zostanie rozbrojona i nie będą w niej stacjonować siły NATO. Do pewnego momentu te ustalenia były respektowane przez obie strony. Rozbrajanie armii państw europy centralnej było aż nazbyt widoczne. Dbali o to kolejni ministrowie obrony, kolejnych demokratycznych już rządów w poszczególnych państwach regionu. Co bardzo istotne, to położone na wschód od w/w strefy buforowej: Białoruś i Ukraina miały pozostać całkowicie podległe Moskwie.

Historia najnowsza stosunków pomiędzy USA i Rosją, które miały ogromny wpływ na państwa europy środkowej, nie zakończyła się na w/w nieoficjalnym porozumieniu. Przez kolejne lata dochodziło do napięć i odprężeń. Wystarczy przypomnieć zapowiedź byłego prezydenta Stanów Zjednoczonym Baracka Husseina Obamy o zbudowaniu m.in. na terytorium Polski tzw. tarczy antyrakietowej. Taki ruch niechybnie zapowiadał pogwałcenie przez Washington umowy z Kremlem, jednakże na skutek tzw. „resetu relacji” do takiego wydarzenia wówczas nie doszło.

I tutaj dochodzimy do wydarzeń znacznie bliższych czasowo. W 2010 roku państwa zachodnie zapoczątkowały proces tzw. Arabskiej Wiosny. W skrócie pisząc – postanowiono obalić rządy państw Afryki Północnej i niektórych państw z Bliskiego Wschodu. Ponieważ „wprowadzanie demokracji” szło nad wyraz sprawnie, Barack Obama zadecydował o obaleniu Baszszara al-Asada w Syrii. Jak się okazało, był to o jeden krok za daleko dla Władimira Putina. Najwyraźniej panowie nie umawiali się wcześniej na taki scenariusz, a Kreml potraktował sprawę bardzo poważnie. Nic zresztą dziwnego, ponieważ to przez Syrię biegnie szlak, na którym można zbudować gazo i ropociągi do Europy. Powstanie takiej sieci stanowiłoby ogromne uderzenie w rosyjską gospodarkę. Kontrola Kremla nad Damaszkiem to dla Rosji kluczowa kwestia na Bliskim Wschodzie (nie tylko zresztą z tego powodu).

Jawne weto Moskwy oraz jej wparcie dla syryjskiego dyktatora, uniemożliwiły dokonanie szybkiego przewrotu w Syrii. Można się domyślać, że to bardzo mocno rozjuszyło ekipę z Białego Domu. Na tyle, że podjęto decyzję o sfinansowaniu przewrotu nigdzie indziej, jak na podległej Kremlowi, Ukrainie. I tak kolejne umowy pomiędzy Rosją i USA zostały złamane.

Tym samym od 2014 roku w stosunkach pomiędzy USA i Rosją nie istnieje już żadne formalne lub nieformalne porozumienie dotyczące podziału stref wpływów w Europie Centralnej i Wschodniej. Amerykanie budują na terytorium Polski i Ukrainy tarczę antyrakietową, wprowadzili rotacyjną obecność wojskową w byłej strefie buforowej, a także zaatakowali Rosję gospodarczo poprzez wprowadzenie sankcji.

W tej chwili mamy do czynienia z sytuacją, w której dwa potężne militarnie państwa nie uregulowały pomiędzy sobą podstawowych kwestii tj. gdzie kończy i zaczyna się czyje „podwórko”. To dlatego Władimir Putin jawnie nawołuje do zorganizowania tzw. Drugiej Jałty. Rosja chce przetasowania i ponownego rozdania kart. Problem w tym, że USA nie uważają, by Kreml był dość silny, by zasiadać przy stoliku z grą, jako osoba rozgrywająca.

Powody, dla których pomimo ustania Zimnej Wojny i wcześniejszych wspólnych ustaleń dotyczących nowego podziału stref wpływów m.in. w Europie Centralnej, Washington zdecydował się na kontynuację procederu „demokratyzowania Świata” i spychania rosyjskiego niedźwiedzia w daleki kąt na arenie międzynarodowej, opiszę w innym artykule.

Na potrzeby omówienia tytułowego zagadnienia jedno jest niezwykle istotne. W czasie aktualnego konfliktu pomiędzy USA i Rosją, Rosjanie zamierzają wynegocjować sobie nowy układ, tzw. Drugą Jałtę na warunkach, które by ich zadowoliły (najprawdopodobniej jest to powrót do status quo sprzed rewolucji syryjskiej i Majdanu). Stany Zjednoczone Ameryki chcą natomiast zmusić Kreml do opowiedzenia się po ich stronie, w przyszłej walce o dominację światową z Chinami. Na co Władimir Putin, jak na razie, nie chce się zgodzić. Perspektywa wzięcia udziału w projekcie nowego Jedwabnego Szlaku jest nad wyraz kusząca. Przecież lepiej jest kontrolować na swoim terytorium handel pomiędzy Europą (głównie Berlinem i Paryżem), a Chinami, inkasując z tego spore zyski, niż przyjąć rolę amerykańskiego prokurenta w sporze przeciwko ponad miliardowym narodem o ogromnym potencjale gospodarczym.

Kiedy Rosja zaatakuje Ukrainę?

 USA zrobiły już wiele, by przyprzeć Rosję do muru. Obniżka cen na rynku ropy, sankcje, wywołanie konfliktu pod bokiem Moskwy (Ukraina), atak na sojuszników Rosji (Syria). Kreml byłby tego wszystkiego już dawno nie wytrzymał, gdyby nie pomoc. Ratunek przyszedł właśnie ze strony Chińskiej Republiki Ludowej, która szybko odczytała, w co grają Stany Zjednoczone. Wróg mojego wroga, jest moim sojusznikiem. Chiny wykorzystały nadarzającą się okazję i za wysoką cenę zdecydowały się na zacieśnienie współpracy z Rosją. Dla Putina warunki, na jakich pozyskał finansowanie z Pekinu, były z pewnością trudne do przełknięcia (o tym być może kiedy indziej). Jednak nie miał innego wyjścia.

I tutaj dochodzimy do sedna problemu. Chiny są obecnie ostatnią deską ratunku dla Rosji. W Pekinie o tym wiedzą i dlatego udzielili pomocy na bardzo korzystnych dla siebie warunkach. W Moskwie również są tego świadomi, dlatego Putin zapłacił cenę za chińską przyjaźń. Ale i w Washingtonie głupi przecież nie rządzą…

W tej gmatwaninie wzajemnych żądań i oczekiwań pomiędzy Chinami, Rosją a USA, w tej chwili to USA występują przeciwko pozostałej parze. Znaleźli się więc w bardzo trudnej sytuacji geopolitycznej, zwłaszcza, iż Stany Zjednoczone z każdym dniem tracą na potędze (tak jak Rosja) w przeciwieństwie do Chin.

Chiny będąc w najbardziej korzystnej sytuacji, po ograniu zdesperowanej Rosji, najwyraźniej teraz zamierzają ugrać coś w rozgrywce z USA. Stąd też ich silne wsparcie dla poczynań Kim Dzong Una (o czym pisałem wcześniej tutaj tutaj).

W mojej opinii ta z kolei gra toczy się o Tajwan, co tłumaczyłem już wcześniej.

I teraz zmierzając w prostej linii do kluczowego zagadnienia.

Kiedy Rosja zaatakuje Ukrainę?

Kiedy straci wszelkie atuty. Kiedy straci wsparcie z Chin. Czy i kiedy to nastąpi? Tego możemy dowiedzieć się niebawem, bowiem w sprawie dealu Xi – Trump wyłożenie kart już nastąpiło i USA mogą stanąć w końcu przed trudnym wyborem. Albo wojna z Koreą Północną, albo poddanie Tajwanu (okazanie słabości w regionie), w zamian za co Pekin rozwiąże problem w Pjongjangu.

Oczywiście byłaby to dyplomatyczna, upokarzająca klęska Washingtonu, na co Amerykanie nigdy by się nie zgodzili… Chyba, że… Chińczycy w zamian zgodziliby się opuścić swojego partnera – Rosję. Być może też musieliby się zgodzić na zjednoczenie obu Korei, co byłoby przeprowadzane pod wspólną kontrolą USA i Chin.

Takie warunki umożliwiłyby win – win situation. Przynajmniej wizerunkowo. Bowiem jeśli USA myślą o utrzymaniu dominacji nad światem, to taki deal wzmocniłby ich najgroźniejszego konkurenta.

Z powyższego klarują się dwa możliwe scenariusze.

  1. Atak USA na Koreę Północną i prawdopodobnie wojna z użyciem broni jądrowej.
  2. Odwrócenie sojuszy (co już raz USA zrobiło) czyli deal Xi – Trumpa w następstwie opuszczenie Rosji przez Chiny.

Drugi scenariusz oznacza całkowite zapędzenie rosyjskiego niedźwiedzia w kozi róg. Co w takiej sytuacji będzie mógł zrobić Władimir Władimirowicz Putin? Skapitulować, lub użyć ostatecznego argumentu w postaci ofensywy na Ukrainę w celu zdobycia Kijowa. Ponowne opanowanie Ukrainy jest dla Rosji kluczowe dla gospodarczego przetrwania Rosji. Zawsze tak było i nic w tej kwestii do dziś się nie zmieniło.

Jeśli Rosja podda się, rezygnując z :

  1. Syrii (przyszła utrata monopolu na sprzedaż gazu i ropy do Europy),
  2. Ukrainy (utrata zasobów naturalnych, portu na Krymie, a tym samym znaczna utrata dostępu do Morza Czarnego),
  3. być może nawet Białorusi (co sprawi, że tzw. „brama smoleńska” nie będzie kontrolowana przez Rosję, a Moskwa będzie stale zagrożona)

wówczas jej los zostanie przypieczętowany. Stanie się podrzędnym, zależnym od innych państewkiem, które z czasem się wyludni. To będzie koniec Rosji. Koniec Moskwy. Koniec Kremla.

Pytanie brzmi, czy USA pozwoli Rosji zachować wpływy na Ukrainie i w Syrii w zamian za pomoc w walce z Chinami? I czy Putin zgodzi się wówczas przystąpić do antychińskiej koalicji? (A przecież jest to ogromne ryzyko, bowiem to Rosja, a nie USA graniczy z Chinami, a konfrontacja USA & Rosja vs Chiny wcale nie musi się skończyć porażką Pekinu).

Czy ofensywa Rosji na Ukrainę jest możliwa? Myślę, że niniejszy artykuł w gruncie rzeczy odpowiada na to pytanie. Kiedy to się stanie? Biorąc pod uwagę szybkość rozwoju wypadków w kontekście problemu północnokoreańskiego, być może już w 2018 roku. Przecież napięcie na linii Pjongjang – Washington sięgnęło niemal zenitu. To oznacza, że decyzja Trumpa w sprawie wojny/układu w tej sprawie jest coraz bliższa.

Krzysztof Wojczal


Miłego i do następnego  ?Nie zapomnij Ocenić i Zareagować ! Nie wymagane, ale raczej zalecane? PS. Za 2 i poniżej bez komentarza co cię w duszy boli IP-BAN, bo element trolla na tyle zasługuje. 

Komentarze ( 9 )

  • Ciekawy masz punkt widzenia. Ale nie podzielam go całościowo. Tzn. Chiny nie porzucą Rosji bo wiedzą ze tylko taki Allinance US (morsko) i Soviet (lądowo) może im zagrozić strategicznie jak i wojskowo. Dlatego sojusz się zacieśnia, Syberia jest kolonizowana, a obręcz finansowa Chin powoli zasuwa się na Rosji. Nie dawne przejęcie Rosnieftu od Glenkora, czyli z jakichś klan bankowy oddał ruskie węglowodory w Rosii Chińczykom. Nie wszystko idzie jak należy bo np. zeszłoroczna nie udana akcja emisji ruskiego długu w RMB, ale integracja finansowo wojskowa idzie do przodu. Chińczyk dostał np su35 w częściach od Sovieta. Jak i prawdopodobnie technologię od S400 🙂
    Jednym z największych problemów po Pierestrojce była zależność Sovieta od kasy z węglowodorów, i poprzez tą zależność West załatwił Sovieta w 98r. Ale oni uczą się na błędach, obecne sankcje tylko wzmocniły pozycję Sovieta, bo zmuszony został zacząć coś robić u siebie i tak właśnie został największym eksporterem zboża na świecie. Tak wiec sankcje nie działają, a oni handlują coraz więcej energii na świecie, głównie do Azji, i nie za UDS 🙂
    Rosja nie chce wojny, ale wypchnięcia US z Ukrainy bo tak się podobno dogadali w 94.
    Ostatnia propozycja wojsk UN na ukrainie to nic innego jak próba izolacji i wypchnięcia wpływów US z Ukrainy, a German ją popiera.
    Dlatego niedawnymi czasy Anglo rozpoczęli nowy front z Rosja w Azerbejdżaninie, bo widzą że na Ukrainie nic nie wskórają. Panama Leaks nie była tam żadnym przypadkiem. Prawdopodobnie chodzi też o dokoptowanie Gazu od nich do Huba-gazowego Trójmorza, tak aby wypchnąć Sovieta z Europy kompletnie. Dodatkowo na arenę zmagań weszła Turcja i się popsuły plany USA. Sojusz byle jaki ale daje do myślenia, dużo, bo Bliski wschód zaraz się znów ostro Zakopci. Israel nie widzi już innej opcji jak atak frontalny na Iran. I w całym tym czymś karty rozgrywa soviet 🙂
    Rosja nie zaatakuje Ukrainy, bo jej się to nie opłaca, oni będą działać strategicznie i oderwą to co chcą od Ukrainy, poprzez twój NowoRosji. On zaistniał i będzie dalej tlić konflikt. Polecam co w temacie UKR mówi Żyrynowski bo on raczej wie co mówi i czego chce Soviet.
    Ukraina to trup, zostanie rozczłonkowany na 3 części, i Soviet to wie. Dolewa tylko oliwy do ognia a USA łapią się same w kolejne szachy. Wschód odciął centrum od węglowodanów i przemysłu ciężkiego, tak więc przebuduje zę w przeciągu 2/3 lat UKR jaką widzimy teraz sama się zorze.
    Ciekawy temat, ale można by pisać godzinami nasze gdybania. pzdr
    • Krzysztof Wojczal
      Z wieloma kwestiami się z Tobą zgodzę. Tytuł celowo jest nieco przewrotny, ale treść dotyczy raczej tego:

      Jakie muszą zaistnieć warunki (jak musi się potoczyć przyszłość) by rzeczywiście do ataku Rosji na Ukrainę doszło…

      Dlatego nie przesądzam, że tak będzie. Po prostu chciałem odpowiedzieć na pytanie – czy może tak być? I z mojego punktu widzenia, rzeczywiście jest takie prawdopodobieństwo.

      Tym większe, że już mamy scenariusz, w którym USA są w dość nieciekawej sytuacji. Trump szaleńczo rzuca groźby w stronę Korei Płn. co tylko wpycha go w pułapkę z dwoma wyjściami które opisałem.

      Przecież rzeczywiście już tak jest, że albo zaatakuje Kima, albo USA okażą słabość (wręcz się ośmieszą) i stracą wiele interesów w regionie.

      Trzecim rozwiązaniem jest, by za USA problem rozwiązał pokojowo ktoś inny. Tutaj w zasadzie nie widzę innej opcji, jak ingerencja Chin.

      I to się rozgrywa na naszych oczach. Trump proponował Xi lepsze umowy handlowe. Ale to Chin nie interesuje (tzn. propozycja jest zbyt słaba) , bowiem i przy tych obecnych umowach rozwijają się, aż miło.

      Stąd wniosek. To nie kasa i gospodarka jest celem Chin. Celem jest coś politycznego. Z punktu widzenia dzisiejszej polityki —> Morze Południowochińskie Chińczycy zajęli sobie sami. Więc tutaj nic nie muszą negocjować. Korea Północna jest pod ich kontrolą, ale pewnie chętnie uzyskaliby wpływy w Korei Południowej (przez co ewentualne zjednoczenie Korei jest im na rękę). Największą bolączką terytorialną jest Tajwan. I roszczenia te nie są abstrakcyjne, przecież Chiny nie tak dawno temu sięgnęły po cały Tybet…
      Wchłonęły państwo i nikt nie kiwnął palcem, a byli przecież wtedy dużo, dużo słabsi.


      Chiny mają Rosję w garści, a raczej Putin spija wodę Xi z rączki. Chiny mogą tymczasowo opuścić Rosję, bo się jej kompletnie nie obawiają. Rosjanie na granicy z Chinami to, porównując do naszej sytuacji, Litwa na naszych granicach.

      Czy my obawiamy się ingerencji militarnej lub ataków ekonomiczno-gospodarczych ze strony Litwy? Oczywiście, że nie. Czasem nas wkurzają (sprawa Polaków na Litwie), ale to wszystko.

      Wchodzi tutaj kwestia Broni Atomowej. Ale przecież Putin nie wystrzeli rakiet w stronę Chin, w sytuacji, gdy Chiny mogą wystrzelić swoje – mało tego by zniszczyć Rosję wystarczy zmieść z powierzchni Ziemi 5-6 miast. Chiny mają znacznie większe zasoby ludzkie. Także argument atomu nie wchodzi w grę, a innych Putin w stosunku do Chin nie ma.

      pozdrawiam
      KW
    • Geopolityk ma to do siebie że karty są grane na bieżąco i interesy się czasami odwracają. A poważne państwa nie mają przyjaciół tylko Interesy, czego jakoś nie mogą nadwiślańscy Indianie zrozumieć. Przykładem jest Turcja. Wyszyścili całą agenturę i teraz inna kraina. Kto się tam przejmuje demokracją? nigdzie na świecie jej nie ma. Tzn jest dla słabych 🙂
      W mojej ocenie trwają za-kuluarowe zapasy kto z kim przeciwko komu. Każdy coś chce i niektórym wychodzi.
      Kryzys koreański został prawdopodobnie zażegnany w z zeszłym tygodniu kiedy to Putin gościł przedstawicieli z Północy i Południa. Zostały tam podjęte jakieś ciekawe decyzje, ale faktem jest że Kim Un zaproponował iż może wróci do stołu negocjacyjnego. Kolejna poważna zagrywka to oficjalny traktat pokojowy z Japonią !! Putin ostatnimi czasy zagrał poważne karty i wygląda na to że dobrze je rozdął. Nie udana podróż Izraela do Moskwy też wiele mówi.
      Ale kryzys koreański miał za zadanie umocnienie i uzbrojenie klanu Anglo w Azji, i tak się stało. Popatrz na Połud Koreę i Japonię. Kontakty z USA zostały oficjalnie i militarnie wzmocnione.

      Długo terminowo to Rosja będzie miała problemy bo demografia, ale cała Europa też. Za dwie dekady Indie wyjdą na prowadzenie, a Europa i prawdopodobnie rosja zostaną zjedzona przez krainy muzułmańskie. W chinach też będzie problem z demografią bo asymetryczna i coś trzeba będzie zrobić z tym nadmiarem 20% chłopa. Najlepiej wygladąją Indie, a i w USA nie jest tak źle.
      Mam przypuszczenia iż obecne teraz tereny Afganistanu i Pakistanu staną się zalążkiem nowego wielkiego państwa islamskiego. Pakistan juz teraz ma broń atomową i ją handuje 🙂 tak więc problemy świata zachodu jaki rosji mogą się tam zacząć. US się zawiną do domu zostawiając ten cały burdel z daleka. Po to im obecna polityka izolacjonizmu. Widza problemy i próbują ściągać co ich do Domu. US są samowystarczalne.
      Zycie gospodarcze już jest w Azji a finansowe się tam przeniesie po nadchodzącym kryzysie.
      Chinom chodzi o szerzenie globalizmu, ale za zasadzie świata multi-polarnego klubu pod przewodnictwem CHIN. One nie chcą powielać błędów US co do waluty rezerwowej, czy 800 baz morskich, bo to kosztuje i ma konsekwencje, chcą to robić przez klub.

      Nikt o zdrowych zmysłach, włącznie z UNem nie będzie strzelał z NUków. Bo to grozi pustynią światową. US wiedzą to że militarnie mogą być za słabi na Chiny, wiec po to im Rosja, a ta też widzi że chiński smok ostro rośnie.
      Dlatego najbliższa wojna to będzie wojna finansowa, i już trwa. BRICS ciśnie, chiny i US uodporniły się na groźby SWIFT-out bo maja już swój CISP itp. Wczoraj US znów straszyło CN że ich odetną od SWIFT. Ciekawe rzeczy.

      Cieszy mnie że mamy w naszym klubie zaprzyjaźnionych kogoś od GEO, bo to naprawdę ważne info. Musimy tylko zacząć działać aktywnie na Linkownii aby na żywo dyskontować info dnia i nocy. pzdr
  • @Krzysztof Wojczal
    Generalnie się zgadzam, ale uważam, że zbyt poważnie traktujesz możliwości zbrojnych konfliktów.
    Do tej pory mieliśmy jedynie proxy wars w bardzo słabych krajach.
    Rozgrywka idzie o wpływy między wielkimi mocarstwami czyli Chinami i USA. Rosja choć wciąż groźna z powodu posiadania Niuków. Ale jest tylko mocarstwem regionalnym i ciągle słabnącym choćby z powodu demografii i gospodarki.
    Moim zdaniem Rosja może co najwyżej walczyć o zachowanie status quo i zatrzymanie dalszej utraty znaczenia. Nie zaatakuje Ukrainy, bo nic tym nie wskóra. Co potrzebowali to sobie zabezpieczyli stosunkowo niskim kosztem czyli Krym i Donbas. W tym temacie żadnej ze stron nie chce się dalej walczyć i tak już zostanie.
    Rzeczywiście idzie wciąż walka o Bliski Wschód z uwagi na to czyje -ciągi będą tamtędy przechodzić.
    Moim zdaniem szala przechyla się na rzecz Iranu i Turcji.
    Największa rozgrywka szykuje się na Dalekim Wschodzie, ale i tam nie ma opcji, żeby Chiny spróbowały odzyskać Taiwan, czy powalczyć z Japonią bądź Koreą Płd.
    Ich interes jest na Morzu Płdchińskim i tam nie odpuszczą, bo i przeciwnicy nijacy.
    Również nikt nie ruszy Korei Płn. W historii nie ma takiej opcji, żeby kraj nuklearny został zaatakowany i przegrał wojnę. Dlatego Korea Płn. też jej nie przegra, ale przede wszystkim dlatego, że nikt jej nie zaatakuje.
    To jest wojna o wpływy a nie o wykrwawianie, jak to Polacy w genach.
    Chińczyk nie ruszy na wojnę, jak jej wpierw gabinetowo nie wygra.
    • Krzysztof Wojczal
      @Arkadio

      Raczej nie traktuję na poważnie ataku USA na Koreę Północną. To jest opcja, ale bardzo, bardzo, bardzo mało prawdopodobna. Musiałem ją zamieścić w tekście, ale tylko dlatego, żeby pokazać, że USA MUSZĄ w sprawie Korei Północnej dojść do porozumienia, a w tej chwili przy stole negocjacyjnym występują raczej z gorszej pozycji (przez Trumpa i jego ostre zapowiedzi – bo przecież Chiny i Rosja z pewnością są gotowe powiedzieć : “sprawdzam” “atakujcie i zobaczymy co się stanie” “kto straci więcej”).


      Ale to, że opcja wojny z Koreą Północną jest najgorszym dla USA rozwiązaniem, kieruje nas właśnie w tor ugody. Ugoda będzie miała swoją cenę.

      Być może Bmen ma rację. Być może już wstępne tematy ugody zostały uzgodnione.

      Jednakże ugoda ta będzie miała swoją cenę, którą USA będzie musiało zapłacić. Być może dowiemy się o tym dopiero za kilka lat, co w tym lub następnym roku mocarstwa między sobą uzgodnią.

      Natomiast bardzo ważną kartą na stole, dla USA, jest w tej chwili rozbicie sojuszu USA-Chiny.

      Twierdzicie, że jest to raczej niemożliwe, bo Chiny nie będą chciały doprowadzić do sojuszu Rosja – USA.

      Ale już był jeden taki przypadek w historii. Odwrócenie sojuszy już się zdarzyło.A Amerykanie zrobili to w dużo trudniejszej sytuacji dyplomatycznej (praktyczna wrogość z Chinami i brak fizycznych kontaktów dyplomatycznych). Kissinger napisał na ten temat niemal całą książke (tzn. książka dot. Chin , ale bardzo, bardzo dużo poświęcił miejsca dla procesu “dyplomacji ping-pongowej”)

      Natomiast jak pisałem wcześniej. Rosja dla Chin to nie jest żadna konkurencja. To raz. Dwa, być może deal będzie dotyczył takiego układu:
      – My (Chiny) przestaniemy pomagać Rosji
      – Wy (USA) dobijecie ich gospodarczo (a jak się później dogadacie to już nas nie obchodzi, będzie nowe rozdanie i być może to My -Chiny, znów się dogadamy z Putinem?)

      Sytuacja jest dynamiczna. W tej chwili będzie dużo kalkulacji i decyzji podejmowanych krótkoterminowo. Taktyczne opuszczenie Rosji przez Chiny, nie wyklucza zawarcia przez nich później ponownego sojuszu. Natomiast krótko terminowo Chiny mogą sporo zyskać.


      Co do ataku na Ukrainę. Czy uważasz, że w takiej sytuacji (Samotna, odcięta sankcjami Rosja bez wsparcia z zewnątrz, prowadząca walkę na Bliskich Wschodzie, okupująca Ukrainę, bliska bankructwu) jest on niemożliwy?

      Moim zdaniem Rosja wykona go, jeśli będzie pewna, że konflikt potrwa góra kilka dni i zakończy się szybkim sukcesem (tj. zdobycie Kijowa, osadzenie własnych władz).

      Co daje taką pewność?
      Pisałem o tym wcześniej tutaj
      http://www.krzysztofwojczal.pl/geopolityka/europa-centralna/bialorus/gorace-krzeslo-aleksandra-lukaszenki-manewry-na-bialorusi/

      Chodzi o możliwość uderzenia na Kijów od północy – z Białorusi. Bo to jest rzut beretem.


      Nie myślę , by Łukaszenko na to pozwolił, ale gdy Kreml podejmie działania by go wymienić – to będziemy już wiedzieć, czego się spodziewać.
      pozdrawiam
  • @Krzysztof Wojczal

    Ciekawy artykuł, poszerzył mi perpektywe na obraz konfliktu między USA a Rosją.
    Uwagi mam do jednego: sojusz Rosja-USA byłby końcem potęgi gospodarczej Chin. Chiny budują swoją potęge na eskporcie, blokada ekonomiczna z jednej strony morza a z drugiej strony lądowa spawiłaby, że Chińczycy udusiliby się sami w tym kotle.
  • Co do Chin to kiedyś w rozmawiałem z polakiem, który ze względu na swoją pracę przebywa w ciągu roku sporo czasu w tym kraju. Powiedział mi, że wielu mieszkańców Mandżurii, szczególnie ci starsi, chcieliby oderwać się od reszty kraju. Być może kiedyś oni upomną się o swoje. Mogłoby to mieć spory wpływ na gospodarkę Państwa Środka.
  • Rosja nie zaatakuje Ukrainy bo; Miałaby przeciwko sobie całą ludność tego kraju, nikt by rosyjskich czołgów nie witał z radością. Byłaby rzeź i niekończąca się wojna z partyzantką włącznie. Ci co by witali kwiatami rosyjskie czołgi już dawno do Rosji uciekli lub mieszkają w Donieckiej lub Ługańskiej republice. Wszystkie inne części społeczeństwa skupiają się wokół ideologi banderowskiej lub widzą swoją przyszłość na zachodzie w ramach UE, jakkolwiek to brzmi czy jakkolwiek to widzą. Na Ukrainie obie te grupy wspólnie nienawidzą Rosji. Po drugie Putin zajął najbardziej dochodowe części Ukrainy, kopalnie,zakłady wszelakiego rodzaju. Z ekonomicznego punktu widzenia byłoby to zakończenie rządów Putina czy tam grupy,której on jest twarzą. Nie byłoby gwarantowanych zasiłków czy terminowych emerytur, bo wszystko szłoby na wojnę, nie konflikt a konkretną wojnę. Widząc słabość na Kremlu mało to grup wewnątrz czy zewnątrz kraju, które nie chciałyby objąć sterów? To byłaby sytuacja gdzie obecna ekipa nie byłaby wstanie wszystkiego do końca kontrolować, a nie sądzę aby do tego chcieli doprowadzić. Obecnie mają kontrolę nad wszystkim, są przewidywalni wg mnie, propaganda w świat idzie i zależy im tylko na zachowaniu status quo. Wszystkie obecne ruchy ku temu prowadzą i nie mają charakteru ofensywnego, chociaż tak są specjalnie pokazywane. Nawet jak przyjmiemy, że kasę na tą wojnę dawaliby Chińczycy, bo Putin dzięki nim na stolcu siedzi, to jakiż oni mieliby z tego zysk? Jedwabny Szlak musiałby omijać dość znaczny kawałek Europy, aby nie dostać strzału z armaty. Średnio prowadzi się wtedy interesy. Wywołanie wojny na przekór USA, też trochę słabe, bo tak jak wskazałem wojna to wydatki, niekończące się a gdy w kasie pusto to łatwo kogoś innego na stolec wepchnąć. Poza tym Rosja jako bliski sojusznik Niemiec zrobiłaby złą robotę. Co lepsi Ukraińcy wyjechali do Polski gdzie pracują w zakładach wspierających de facto Niemiecki przemysł, lub uciekli do Niemiec gdzie pracują bezpośrednio u Niemca. Wojna na Ukrainie to ucieczka milionów do Polski i chaos, a jak chaos to też sytuacja, którą ciężko kontrolować więc biznesowo słabo. Niemcy muszą produkować i sprzedawać a do tego potrzebny jest spokój, wojna takim stanem nie jest. I proszę nie piszcie, że jakby co to produkcję czy inne rzeczy można przenieść do Azji. Nie, nie można, za słabi pracownicy, i ciężko logistycznie do ogarnięcia. Drogo przede wszystkim. Do Polski są autostrady z Niemiec, blisko, pracownik,robotny, wyedukowany i do tego tani. Wojna z kimkolwiek nie jest na rękę Putinowi w ogóle. Tak samo jak wejście Amerykanów z gazem do Europy.

    Przychylam się do stwierdzenia, że wojna trwa ale gospodarcza i to jest taka dość konkretna nawalanka, może to Staliningrad jeszcze nie jest ale nawalanka moździeżowa pierwszej próby już tak. Systemy rozliczeń bankowych poza kontrolą USA, kombinowanie z ropą,aby nie była sprzedawana za USA. Tylk znów jedno mi nie pasuje, nawet jak USA wywalą z pewnych grup nacisku, to i tak technologia zostanie w USA a Chiny? Oni zarobili,bo USA im pozwolili składać swoje produkty u nich, reszta świata poszła za nimi. Ich bogactwo nie wynika z ich wewnętrznej myśli i technologii, którą podbili świat. Jestem nimi wysoko rozczarowany, bo w dalszym ciągu Chińczyk bardziej zabiega o kupno telefonu Apple niż Huaweia czy w towarzystwie wzbudzi większy szacunek gdy przyjedzie BMW niż….jakie oni w ogóle mają samochody? Własnej produkcji ? Wszystko mają wtórne. Także przychylam się do stwierdzenia, że Indie będą prawdziwym mocarstwem. Potencjał ludzki większy niż Chin, pierwszy kraj świata pod tym względem, ogólnie to uważam, że mówiąc o Chinach ludzie chcieliby widzieć je takie jakimi są Indie.

    Pozdrawiam
    • Nie wiem czemu ale urąbało mi kawałek tekstu. wklejam tutaj.

      Na zachodzie wszyscy robią politykę przy kalkulatorze i tarczy czasu, polityka jest pochodną interesów lub ich emanacją. Oni nie mają sentymentów, miłości, jakiś uniesień jak nasi gołoducpy. Śmiem twierdzić, że Polska byłaby w innym miejscu, gdyby nie wykoszono nam zastępów CEO (dobre szkoły, doświadczenie, wiedza z pokolenia na pokolenie, znajomości) przy pomocy Stalina. Firmą zarządza Józek przyjęty do firmy po znajomościach, no to jest jak jest. Oczekiwań nie mam żadnych, bo wobec kogo? Problem polega na tym, że przy wszelakiego rodzaju analizach, przyjmuje się wyjściową jakbyśmy byli państwem pokroju Niemiec czy Francji a Rosja była państwem pokroju USA. Mimo wszystko to inna liga w zarządzaniu, technologiach. Śmiesznie to może wygląda ale nadal wiele mogą i potrafią. Kroją coś pod siebie, natomiast my jesteśmy krojeni lub kroimy pod kogoś, teraz pod USA ( zrobią dobry pieniądz na gazie) i tak naprawdę ewentualna wojna Rosji z Ukrainą ( wsparcie logistyczne i zbrojeniowe USA gwarantowane) byłaby na rękę USA. Oficjalnie mogliby zacząć walczyć z Rosją i kto wie czy z Chinami by się nie dogadali co do podziału Rosji i przyszłych wpływów w Europie. Dlatego uważam, że Putin nigdzie nikogo nie najedzie dalej od Doniecka. Co do szefa PGR-u to się nie wypowiadam bo mam za mało sprawdzonych danych.


  • Skomentuj