Anatomia Tandety – Tani Grosz

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (48 votes, average: 4.85 out of 5)
Loading...
  • 2
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
OCEŃ & PODAJ DALEJ, niech i inni mają szansę POCZYTAĆ

Ta sama marka, to samo opakowanie, ale po dokładnym zbadaniu składu może okazać się, iż to dwa różne produkty. Problem tzw. podwójnych standardów jakości żywności i towarów znany jest Kowalskiemu od dłuższego czasu, ale dzięki naszym sąsiadom z południa pojawił się on w main-streamie i raczej nie zostanie zapomniany.

Sprawa gorszej jakość produktów na Zachodzie i w Europie Wschodniej nabrała charakteru unijnego i stała tematem dyskusji w Komisji Europejskiej. Stało się tak gdyż testy porównawcze wykazały, że międzynarodowe koncerny spożywcze wysyłają do krajów Europy Środkowo-Wschodniej gorszą jakość towarów. Są one podobno bezpieczne, gdyż spełniają wszystkie wymagane prawem standardy, ale jednocześnie są”nieco” gorszej jakości, niż te sprzedawana na zachodzie Europy.

Zarzuty wysuwane są głównie pod adresem dużych międzynarodowych korporacji działających na terenie całej Europy. Firmy te nawet nie ukrywają, iż stosują podwójne standardy produkcji, tłumaczą się za to … różną specyfiką rynków i przyzwyczajeń konsumentów, znaczy się różne gusta wynikające z geografii, pogody itp. Koncerny tłumaczą się też tym, iż chciały zaproponować konsumentom z Europy Wschodniej marki sprzedawane na Zachodzie, ale po niższej cenie. Cóż, skoro mamy Europę dwóch prędkości to i rzeczą naturalną jest, iż istnieją też dwa rodzaje ludzików oraz dwa rodzaje kubków smakowych. Czym się różnią nasze kubki smakowe od zachodnich? Biologicznie raczej niczym, ale smakowy materiał porównawczy w tym zakresie praktycznie nie istnieje, tak więc żaden sąd nic nie zasądzi.

Dlaczego tak się dzieje, że szajs nam handlują? Dlaczego istnieją dwie jakości towarów? Otóż gdyby oferowali nam to samo w środku to zapewne przegraliby z lokalną konkurencją. W końcu byznes jest po to aby zarabiać, a nie generować straty. A tak dzięki super-marketingowi i inżynierii żywnościowej, gdzie towar jest wyprodukowany dla 1Sigma ludzików, Kowalski chce kupować nie koniecznie orientując się, iż w środku mogą być wióry i chemikalia zamiast wartości odżywczych.  Taki jest więc ten nowoczesny model europejski w czystym wydaniu, a nam pozostaje nic innego jak nasza POLA i atak partyzancki.

Temat wschodniego śmietnika to tylko lokalna strona medalu. Problem słabej jakości towarów stał się globalny, gdyż firmy w pogoni za zyskiem zafundowały spadek jakości towarów wszędzie. Zastanawiałeś się kiedyś drogi Watsonie dlaczego twój TV i laptop psuje się zaraz po dwu-letniej gwarancji? Albo dlaczego przedłużenie gwarancji o dodatkowy rok jest już bardzo droga usługa? Otóż ryzyko zepsucia się towaru po gwarancji poważnie wzrasta, gdyż obecny “design” wkalkulowany jest w zysk. Zysk ma rosnąć, gdyż tego wymagają od zarządu akcjonariusze, tak więc zarządy (sowicie opłacane) mają za zadanie maksymalizacje sprzedaży i minimalizacje kosztów. Rzeczą oczywistą jest, iż czym tańszy towar tym więcej się tego sprzeda, a taniość rzadko idzie w parze z jakością. Jakoś staje się więc funkcją optymalizacji wydatków, czyli minimalizacji kosztów, co w globalnym łańcuchu dostaw staje się jeszcze łatwiejsze. Słupki mają się zgadzać, gdyż król zysk jest najważniejszy.


Klauzula Symbiozy

Drogi czytelniku, właśnie zacząłeś czytać od dechy darmowy wpis. Jak już doczytasz do końca dechy to w ramach podziękowań za ciężką pracę autora chcielibyśmy cię prosić abyś ocenił przeczytane wypociny, bo autor nie-wielbłąd i pić musi, a i energii swojej musiał trochę przepalić. Na końcu wpisu masz mechanizm oceny w skali 1-5. Twoja nota dostarczy nam żywą ocenę sytuacji, wpłynie na rozwój bloga i poprawi jakość wpisów. Tobie z kolei będzie się lepiej i więcej czytało w przyszłości. Logicznie, twoje podziękowania widzimy mniej-więcej tak:   

Zafundowałeś ocenę 3 czy poniżej to wypadałoby abyś napisał w komentarzu co cię boli. Negatywne spostrzeżenia? Ortografia z gramatyką? Słaby Research? Wszystko na raz?  Jak dasz 4 lub więcej to wypadałoby byś pochwalił się znajomym - przecież właśnie stwierdziłeś ze materiał jest dobry, może nawet pierwszorzędny. Mechanizm Podzielisz Się linkiem znajdziesz tuż obok Gwiazdek Oceny. Czyli klikasz i pomagasz rozprzestrzeniać to co sam doceniłeś. W końcu „sharing is caring”

Mechanizm ten to nic innego jak Czym więcej Dajesz tym więcej Dostajesz, gdyż Linkując Dalej przekazujesz wiedzę komuś a ten ktoś może ci w przyszłości dostarczyć INFO2 i Twoja Edukacja przyśpieszy. Tak więc Twoje Szanse rosną wraz z ilością Kliknięć. Twoje działania to nasz marketing, który powoduje iż sumarycznie jako Bmen Team rośniemy, a nam Pismakom być może uda się stworzyć jeszcze lepsza zawartość, gdyż będziemy wiedzieli czego po nas oczekujesz. W końcu - jeśli nie będzie publiki to i my nie będziemy pisać, a i ty nie będziesz miał czego czytać i z czego się edukować. Bez was nie będziemy istnieć i my. Mechanizm SYMBIOZY jest raczej ci znany, także rozwijajmy się razem. Koncepcja tego bloga jest darmowa i chcielibyśmy aby taka została gdyż edukacja to temat przedni. Działasz i będzie ci dane, nie działasz i może być ci odebrane. Tak więc Klik&Share lub jak wolisz Klik&Comment. Obie akcje nie-gryzące, a więc śmiało. Ilość gwiazdek to od teraz wskaźnik Przód-OR-Regres.


Dziękujemy za Podziękowania

KING PROFIT

Biznes musi przynosić dochody, inaczej byłby organizacją non-profit. Obecnie celem nadrzędnym i motorem działania każdej organizacji gospodarczej jest tworzenie zysku i nic innego (pomijamy tu międzynarodowe holdingi, który chcą wyprowadzić zyski do krain o niższych podatkach). Dzieje się tak ponieważ interesy właścicieli kapitału stają się priorytetem. Wynika to faktu, iż wycena firmy czy też kurs na giełdzie to barometr obrazujący wartość, nikt nie chce iść na dno, gdyż za takie wyniki traci się posady, dlatego też nadrzędnym celem zarządu jest maksymalizacja zysku co przekłada się na maksymalizację wartości przedsiębiorstwa. Jak to się ma do starego sprawdzonego modelu, gdzie długowieczność firmy i realizowanie przez nią użytecznych społecznie celów jest bardzo ważnym elementem budującym wizerunek przedsiębiorstwa w oczach nie tylko klientów, ale też pracowników i akcjonariuszy? Na to pytanie, jak również dokąd to prowadzi musisz już sobie dam odpowiedzieć drogi Watsonie.

Maksymalizowanie dobrobytu/bogactwa akcjonariuszy następuje w wyniku właściwego zarządzania strategicznego. Zarządzanie przez wartość w istocie jest odmianą zarządzania strategicznego, w którym za cel nadrzędny uznaje się maksymalizację wartości dla akcjonariuszy = dostarczycieli kapitału. Kapitał, będąc zasobem deficytowym podlega procesom migracji zarówno pomiędzy firmami, sektorami, rynkami, jak i państwami, i jest to tym łatwiejsze im wyższy jest poziom rozwoju technologii komunikacyjnych, umożliwiających wymianę informacji. Migracja kapitału oznacza nic innego jak jego odpływ z jednostek, które nie są w stanie zapewnić inwestorom oczekiwanej stopy zwrotu.

Kreowanie wartości opiera się na umiejętności wygenerowania stopy zwrotu (z kapitału) przewyższającej stopy oferowane przez inne przedsiębiorstwa, działające w sektorach/segmentach rynku o podobnym ryzyku. Inwestorzy dostarczając kapitału danej firmie nie pozostają bierni wobec podejmowanych przez zarząd działań. Dlatego też dążą do zwiększenia kontroli nad powierzonymi środkami oraz chronią zainwestowany przez siebie kapitał przed konsumowaniem jego wartości. Słupki mają się zgadzać, tak więc i ciśnienie jest nie małe. Zarządy firm prowadzących działalność z wykorzystaniem kapitału inwestorów (pod czujnym ich nadzorem) stoją w obliczu konieczności poszukiwania takich modeli biznesowych, które umożliwią im osiąganie celów stawianych przez akcjonariuszy.

Warto pamiętać też, iż to właśnie od zysków zależą nagrody dla zarządów, zatem realizacja strategii maksymalizacji zysku bilansowego stanowi dla zarządu nie tylko najbezpieczniejszą opcję, ale w dodatku jeszcze najbardziej dochodową. Zarząd premiowany jest za efekty i działania, dość często poprzez bonusy za efektywność, które dość często denominowane w papierach wartościowych danej firmy. W ten oto sposób konflikt interesów pomiędzy pomnażaniem bogactwa akcjonariuszy i wzrostem wynagrodzeń menedżerów jest w jakimś stopniu eliminowany. Najlepsze efekty dla oby stron przynoszą działania bogacące obie grupy. Dlatego zysk jest kamieniem węgielnym tego co robią i stanowi miarę ich wkładu.

Wzrost zysku może zostać osiągnięty kosztem rabunkowej gospodarki wewnątrz firmy, brakiem inwestycji w odnowę bazy materialnej i nowych produktów, pogorszeniem jakości, obniżaniem wynagrodzeń i pogarszaniem warunków pracy pracowników, a także poprzez tzw. kreatywną księgowość. Pod tym względem organizm gospodarczy można porównać do organizmu biologicznego, który aby żyć musi prowadzić  zrównoważony styl życia, czyli sposób jeść, pić, oddychać i ruszać się w adekwatnych proporcjach. Zaburzenie proporcji pomiędzy tymi czynnościami przekłada się na skrócony czas życia organizmu.

Kto je aby żyć, może żyć długo i szczęśliwie. Kto żyje aby jeść, żyje krócej.

Peak Profit to strategia wymagana przez właścicieli na zarządach firm. Presja ta dość często jest tak silna, iż prowadzi do gorszej jakości towarów, a nawet do oszust zarządu aby tylko nie stracić posad. Dlatego też firmy wykorzystują wszelakie możliwe sposoby (np. globalne łańcuchy dostaw), które pozwalają im obniżać koszty. Wszystko to ma oczywiście wpływ na jakość końcową produktu. Firmy korzystają też z niższych kosztów produkcji w innych częściach globu, zlecają zadania na zewnątrz (outsourcing), uwalniając w ten sposób kapitał z działań niezwiązanych z podstawową działalnością, co z kolei generuje zwiększoną wydajność rozwiązań na dużą skalę i powiększa rentowność. Dodatkowo padające z biegiem czasu koszty transportu, komunikacji i opłat taryfowych jeszcze bardziej wpłynęły na rozwój globalnego handlu, jak i na rozwój globalnych łańcuchów dostaw.

GLOBAL SUPPLY CHAIN 

Globalny łańcuch dostaw to dynamiczna ogólnoświatowa sieć powiązań biznesowych, wykorzystywana do dostarczania produktów i usług od dostawców surowców do klientów końcowych, a wszystko to za pośrednictwem inżynierii przepływu informacji, dystrybucji fizycznej i środków pieniężnych. Sieć ta obejmuje ludzi, informacje, procesy i zasoby zaangażowane w produkcję, obsługi i dystrybucję materiałów oraz gotowych produktów, jak również świadczenie usług na rzecz klienta.

Łańcuch dostaw obejmuje nie tylko producentów i dostawców, ale także transportowców, hurtowników, detalistów i samych klientów. Klient jest elementem końcowym, jak i najważniejszym ogniwem, gdyż to on płaci za towar i usługę. Bez klienta całość produkcji i inwestycji  jest nieopłacalna. Nie bez powodu jednym z zasadniczych przykazań dekalogu byznesu jest: Klient nasz Pan. Poniższa grafika przedstawia podstawowy łańcuch dostaw z trzema podmiotami oraz z jednym dostawcą i jednym klientem.

Source: http://www.aims.education – Supply chain management definition

Rzeczywista konkurencja to nie tylko współzawodnictwo poszczególnych firm, ale także konkurowanie łańcuchów dostaw. Dlatego też zarządzanie łańcuchem dostaw staje się kluczowe dla firm w globalnym świecie. Globalne zarządzanie łańcuchem dostaw to filozofia integracji zarządzania całym przepływem w całym kanale dystrybucji, od dostawcy do ostatecznego klienta. Obejmuje ona planowanie, w jaki sposób cały łańcuch dostaw będzie funkcjonował jako zintegrowana całość, a wszystko to w celu generowania optymalnego poziomu obsługi klienta, przy jednoczesnym zachowaniu możliwie największej efektywności względem kosztów i elastyczności w obsłudze transakcji klientów, oraz w celu zwiększenie szybkości z jaką produkt dociera do klientów.

Są to więc procesy zarządzania integrujące sieć dostawców, producentów, magazynów i punktów sprzedaży detalicznej, tak aby odpowiedni rodzaj towarów był pozyskiwany, dostarczany, produkowany i wysyłany we właściwych ilościach, we właściwych lokalizacjach, we właściwym czasie i odbierany w odpowiednich ilościach i we właściwej formie. Aby osiągnąć pomyślną integrację przepływy informacji (takie jak zamówienia zakupu, powiadomienia o wysyłce, listy przewozowe i faktury), materiały (w tym surowce i gotowe produkty) oraz finanse (płatności i zwroty) za pośrednictwem łańcucha dostaw muszą być skutecznie koordynowane. Konkurencja nie śpi, rynek nie znosi próżni, tak więc najszybsi, najtańsi i najlepsi na poszczególnych etapach łańcucha spijają śmietanę a pozostali działają w drugiej lidze, bądź też w poza-bramkowej ekstraklasie.

Zarządzanie łańcuchem dostaw dotyka wszystkich funkcji organizacji i wymaga skoncentrowanego wysiłku w całej firmie, jak również współpracy ze wszystkimi zewnętrznymi dostawcami. Oznacza to, iż zarządzanie łańcuchem dostaw musi mieć wielowymiarowe podejście obejmujące ludzi (kapitał ludzki jako klucz do zarządzania łańcuchem dostaw), procesy (działania związane z łańcuchem dostaw) oraz technologię (narzędzia aby łączyć ludzi i procesy).

Na współczesnym globalnym rynku postępy w dziedzinie technologii komunikacyjnych i transportowych sprawiły, iż klienci oczekują stałego i regularnego dostarczania produktów o najlepszej jakości i w najniższej możliwej cenie. Firmy zmuszone są więc do ciągłego konkurowania i poszukiwania sposobów na poprawę funkcjonowania swoich łańcuchów dostaw, tak aby zapewnić, iż ich produkcja jest opłacalna. Jeśli nie wyprodukują wystarczającej ilości produktu, aby zaspokoić popyt to stracą klientów. Jeśli produkują zbyt dużo produktów (których nie mogą szybko sprzedać) muszą płacić za magazynowanie nadmiaru zapasów. Jeśli dostawy nie są realizowane z zachowaniem ostrożności, a produkcja nie jest monitorowana, firmy mogą być narażone na zwroty towarów i dodatkowe koszty napraw naprawy i serwisu. Może to generować finansowe straty dla firmy, jak i doprowadzić do plajty.

Oszczędności wynikające z optymalnego zarządzania łańcuchem dostaw zwiększają dodatkowo cięcia kosztów metod produkcji i strategii, dzięki czemu firmy mogą wybierać najbardziej opłacalne rozwiązania na każdym etapie łańcucha i jak również obniżać koszty biznesowe, co zapewnia firmom realną przewagę konkurencyjną.

KOŁO TANDETY 

Żyjemy w erze super taniego płacidła odsetkowego. W konsekwencji kredyt musi rosnąć gdyż inaczej zawita recesja i poważna kontrakcja gospodarki. ZIRP, NIRP, QE to nic innego jak bardzo tanie pieniądze, drukowane w potężnych ilościach jako złoty środek na dostarczanie płynności rynkom finansowym, taka pompa monetarna dla na rynków finansowych. Proces ten jest widoczny na całym świcie. W końcu świat ma rozwijać się synchronicznie tak więc i luzowanie monetarne musi podążać w tym samym kierunku. Głównym celem polityki taniego pieniądza jest zwiększenie popytu, w świecie z potężną ilością zadłużenia. Kapitał ma generować rozwój i zarabiać, a popyt ma rosnąć. Oto ci oficjalne przesłanki międzynarodowej pompy monetarnej. Czy strategia działa? Trudno jednoznacznie ocenić, na-pewno miała jakieś efekty pozytywne, a przynajmniej przesunęła odpisy poważnej sterty długów w bliżej nieokreśloną przyszłość.

Tanie kredyty mieszkaniowe czy też konsumpcyjne na pobudzenie gospodarki to tylko jedna strona kredytowego medalu. W erze QE nastąpiła także instytucjonalna koncentracja własności, poprzez buy-backi czy też mergers &acquisitions. Koncentracja własności zwiększyła się zarówno co do akcjonariatu, jak również samych branż, a wszystko to dzięki możliwościom pozyskania kapitału w postaci prawie darmowego kredytu.

Wszystko ma jednak swoje konsekwencje. Jeśli na rynku jest zbyt bardzo duża ilość bardzo taniego kredytu i występuje ona przez zbyt długi czas to tanie płacidło zaczyna mieć niebagatelny wpływ na rynek dostaw i podaży, powodując jego poważne zniekształcenie. W rezultacie generowane jest zjawisko pod tytułem: Błędne koło Rosnącej Tandety. 

Vicious Cycle of Poor Quality = Global Chain Supply + Cheap Money => Over-Supply => Competition => Loss of Pricing Power => Management Pressures => Poor Quality + Higher Prices = LESS for MORE

Prowadzi to do obniżonej jakości towarów i usług a w konsekwencjach do Less for More, jako że płacimy coraz więcej za coś co jest słabsze i gorszej jakości niż w przeszłości. Przestawione to jest na poniższym grafie.

Source: https://matasii.com

Stymulacja popytu to tylko jedyna odsłona medalu QE, w dodatku nie pracuje ona tak jakby życzyli sobie tego centralni bankierzy. Strategia pompowania grubej darmowej kasy wygenerowała nowy nieznany kiedyś problem: Sztucznie zwiększana podaż. W konsekwencji światowe łańcuch dostaw zaczynają doświadczać problemów z jakością, oraz napotykają coraz to większe koszta z tym związane. A wszystko w wyniku bardzo luźnej polityki pieniężnej. Dlaczego tak się dzieje?

Jeśli firmy mogą pożyczyć pieniądze za prawie darmo, to naturalną konsekwencją jest, iż zaczynają inwestować i zwiększać swoja bazę produkcyjną, a wszystko to w celu zdobycia większego udział w rynku, za pomocą wszelkich niezbędnych środków. Strategia ta ma sens i jest realizowana tak długo jak firmy mogą wciąż generować marże.  Na rynku pojawia się coraz więcej producentów oferujących większa liczba towarów, co z kolei powoduje rozbudowę bazy produkcyjnej (overcapacity), a w konsekwencji prowadzi do nadprodukcji (overproduction). Większa produkcja oznacza, iż przedsiębiorstwa musisz więcej sprzedawać. Doprowadza to do poważnego rozrostu konkurencji.

Zwiększona produkcja ma jednak swoje konsekwencje. Popyt na rynku jest relatywnie stały, tak więc producenci muszą znaleźć sposób aby zdobyć potencjalnych klientów na zwiększoną ilość swoich towarów. Większa podaż śliga prawie ten sam popyt. Cena jest jednym z zasadniczych bodźców na które reaguje klientela, tak więc ceny towarów zaczynają spadać, a to z kolei rozpoczyna wojny cenowe z konkurencją. Spadające ceny to też zmniejszające się marże producentów. W konsekwencji bardzo duża konkurencja powoduje utratę mocy centowych (loss of pricing power), co oznacza mniej/więcej, iż firmy tracą możliwości dyktowania cen. A wszystko to w celu zdobycia większego udziału w rynku 🙂

Malejące marże powodują, iż firmy muszą ciąć koszta. W takim środowisku rodzą się silne presji na łańcuchy dostaw, a to z kolei prowadzi do presji na jakość końcową produktów (Quality Pressures). Duzi gracze rynkowi zaczynają generować presje na wszystkich swoich poddostawców z globalnego łańcucha dostaw. Presje cenowe zaczynają być transferowane na cały łańcuch dostaw, od klienta końcowego do dostawcy surowców. Wybór dostawców jest raczej binarny: obniżasz koszta dostaw czyli redukcja cen albo wypadasz z gry i szukasz sobie nowego miejsca zbytu na rynku, w którym konkurencja nie śpi. Dostawcy zaczynają być więc popychani pod ścianę wyboru: Redukcja bądź Kapitulacja. Tajemnicą Poliszynela jest, iż spora część azjatyckich poddostawców operuje na marżach netto do 2%.

Firmy częściej zmieniają pod-dostawców w celu redukcji cen pod-komponentów, ale za to o gorszej jakości. Sytuacja ta może prowadzić do problemów z jakością produktu, transferowanych ze swojego łańcucha dostaw (swoich poddostawców), i generować dodatkowe problemy związane z zwrotami, naprawami itp. Minimalizowanie kosztów dostaw pod-zespołów i presja na efektywność czasową generuje też sytuację kiedy firmy zaczynają mieć mniejsze ilości czasu na testowanie jakości swoich produktów. Wszystko to może w konsekwencji prowadzić do straty czasu operacyjnego i generuje dodatkowe koszta.

Podobna sytuacja występuje na rynku dystrybutorów towarów i usług. Ci mając na rynku bardzo duże ilości dostawców do wyboru nakładają na nich presję na obniżki cen, gdyż niższe ceny przyczyniają się do zwiększonych obrotów. Sytuacja ta jest widoczna dość wyraźnie w supermarketach, gdzie nieodpowiedni dostawcy (z dużą ceną) są proszeni o redukcję cen albo szukanie sobie sklepowych półek gdzie indziej.

Duża konkurencja rynku ma też inną niechcianą konsekwencję. Mniejsze zyski jednostkowe prowadzą też do mniejszych wydatków na R&D i krótszych okresów tworzenia produktów, co przekłada się oczywiście na jakość końcową. Dlaczego tak? Otóż konsument wymaga coraz to nowszych produktów, a te muszą być przejść proces projektowania i produkcji. Firm nie stać na opóźnienia, gdyż mogą przegrać z bardziej innowacyjną i szybszą konkurencją, a to może doprowadzić do poważnych strat, jak i plajty. Pojawia się więc inna presja: short design cycle, sytuacje gdzie w skróconym czasie designu nie marnuje się zbyt dużo czasu na testowanie w celu oceny jakości produktu. To z kolei powoduje więcej usterek, zwrotów, napraw itp. Koszta się zwiększają, zyski zmniejszają i koło problemów się zapętla. Jak w takim środowisku firmy są w stanie utrzymać swoje marże i swój zysk?

Malejące marże to też zwiększona presja na koszta kapitału ludzkiego. Marże, zysk i problemy wizerunkowe wywierają także presję na całą organizacje, co widoczne jest w globalnych korporacjach. W celu utrzymywania właściwych słupków marż i zysku kadra kierownicza wywiera duży nacisk na ludzi w całej hierarchii zarządzania. Ci nie mając za wielkiego wyboru (zwolnienie i zostanie z kredytem hipotecznym to żaden wybór) zaczynają fałszować rzeczywistość, obniżać koszty zatrudnienia (np. poprzez rotację kadr), zmieszać ilość szkoleń oraz generują większą presję na wydajność jednostkową. Naciski te nie mogą prowadzić do niczego innego jak gorszej jakości produkty, co przekłada się z czasem na mniejszą sprzedaż, mniejszy cash-flow i może prowadzić do problemów w przyszłości firmy. A wszystko to po to aby generować cyfry zysku.

Dodatkowym czynnikiem przekładającym się na redukcję kosztów pracowniczych jest coraz to częsta automatyzację procesów. Wynikowo ludzie zaczynają pracować więcej za mniej, co z kolei zmusza co niektórych do prac na kilku fuchach. Prowadzi to oczywiście do dużej rotacji w zatrudnieniu oraz obniża presje płacowe, co ma niebagatelny wpływ na presje cenową CPI i może mieć wpływ na globalny cykl biznesowy.

COST OF POOR QUALITY – COPQ

Zła jakość powoduje, iż firmy coraz częściej przywołują swoje towary do serwisu w celu naprawy, wymiany błędnych komponentów, bądź też przeprojektowania. Wszystko to wymaga czasu i pieniędzy. Kompromis jakości  i niższych cen prowadzi do większych kosztów ukrytych COPQ, bardzo trudnych do oceny. Są to koszta niskiej jakości i odnoszą się do kosztów poniesionych w przypadku wyprodukowania wadliwego materiału. Dotyczą one także koszta związanych z luką pomiędzy rzeczywistą a pożądaną jakością produktu, czyli kosztów usuwania wad i defektów, kosztów oceny wad jeżeli wymagany był punkt kontroli oraz kosztów rekompensat dla klientów.

Firmy uzyskują doraźne oszczędności w wytwarzaniu produktów słabej jakości. Oszczędza się na liczbie pracowników i obsługujących proces produkcji, na szybszym wprowadzaniu na rynek towarów bez właściwej kontroli (quality check). W wyniku pojawiają się problemy z jakością. Klienci reklamują, oczekują naprawy bądź rekompensat. Wymaga to dodatkowej obsługi klienta jak i zwiększonego serwisu gwarancyjnego. Ma to pośredni wpływ na sytuację finansową firmy i zyskowność.

Dodatkowo, towary są projektowane tak aby można było wymieniać całe moduły, więc stają się trudniejsze do naprawy. Naprawy stają się więc już nieopłacalne, dlatego wymienia się całe blok-komponenty lub też kupuje się kompletnie nowy towar. Brak napraw oznacza oczywiście wyższe koszta końcowe dla klienta.W konsekwencji coraz więcej uszkodzonych towarów trafia na śmietniki i wysypiska. Tylko gdzie to utylizować? Europa Wschodnia jako śmietnik dla Europy Zachodniej? Chiny jako miejsce przetwarzania odpadów z US?

Koszta ukryte są bardzo trudne do oceny oraz w-kalkulowania w design oraz w całkowitą efektowność finansową. Wynikowo coraz więcej firm zaczyna się mierzyć z ukrytą górą lodową kosztów (Quality iceberg problem), przykład jak poniżej.

Source: https://www.isixsigma.com

LESS for MORE 

Słabsza jakość towarów i usług stała się konsekwencją taniego pieniądza. Obniżka cen wynikająca z nadprodukcji idzie w parze z kompromisem jakości. Wszystko to jest oczywiście bardzo dobrze zareklamowane, a firmy żyją na renomie i modlą się aby klient nie zorientował się o niższej jakości produktu. Efektem ubocznym produkcji tandety, nie widzialnym doraźnie dla Kowalskiego, jest krótszy cykl żywotności produktu. Skutkuje to tym, iż Kowalski ma coraz więcej problemów z wadami/usterkami, co prowadzi to marnowania jego czasu na serwis/naprawy itp. W wyniku cięcia kosztów przez firmy gwarancje na produkty stają się krótsze, a dodatkowe wydłużenie staję się już produktem dodatkowo płatnym, coś co kiedyś było darmowe. Zmienia się więc struktura kosztów dla Kowalskiego i w efekcie otrzymuje on LESS i płaci MORE.

Kiedyś dbanie o dobre imię marki było zasadniczym celem działalności, teraz tylko Peak Profit ma znacznie, a końcowy klient płaci jak zwykle więcej za mniej w świecie manipulacji monetarnej.  Kowalski nie rozumie tych skutków taniego pieniądza. Jego pozorne zyski są kasowane przez ukryte koszta. Jak to się ma do świata z sound money i rynkiem zdrowej konkurencji? Tak więc globalizm połączony z tanim manipulowanym pieniądzem to droga donikąd. To nic innego jak KARTONYZACJA świata, w globalnej gospodarce naczyń połączonych, gdzie w szybkim tempie rośnie liczba firm ZOMBI nie mogących żyć bez taniego kredytu, co będzie tematem kolejnego wpisu.

FIN – The END


ps. Nie zapomnij zareagować lubisz/nie-lubisz, gwiazdki dodać, i miło byłoby gdybyś jakieś dobre słowo na necie o NAS powiedział. W końcu “Sharing is Caring” 🙂 Ważne to dla NAS, a o tobie nam też wiele mówi. Wielkie Oko spogląda, kto-to-co i jak działa. Tymczasem miłych rozważań nad nadchodzącą przyszłością. 


LITERATURA

http://wolnosc24.pl/2017/03/14/zywieniowy-smietnik-europy-do-polski-trafiaja-gorsze-i-drozsze-produkty-niz-te-zagraniczne-zobacz-czym-sie-roznia-i-dlaczego/

https://www.agrofakt.pl/gorsza-jakosc-produktow-w-polsce-tematem-dyskusji-w-europie/

http://biznes.interia.pl/finanse-osobiste/news/krytyka-z-europy-wschodniej-mamy-jedzenie-gorszego-sortu,2485237,4141

https://www.bloomberg.com/news/articles/2016-10-13/forget-sham-rolexes-the-real-money-is-in-fake-ball-bearings

http://www.aims.education/study-online/what-is-supply-chain-management-definition/

http://www.tradeready.ca/2017/topics/supply-chain-management/global-supply-chain-management/

https://www.cxo.pl/news/Kreowanie-wartosci-dla-akcjonariuszy,316589,2.html

http://www.marketoracle.co.uk/Article56843.html

https://www.isixsigma.com/implementation/financial-analysis/what-belts-should-know-about-cost-poor-quality/

Komentarze ( 54 )

  • Bardzo fajny i potrzebny artykuł.
    Nadmienię jednak, że z rozmów ze znajomymi, przeciętny Kowalski widzi coraz gorszą żywotność produktów.
  • @bmen
    Świetny artykuł. A mogę tak ocenić, bo dokładnie tym się zajmuję od lat.
    Sam się czasem zastanawiam czym to wszystko się skończy i możecie się śmiać, ale znając te tematy od podszewki mam strasznego pietra, gdy wchodzę na pokład samolotu.

    Jedyne z czym bym polemizował to, że tani pieniądz jest motorem tandety.
    Moim zdaniem tak nie jest. Motorem tandety jest bezkresna chciwość akcjonariuszy, a my managerowie musimy ich jakoś zaspokoić. Ich nie interesują problemy obiektywne i te wszystkie dyrdymały z tv typu prawa człowieka, ekologia, interes konsumenta o czym każą nam ciągle ględzić.
    Ich interesują tylko cyferki i pełna kieszeń co roku.

    Tani pieniądz jest tylko takim boosterem przepływu od biednych do bogatych.
    Gdyby nie tani pieniądz i tak te przepływy miałyby miejsce, ale nie tak szybko i gwałtownie.
    A tandeta ma właśnie zamulić pojęcie społeczne o inflacji.
    Że niby ceny rosną tylko o 2 % rocznie, ale że realna wartość produktów jest mniejsza o 10% rocznie to już tego nie widać.
    • Chciwość/porządanie są OK. To naturalny motor napędzający ludzi do działania. To zdrowe że akcjonariusze chcą maksymalizacji zysków. Tani pieniądz natomiast daje im iluzję że mogą wycisnąć więcej niż się da, i tu jest problem.
      Ostatnio Gwiazdowski skomentował też tę kwestię pod jednym ze swoich wpisów na fejsie w kontekście bezużyteczności wskaźnika PKB:
      “…PKB nie uwzględnia bardzo wielu czynników decydujących o faktycznej kondycji gospodarki. Nie rejestruje transakcji niepieniężnych. Nie dostrzega poprawy jakości produktów, jeżeli nie skutkują one podwyższeniem ceny. W sposób naturalny niesie ze sobą presję na obniżanie jakości. Właśnie dlatego nowe wyroby RTV czy AGD psują się znacznie szybciej od starych. Rejestruje za to wydatki niepotrzebne. Trzęsienie ziemi to stymulator wzrostu PKB. Im więcej chorych, tym lepiej. Więcej operacji to wyższy PKB. Z raportu Związku Niemieckich Kas Chorych 60% operacji przeprowadzonych w tamtejszych szpitalach w latach 2006–2010 było z medycznego punktu widzenia niepotrzebnych. Ale im większy popyt na operacje, tym wyższe ich ceny. Od samego wzrostu ich cen również rośnie PKB. Pogoń za wzrostem PKB jest więc jedną z przyczyn obecnej pułapki zadłużeniowej, w której tkwią wszystkie bogate kraje. „Bogate” trzeba byłoby wziąć w cudzysłów, bo jakby przyszło im spłacić długi, to mogłoby się okazać, że wcale tak bogate nie są. To złudzenie bogactwa opiera się na powszechnie podzielanym przeświadczeniu, że te kraje swoich długów już nigdy nie spłacą i chodzi tylko o to, by je powiększały „rozsądnie”…”
    • @Yodzio
      W tym kontekście nie łączyłbym związku między tanim pieniądzem a PKB.
      Gwiazdowski nie do końca wie o czym mówi.
      Zgadzam się, że PKB to nienajlepsza miara, bo ujmuje mielenie kapitału czyli nic nie wnoszące usługi typu ja Tobie, Ty mnie.
      Jednak akurat w przypadku przemysłu to dobra miara. Jakość nie bierze się znikąd. Ona kosztuje i dobry produkt musi być droższy niż tandetny, co PKB akurat pokazuje.

      Co do pogoni za PKB a pułapką zadłużeniową to jest to model zamierzony przez możnych tego świata.
      Chodzi o to, żeby narody popadły w niewolę ekonomiczną, dlatego należy je zachęcać do zadłużania za wszelka cenę. Normalny człowiek odnosi poziom swojego zadłużenia do majątku, który posiada, a kraje maja odnosić do jakiegoś wirtualnego PKB. Niby im się wydaje, że są na bezpiecznym poziomie, a tu myk, żaba ugotowana.

      A wracając do meritum – pogoń akcjonariuszy za max zyskiem jest naturalna, ale nie jest zdrowa.
      Nie jest zdrowe coś co prowadzi do wypaczeń i choroby społeczeństw. A tani pieniądz ma tu niewiele wspólnego. W trakcie swojej działalności w biznesie przemysłowym i supply chain miałem tani pieniądz i drogi pieniądz i w żaden sposób nie wpływało to na chciwość akcjonariuszy i idący za tym pęd ku tandecie.
      Tak było kiedyś i jest teraz, tylko technologie coraz nowocześniejsze i wymyślniejsze.
      Ale to już powoli się kończy.
      Nie ma już na czym oszczędzać. Jesteśmy już na krawędzi. Nie da się dalej oszczędzać, bo już nie ma tańszych krajów gdzie da się produkować, nie da się dalej odchudzić produktów.
      Bo czy może być chleb z jeszcze mniejszą zawartością mąki niż obecnie ?
      Czy da się robić jeszcze bardziej wyżyłowane silniki, jeszcze cieńszą blachę na karoserię ?
      Jeszcze gorszy papier do druku ? Jeszcze cieńsze butelki ?
      Połowa surowców w produkcji żywności to powietrze, woda, cukier i olej palmowy.
      Znany krem orzechowy ulubiony przez dzieci to bodajże 50% oleju palmowego, 30% cukru, 10% wody i 10 % orzechów – da się go jeszcze potanić ?
    • @Arcadio – Trochę nie dopisałem – pożądanie jest OK ale pożądanie wymusza KONKURENCJĘ! Bo obiekty pożądania musimy sobie wypracować albo wywalczyć. Przy obecnym modelu pieniądza/kredytu nie musimy konkurować produkcją/jakością, konkurujemy “zdolnością kredytową”, czytaj: ustawiamy się w kolejce do cyca systemu finansowego. Wygrywa nie lepszy, ale ten który jest przy cycu.
    • Witam
      Brakuje mi tu , w tej analizie procesu produkcji i dystrybucji jednego elementu, końcowego. Spojrzenie od strony konsumenta i mieszkańca krainy.
      Dlaczego ludzie to kupują?
      Agresywna reklama?
      Moda?
      Ogłupienie totalne społeczeństwa?
      Np. : są w sklepach “Lody jak dawniej” firmy Koral 2x droższe niż inne,tanie. Czytamy skład “syrop glukozowo-fruktozowy” , chemiczny słodzik który prowadzi do cukrzycy? To jaki one są “jak dawniej”? To jest zwykłe oszustwo. Zresztą w sklepach wszystkie lody zawierają ten szkodliwy syrop. i większość dżemów , słodyczy (nawet czekolady) i wyrobów cukierniczych też go posiada w swoim składzie. Inne trudno znaleźć. Kiedyś zadałam sobie trud i w Biedronce , Lidlu i Dino sprawdziłam to osobiście. Lodów z cukrem nie było. Ale wyższa cena wcale nie świadczyła o tym że skład wyrobu jest droższy. I co , cały ten artykuł o anatomii tandety do kosza się nadaje?
      Telewizory 4k które je udają, mają matrycę specjalnie zaprojektowana aby oszukać kupujących a spełnić wymagania normy w kreatywny sposób. Kupujesz telewizor za 16k zł. i po pewnym czasie okazuje się że Mundialu nie zobaczysz w 4K. Czy to nie jest oszustwo? Inne telewizory w tej cenie jednak mają prawdziwe 4K. Tak jak samochody z silnikami VW (sedno tego oszustwa opisał na swoim blogu 3r3 )
      I tak jest ze wszystkim czego leming się dotknie.
      Dlaczego nikt nie broni ludzików ? Nie reguluje rynku ?
      Bo to się nikomu nie opłaca. Państwo jak jest obrót towarem ma swój VAT , CIT i PIT , a korporacje robią co chcą i naprawdę te bajki o kosztach, zarządzaniu, koordynacji dostaw, produkcji, obniżaniu kosztów i zwiększaniu zysków służą bajerowaniu ludzi i usypianiu ich czujności. Jak to jeden z wymienionych tu autorów dr.Jaśkowski tytułuje swoje artykuły “Państwo istnieje formalnie” a tak naprawdę zajmuje się tylko łupieniem swoich obywateli ,a pozostali prześcigają się jak sprzedać “chwytną” nazwę połączoną z czymkolwiek (byle g-m) byle swoją marże 200% zarobić. Pamiętam jakie było zaskoczenie w RPL , jak państwa z południa zadały Uni pytanie o jakość produktów sprzedawanych na wschodzie , która jest gorsza od tych na zachodzie choć nazwa i opakowanie jest takie same. Pewnie dlatego że władze nasze nie mogły zrozumieć co ich to obchodzi.
    • Dziękuje za komentarz.
      Powyższa analiza zajmuje się tylko spojrzeniem od strony producenckiej i dlatego nie obejmuje ona tego elementu, końcowego: Spojrzenie od strony konsumenta i mieszkańca krainy, gdyż to temat na odrębny wpis z który powinien się nazywać Dlaczego Kowalski Kupuje Tandetę. Temat ten jest jednak bardzo skomplikowany gdyż zależy, od od sytuacji finansowej ludzi w krainie, od stanu wiedzy społeczeństwa, od gustów i kubków smakowych a takie dyskutuje to już sprawy subiektywność. Są to też poniekąd analizy behavioralne bo tłum lubi podążać za złotym króliczkiem.
      Większość ludzi nie zastanawia się na tym co kupuje, musi być tanio, a czasami 1-grosz robi dla bardzo wielu różnicę. Pomijamy tu czynnik wiedzowy typu jaka jest różnica pomiędzy cukrem a syropem glukozo-fruktuzowym czy też tłuszczami trans a tłuszczami Omega3.

      Dlaczego nikt nie broni ludzików ? Nie reguluje rynku ?
      Dlatego że do polityki dostaje się element niekompetentny i często skorumpowany i próbujący przedkładać swoje interesy nad tymi których go wybrali. A ludzie nie są nawet tego w stanie widzieć, jedynie co widzą to wyścig kiełbasy wyborczej.
      Ludziom na niczym nie zależy co widzę nawet ja na takim malutkim blogu, a co mówić w skali makro-krainy. Większość ludzi żyje teraz zasadą 4Z: Zapić, Zakąsić, Zakopulować i Zaspać. Fajnie jest to po co psuć atmosferę 🙂
      Jaki to będzie dopiero wielki ból jak ten potężny domek z papierowego kredytu się przewróci.
    • W mojej ocenie to własnie tani grosz jest w bardzo dużej mierze odpowiedzialny na obecne TANDETOWANIE się świata. Chciwość i pożądanie istniały zawsze bo taka natura człowieka, Minimalizować koszta w celu maksymalizacji zysku. Kto by nie chciał nic nie robić i mieć grosz na godne życie? Realizowanie własnych hobby itp. A tak tylko niewielka część realizuje zawodowo hobby a postali wstają o 6am 🙂

      Ale to dopiero w okresach gównianego pieniądza zaczynają się problemy, bo wtedy następuje over-inwestment, mis-calculation itp. W połączeniu z globalnym światem i wielkim korpo jest co jest. I od jakiegoś czasu nawet ci przyzwoici właściciele mają dylematy bo muszą ciąć ceny i koszta aby nie zejść z rynku. Dlatego problem zaczął dotyczyć wszystkich. Duzi gracze mają leverage bo oni zawsze są przy wodopoju ale maleństwa kwiczą i myślą co robić.
      Nie dziwią was poziomy M&A? Bardzo duża ilość start-up i małych dobrych firm jest po prostu łykana. Koncentracja własności przyśpiesza, tak jak by ktoś chciał mieć means of production czyli prawdziwe bogactwo jak piramida papieru się przewróci.

      To że tandeta ma za-szumić zjawisko inflacji cen to rzecz oczywistą. Nie chciałem o tym pisać bo będzie to tematem innego wpisu o Shrinkflation, która się de facto łączy tzn, jest wynikiem taniego silnego dodruku jak i wyniku nadpodaży.
      Do czego to doprowadzi? Do zombifikacji firm (bez kroplówy), a końcowo do gigantycznej deflacji i resetu światowego.

      W niedziele CHF ma głosowanie nad #Vollgeld. Pomyślałem o tym dłuższą chwile i być może to pierwsza jaskółka, która zbankrutuje CHF ale też da podwaliny pod nowy pieniądz nie dłużny?
    • Ciekawy i fajny artykuł. Widzę jednak, że chyba nie cieszy się zbyt poważnym zainteresowaniem publiki. @BMen możesz podzielić się statystykami z Wykopu?

      Odnośnie tematyki – jak zwykle w życiu – temat jest złożony, a jego poszczególne elementy współdziałają ze sobą powodując końcowy efekt wypadkowy. Zgodzę się w pełni, że tani pieniądz jest głównym czynnikiem napędowym i stymulującym, ale nie jednym – pomijając fakt, że to musi być globalny tani pieniądz.

      Oprócz tego musi istnieć globalna konkurencja, muszą więc istnieć globalne umowy o wolnym handlu. Oprócz tego muszą być zrakowaciałe (prze- rozwinięte) rynki kapitałowe, które po pierwsze tworzą duża grupę ludzi żyjących tylko i wyłącznie z kapitału, a po drugie które zmieniają istniejące prawo umożliwiające istnienie głupich praw kapitałowych.
      Oprócz tego musi istnieć nadpodaż towarów, która jest wynikiem nie tylko rosnącej produkcji, ale także istnienia globalnego, wolnego handlu.
      Ponadto musi istnieć odpowiednio urobione społeczeństwo, w którym pokutują fałszywe stwierdzenia w postaci obowiązujących prawd i właściwych postaw, np jako to wyjawione wyżej przez Yodzio, że chciwość i pożądanie są dobre, gdy tymczasem to zło w czystej postaci sprowadzające w dłuższym czasie więcej kosztów i strat niż dobrego.
    • Poważne tematy interesują raczej tylko poważnych ludzików. I to własnie niedawno razem z Arcadio zakomunikowaliśmy.

      Tani grosz to motor napędowy jak piszesz. Zauważ kto i gdzie ma do niego dostęp a zrozumiesz że pozostałe czynniki są pochodną.
      Umowy o wolnym handlu montują najsilniejsi, którzy posiadają najbardziej rozwinięte rynki finansowe. Dlaczego tak?
      I dalej ci sami stanowią rynek zbytu, podpierany prawie darmowym kredytem konsumenckim.
      Model działa do pewnego momentu gdyż matematycznie nie jest on możliwe aby on żył w nieskończoność.
    • Dzięki za info. Faktycznie – trudniejszy temat i publiki niet.

      Nie zgadzam się z tobą, że to są “pochodne” czynniki. Zresztą zależy jak rozumiemy to słowo. Słowo pochodne wskazuje na to, że zaistniały one tylko i wyłącznie dzięki wcześniejszemu czynnikowi/czynnikom – tutaj taniemu pieniądzowi. A tak nie jest. Chociaż oczywiście zgadzam się, że to czynnik znaczący, wręcz kluczowy.
    • Gdyby nie tani kredyt to rynek konsumpcyjny już dawno by się załamał 🙂
      Nie ma klienta nie ma sprzedaży, a jak nie ma sprzedaży to produkcja i inwestycje stają się bezcelowe 🙂

      Tak więc tani grosz spowodował potężny rozwój bazy produkcyjnej, która produkuje dla potężnego rynku konstrukcji prawie w całości opartego na kredycie 🙂
      Wszystko to wynika z natury waluty odsetkowej, która musi prowadzić z czasem do coraz to tańszego grosza 🙂
      Kto rozpoczął globalizacje? Dlaczego powstała G5, przekształcona w G8 i G20?
    • Czyli sugerujesz, że G5 i wszystkie inne G… powstały w wyniku taniego grosza? Bo wg mnie powstały w wyniku chęci podboju ekonomicznego, a tani gorsz, a przede wszystkim duuuuużo grosza było karabinem.
    • Nigdzie czegoś takiego nie sugerowałem. Przychylam się do twojej tezy, jako że finanse mają niebagatelny wpływ na wszystko co nas otacza, a na polityków jeszcze bardziej szczególny.
      Pierwsze spotkanie G5 odbyło się 85r aby zaradzić potężnie drogiemu dolarowi, i było to tzw. Plaza Accord, po której świat dostał szoku i w 87 podpisano Louvre Accord. a potem Japanese Bust 🙂
    • Czyli źle cię zrozumiałem.

      Tak z ciekawości cię zapytam. Nie męczy, albo lepiej – nie ciąży ci – świadomość – zagłębiając się w tematykę geo i fin, że nasza rzeczywistość to kreacja oszustów, złodziei i bandytów?
    • Kiedyś. Przeszło mi. Każdemu przechodzi, jak w The Change Curve opartej o Kübler-Ross model.
      Lepiej jest mieć świadomość tego co się dzieje niż nie mieć 🙂
    • @jerkey – to jakie uczucie jest naturalne dla człowieka? 🙂 Podpowiem ci że zazdrość leży u podstaw wszelkiej maści komunizmów i się nie sprawdziła jak wiadomo.
    • To nie jest chyba dobre pytanie :-). Dla psychopaty naturalny jest egoizm, brak empatii, chciwość i brak skrupułów – nomen omen obraz polityki. Dla matki Teresy była to empatia i współczucie. Oczywiście w świecie zdominowanym przez psychopatycznych drapieżników i osobników spod ciemnej gwiazdy osoby takie jak m.T. nie mają racji bytu. No ale przecież to nie znaczy, że w/w cechy są elementem charakterystycznym człowieka.

      Tak się składa, że polityka i wojsko zawsze przyciągały szumowiny, awanturników i psychopatów. Współcześnie doszedł jeszcze świat finansów. Ale czy fakt, że elementy systemu decydujące o życiu społeczeństwa są zdominowane przez takie osoby, a tym samym fakt, że narzucają one swój styl tego co „naturalne” oznacza, że tak jest w istocie? No nie dajmy się zwariować, ani zbałamucić. Jakby nie było to z czego ci ludzie korzystają, a nawet czym się otaczają zostało stworzone przez osoby o zgoła całkiem innych cechach.

      A to, że najbardziej opłaca się obecnie być egoistycznym i pozbawionym empatii osobnikiem, to co z tego? Przecież to nie świadczy o naturalności.
    • Rozwadniasz temat. Pożądanie jest naturalne i dobre dla przedsiębiorczości, kapitalizmu, innowacji, ekspansji, dla wolnego rynku. Powściągliwość jest dobra dla struktur kościelnych/klasztornych, biurokratycznych, wojskowych… Tak to wygląda.
      Tematu uczuć wyższych nie poruszam bo to nie sprawa ekonomiczna/państwowa-ustrojowa.
    • KontaNIEmaJUZ
      @jerky

      “Dla psychopaty naturalny jest egoizm, brak empatii, chciwość i brak skrupułów – nomen omen obraz polityki.”

      Dlaczego Kaczyńskiego nazywasz psychopata a kreślisz obraz jakoby Matka Teresa byla normalna ?
      Poczytaj sobie http://lubimyczytac.pl/ksiazka/76890/cybernetyka-i-charakter zobaczysz ze definicja slowa “normalny” nie jest taka oczywista a byc moze nawet wsrod swojej rodziny otoczony jestes przez psychopatow w mysl twojej definicji. Chciwość nie koniecznie musi oznaczać “pociąg” do pieniędzy ale równie dobrze do informacji. Egoista jest każdy z natury bo twoje życie i twoje motywacje stawiasz na pierwszym miejscu. Brak empatii to słowo z XX wieku nie znane np. Mongołom którzy nie spotkawszy nauk kościoła nawet nie mieli w swoim słowniku pojęcia miłosierdzia stąd wycinka całych miast imperium persów nie była niczym nadzwyczajnym. Brak skrupulow to egoizm.
      Ci co nie są wychowywani na katolików czy innych wierzących mają pod górkę w starciu z ludzmi ktorzy nie maja ograniczeń etycznych które narzuca religia. Wierzą w prawo lub nie i tylko takie mają obostrzenia. Empatia to nie słowo prawne więc na drzewo. Skrupuły czy inne miłosierdzia i nadstawianie policzka też nie ma w prawie.

      Więc nadal twierdzisz stając totalnie z boku, ponad religia, obyczajami i kultura ze Matka Teresa byla normalna a maz stanu to psychopata ? Czy Xi Jinping wygląda i zachowuje się jak psychopata ?
  • Dzięki za wpis. Ja dodam od siebie przykład z przed ok. 10 lat. Mianowicie fabryka majonezu (znana marka) miała odrębną linie produkcyjną dla bardzo dużej sieci dyskontów(nazw nie mogę podać). Z artykułem zgadzam się 100%. Najgorzej tandeta chyba dotyka sektor motoryzacyjny (ile kiedyś samochód przejechał, a ile dzisiaj) i przemysł spożywczy (tu dopiero się dzieje). W przypadku żywności można w jakimś zakresie sobie samemu organizować, ale samochody – tu jesteśmy przegrani.
    Bmenie dobrze, że zauważyłeś w w ostatnim komentarzu “Koncentracja własności”. To iż zaczyna dostrzegać coraz więcej – tak niewielu ma tak wiele. Ciekawe dokąd to zmierza?
  • kooperatywa
    Sporo racji w Waszych wpisach jest i kazdy dotyka waznych zagadnien.
    Ja mogę napisac,ze istotne przyczyny to:
    -walka o pieniadz w obiegu,ktorego brakuje ludziom z wielka inicjatywa i zapalem to dzialania;
    -globalna konkurencja,ktora jest skrajnie wykanczajaca[ciezej o tania sile robocza]
    -koncentracja kapitalu w konglomeratach niepanstwowych i ich nowy model swiata
    -nowy model czlowieka[neohomosovietikus]

    Globalny model faszystowski{globalaizm} jest niczym innym jak neokomunizmem{totalitaryzm} wraz z ustalona piramida Rotschilda.To jest naprawde prosty schemat.
    Co zrobi SHADOW GOVERMENT?Nie wiem,bo właściciel ma prawo robić to,co mu się podoba.

    Ciekawy jestem jak niektorzy odbieraja ustawe “JUST” naszych “sojuszników”,bo PIS mial byc bardziej aktywny na linii Warszawa-Waszyngton.Prawda Panie…:D
  • Merytorycznie : nie jesteśmy skazani na to co nam podtykają .
    • Zapytam więc: Jakie mamy opcje jako społeczeństwo?
    • KontaNIEmaJUZ
      @bmen

      “Jakie mamy opcje jako społeczeństwo?”

      To zle postawione pytanie.
      Możesz czlowieka sie zapytac jakie on ma opcję w swoim życiu.
      Spoleczenstwo to nie samo organizujaca sie wspolnota lub grupa ludzi.
      Społeczeństwo to zbiór ludzi którzy są zarządzani w sposób w którym im sie wydaje ze przynależą do jakiejś grupy i ze maja jakis wplyw na funkcjonowanie tej grupy.
      Narzedzia jak zwykle te same a wiec religia, edukacja, odwolanie do kultury i historii i emocji.
      Spoleczenstwo to abstrakcja dla zwyklego zjadacza chleba, odpowiedz bedzie prosta “to ludzie mieszkajacy w PL i mowiacy po polsku”.
      Ale mozesz sie zapytac “jaka mamy opcje jako ludzie skupieni wokol bmen”.
    • Społeczeństwo jako konsumenci na świecie. Bo jak zapewne rozumiesz masz producentów i konsumentów.
      Procesy występujące u producentów opisałem we wpisie. A konsumenci co mogą zrobić w świecie przygniatanym monetarnym długiem?
      Potrafisz odpowiedzieć na pytanie czy chcesz sobie pogadać o pierdołach?
    • KontaNIEmaJUZ
      @bmen

      Trzeba poczekac na kryzys, dzien, dwa, miesiac, dwa miesiace, roku lub dwa….ale przyjdzie.
      Poczekac na kolejne QE.
      Zapakowac sie w quality stock ktory placi dywidende przy spadku rzedu 50-60%.
      I do kolejnego kryzysu.

      Znasz lepsza odpowiedz na pytanie “A konsumenci co mogą zrobić w świecie przygniatanym monetarnym długiem?”
    • Jedynie co możemy to pogrzebać sobie palcem w butach, ale @panna twierdzi że są jakieś opcje więc ja pytam jeszcze raz : jakie??
      Ile ludzi stać na Rolexa ale ile Swatcha?
    • KontaNIEmaJUZ
      @bmen

      “Ile ludzi stać na Rolexa ale ile Swatcha?”

      Podejzewam ze im wiecej ludzi w Polsce bedzie stac na Rolexa tym lepiej dla tych ludzi i Polski.
      Ten “Rolex” oznacza placenie wiekszych podatkow, lepsze zarobki, lepszy dostep do nauki jezykow i edukacji.
      To oznacza czlowieka bardziej kumatego, lepiej najedzonego, majacego wiecej czasu na rozkminy.
      Wiec postawmy pytanie “Co zrobic aby Kowalski migrowal w strone posiadacza Rolexa od posiadacza Swatcha”.
      Byc moze odpowiedzia jest imigracja, byc moze edukacja, czytanie ksiazek a nie palowanie sie na portalach typu Zmiany na Ziemi, nauka jezyka niemieckiego bo na dzisiaj taki najwazniejszy jest nad Wisla, itp, itd. Kursy doszkalajace aby zarobki wzrosly. Bycie egoistycznym i patrzenie na swoj interes, to nie zadnen grzech. Isc do szefa po podwyzke bo dostaje je ten ktory prosi a nie ten co pracuje ciezko. Rynek pracy 3.8% bezrobocia, trzeba z premedytacja to wykorzystywac.
      Takie jest spleczenstwo Europy Zachodniej, patrzcie na zwyciezcow a nie na propagande jakoby “zgnily zachod”. Zgnily Zachod do propaganda dla ruskich przez rosyjski rzad robiona. Ze tez indianie z Polski sie tez dali nabrac.
    • Dopisze jeszcze pare zdań…Po przeczytaniu wszystkich komentarzy popieram Helvetia.Moim zdaniem zmianę trentu tandety trzeba zapoczątkować w wyobraźni ludzkiej.Ludzie muszą pojąć,że nie są w stanie przeżreć bogactw w ciągu swojego życia.Tu warto ograniczyć monooole kasując niepotrzebne obostrzenia i patenty na produkty pochodzenia naturalnego.Ludzi należy nauczyć rzetelnie pracować i dać im wiedzę by to co wykonują wykonywali na miarę swoich możliwości.Społeczeństwo samo się zaspokoi (natura reguluje sama podaż i popyt-to nadpodaż nas niszczy).maszyny należy wykorzystać do robienia czynności które są ponadludzkie a nie do likwidacji konkurencji w celu zawładnięcia bogactwem całego świata.I tak myślę,że nikt nie wie ile terenu zajęłoby “bogactwo” całego świata bo dla każdego bogactwo ma inne znaczenie:)…ale zgadzam się z autorem blogów…Wielkie Żarcie zbliża się ku końcowi i czekaja nas czasy gorsze…oby tylko ktoś podpowiedział inne rozwiązanie nadchodzących kryzysów niż te co zawsze a ostatnio z 1939roku…
    • KontaNIEmaJUZ
      @bmen

      “Jakie mamy opcje jako społeczeństwo?”

      Ludzie maja opcje. Indywidualna jednostka powinna zaczac myslec jak poprawic sobie przyszlosc dla siebie i rodziny. Edukacja, lepsza praca. Taka praca u podstaw.
      Im wiecej takich jednostek tym przy urnach wiecej kumatych aby wybrac lepsza opcje polityczna.
      Ale my mamy narod ktory byl i jest karmiony propaganda i nie byl edukowany w odopowiedni sposob.
      Docieraj do jednostki a nie gadaj o spoleczenstwie.

      No ale jak jednostka ma poprawic swoj byt jak gdziekolwiek sie uda to sie wmawia “…i nies swoj krzyz bo J. tak wymaga….”, nie lepiej powiedziec “chlopie zrob kurs spawacza czy cos innego, zrzuc ten krzyz i zyj godniej bo tak chce J.”
    • KontaNIEmaJUZ
      @bmen

      “Jedynie co możemy to pogrzebać sobie palcem w butach, ale @panna twierdzi że są jakieś opcje więc ja pytam jeszcze raz : jakie??”

      aha, kumam to pytanie do panny, sorry.
      Ja mysle ze mozna zrobic to co od dawna postulujesz, edukowac sie, ale tez wyrwac sie z tego spetania “polskoscia”, czyli jakies takiej pieprzonej wizji martyrologii z katolicyzmem. Nie trzeba ginac i nie trzeba niesc zadnego krzyza. Ale mozna jak sie komus podoba. Trzeba budowac nowoczesne panstwo na miare wyzwan XXI wieku i geopolityki. Zaczac myslec REALNIE o swoim zyciu. Zalozyc ze sie ma jedno tu na ziemi (co po smierci to inna sfera zostawmy to czarnym czy innym filozofom) i trzeba o nie SAMEMU zadbac. Jak sie czlowiek sam urealni to potem przy urnie tez bedzie podejmowal “lepsze” dla niego wybory.
      No nie wiem co mozna jeszcze napisac, czekac az socjalizm czy biurwa pomoze lub Pan J. po modlitwie ?
  • Czy My jako społeczeństwo możemy coś zrobić? Otóż tak. Podobnie jest jak z pojsciem do urny/protest. Mówisz sobie a co mój głos znaczy i nie idziesz a w ten sam sposób mogło pomyśleć 1mln ludzi. Aby dojść do pewnego poziomu należałoby uświadamiać ludzi w jakim systemie żyjemy i jak rządy dymają zwykłych nieświadomych obywateli.

    Należy pamiętać, że to nie rządy/korporacje/banksterzy mają realna władze a zwykli ludzie i to oni są dla Nas a nie na odwrót. Król bez poddanych zwany jest nagim królem.
    • Oddanie głosu wyborach to twój obywatelski obowiązek wynikający z karty praw i obowiązków demokracji. Nie pójście na wybory to nic innego jak pokazanie środkowego grubego palca wszystkim do-okoła.
      A teraz wypadałoby zobaczyć jaka była ostatnio frekwencja, albo jaka była ta z referendum o JOWach?
      Piszesz o uświadamianiu ludzi. Zadam więc pytanie? Kto to ma robić, skoro zarząd działa raczej w swoim interesie a nie krainy?
      Należy pamiętać że ten kto ma pieniądze ten ma władze, jak również ze liga rządzi, liga radzi liga nigdy ……..
    • ”Oddanie głosu wyborach to twój obywatelski obowiązek wynikający z karty praw i obowiązków demokracji”
      Pierwszy raz słyszę o takim tworze, ale to nie ważne. Ważne jest to, że biorąc udział w tym cyrku poprzez głosowanie – grasz w grę w której nie ustalasz zasad, ani nie masz na nic wpływu. Nie oszukuj się, że jakieś tam prawa i obowiązki. Swoim głosem legitymizujesz późniejsze postępowanie tych bandziorów, którzy to całe prawo i porządek uczynili na obraz swojego ku….stwa i złodziejstwa.

      Jedynym rozwiązaniem w sytuacji jakiej się znajdujemy, jest rzucenie grabek i pokazanie środkowego grubego palucha przez cały naród w czasie wyborów. I z tego punktu pójście na noże.

      Niestety jest to tylko fantazja, bo za dużo wrogich nam państw i ludzi, czerpie korzyści z popierania systemu i wyzyskiwania tego stanu chaosu w kraju.
      Część ludzi ma to po prostu głęboko w d…ie, bo jest przyzwyczajona radzić sobie sama, i żyje mimo tego państwa. W tym widać wyraźnie hart ducha polaków, że mimo tych wszystkich szykan i prześladowania od stuleci dają rade. I w przyszłości też damy rade.
    • Jak pierwszy raz słyszysz to prawdopodobnie konstytucji RP nie czytałeś, a tam są prawa i obowiązki 🙂
      Teoretyczne ale są 🙂
      Idąc dalej w PL obowiązuje ordynacja większościowa, a to znaczy że jak nie głosujesz albo głos nie ważny, to tym samym korzysta na tym wygrany, czyli ci X i Y o których piszesz.
      To nie JOWy, które ja osobiście bym preferował, połączone z system prezydenckim. Ale to pobożne życzenia.
      Tak więc naszym obowiązkiem jest pójść i zagłosować bo jak nie to ktos inny nam wybierze władze, która będzie nam organizować życie.
      Dlatego pójść i oddać głos nawet na mniejsze zło może mieć jakiś minimalny wpływ.
      Nie ma w chwili obecnej żadnego rozwiązania, bo polacy jeszcze nie dorośli aby mieć swoje poważne państwo. I dlatego musimy się zawsze na kogoś orientować.
      Ludzie przestaną mieć wszystko w 4L jak socjalno-totalitarna hydra zacznie być coraz bardziej dokuczliwa, a takie czasy przed nami bo długi tylko rosną, a i odsetki zaczną, a zarządy będą robić wszystko aby inwigilować i kontrolować.
      Pewnie że damy rade, zabory i rozbiory też przetrwaliśmy, Jałty cztery też, to dlaczego mielibyśmy nie dać rady?
      Tylko potrzeba czasu i właściwego okna geopolitycznego , bo bez niego to szybko ustawią nam władzę.

      Na 3obiegu dziś kawałek o nowej ordynacji wyborczej
      http://3obieg.pl/nowa-ordynacja-wyborcza/
    • Kiedyś dumałem nad ludzkością jako taką w całości, z zapytaniem- O co w tym chodzi? rzuconym po prostu w eter. Odpowiedź pojawiła się jako wyobrażenie kuli niebiesko zielonej zawieszonej w czerni – tak jak dzieci rysują planetę, i zrozumienie – to po prostu bio eksperyment. W czasie sekundy. Cel i intencję. Po czym to uleciało.

      Punkt widzenia, w którym czas nie ma znaczenia, tysiące pokoleń, ciągłość rozwoju gatunku ludzkiego, ale rozwoju duchowego, nieograniczonego zrozumienia.
      Spokojna obserwacja, jak daleko ludzie rozwiną się tym razem i w co się zmienią?

      Wyczułem, że to nie był pierwszy raz i że będzie też koniec.

      Dlatego, jak tylko mogę siadam i zamykam oczy. Wtedy przyjmując odpowiedni punkt widzenia dystansuje się od całego materializmu, czasu, ludzi i zdarzeń, które pochłaniają mnie w dzień i sprawiają, żę pogrążam się w te wszystkie głupoty, prace, czyny motywowane strachem i problemy, które sam stwarzam swoimi myślami. Takimi właśnie jak sytuacja w kraju, system i prawo, i kto kogo kiedy za co, przetrwanie i przeżycie itp
      I wtedy jest to wszystko dla mnie abstrakcją i sprawa nie wartą nawet sekundy zastanowienia. Bo chyba nie o to chodzi, tak mi się coś wydaje.
      Komentarz nie na temat, ale może czasem warto nabrać dystansu i innego zrozumienia?
  • Jak dla mnie przyczyną tandety są monopole (korporacje międzynarodowe), a więc brak konkurencji.
    Co z tego, że nawet duża część Polaków (to ta bardziej świadom) wie, że produkty na naszym rynku są gorszej jakości niż te za Odrą? Jaki wybór mają w sklepach?
    Jakiś polski przemysł (poważniejszy)?
  • Problem to dopiero się zacznie kiedy ta zagraniczna tandeta będzie jedynym dającym się zdobyć towarem bo innego nie ma akurat na rynku i lepszy taki niż żaden. A to już przerabialiśmy w PRL-u Teść do Czechosłowacji jechał za dywanami ze środka Polski! pracując za granicą przy okazji. Ale tak się kończy stan gdzie nikt nic nie proodukuje bo złodziei jest zbyt wielu a producentów jak na lekarstwo.

    Wiecie bardzo mnie boli osobiście taki stan rzeczy dzisiaj, że (na przykładzie czarnej porzeczki)
    Mam sąsiada plantatora bagatela kilka ha (3-4) max czyli drobnica klasa biedorolnika na granicy opłacalności.
    -Inwestuje 5k zł w sadzonki, pielęgnacje za 3 lata zanim urośnie aby wydać owoc, paliwo czas, ziemie, podatki itp
    -po 3 latach ma 1 zbiór oddaje na skup owoc nie sprzeda gdzie indziej bo nikt mu tego nie kupi w ilości więcej jak 100 kg w detalu.
    – skup nie płaci tego roku (podobno jak sprzedadzą)
    – 4 roku sytuacja się powtarza (rolnik bez grosza przetrwał kolejny sezon dokładając) skup oświadcza pan przywiezie towar to zapłacimy za tamten rok za owoce a rolnik musi się zgodzić by dostać co kolwiek….
    – 5 roku cena na skupie spada np z 5 zł do 0,40 zł za 1 kg. bo tak się akurat złożyło, że wszyscy się na to nastawili jak ten biedak. Skup skupuje wszystko co się da i do zamrożenia na 3 lata na zapas opylają co tylko się da zdobyć. Rolnik za tą cenę nawet nie zarobił na tyle aby zwróciły się nakłady tego roku. Np kupuje opryski na kredyt bo mu nie starcza z własnego.
    – 6 roku skup oświadcza, że mamy towaru od pyty i cena jest po 4 zł ale my to już właściwie nie skupujemy i sobie możesz pan w czapkę włożyć te swoje owoce. Większość gnije na polu nie zebrana bo po co dokładać kosztów jak i tak z tego nie będzie grosza.
    Porzeczka wytrzymuje przy idealnej plantacji od 12 do 15 lat po czym trzeba ją na amen wyrwać i dać odpocząć ziemi kilka lat od tego gatunku rośliny. Jak uważacie ile on zarobi jeśli się uda mu trafić w koniunkturę? Przyznam się, że sporo ale taki rocznik trafi się tylko raz na całe 15 lat, i niewielu będzie takich co na tym zarobią.

    Całą czarą goryczy jest jednak to, że ostatnio opłaca się nawet bardziej olać konsumenta całkowicie i wetknąć mu porzeczkę w butelce gdzie jest syrop glukozowo fruktozowy o smaku czarnej porzeczki a w nim owoców to chyba tylko tyle co na zdjęciu etykiety. Nie no serio mówię. W soku porzeczkowym jest ułamek soku porzeczkowego <5% . Nawet najtańsza porzeczka po 0,40zł/ kg co dla rolnika jest po kosztach jest dla producenta nieopłacalna bo ludzie kupują i tak zawsze wszystko to co najtańsze. A najtańsza jest niestety CHEMIA. Dzięki temu mamy mniej problemów z zakupem, przetwórstwem, konfekcjonowaniem, niewiele się zepsuje bo nie ma co nawet grzyb zjeść skoro produkt obok owoca nie leżał.

    Ciekawa sytuacja:
    – producent nie ma komu sprzedać
    – konsument nie ma od kogo kupić to kupuje gdzie może czyli u pośredników i sieci handlowych które zmonopolizowały w znaczącym stopniu dystrybucję. Kupuje co dadzą bo konkurencji nie ma żadnej. Nikt nie pozna się, że to nie smakuje jak prawdziwy sok. Mieszczuch nigdy nie próbował to skąd ma wiedzieć. Polacy wypiją, zjedzą wszystko.
  • Zapomniałem napisać, nasz bohater jak ma pecha to zanim dostanie jakiekolwiek pieniądze ze skupu może spotkać się z wszechobecnym w gospodarce bankructwem firmy do której sprzedawał owoce i nie dostanie niczego. Obudzi się po roku lub kilku latach, że dokładał i pracował na jakiegoś cwaniaczka, który specjalnie splajtował aby nie zapłacić za to co zabrał. Sukcesywnie zwijanie polskiego rolnictwa postępuje. Bydło, trzoda, teraz zaczynają się za drób zabierać. A pod warszawą lasy coraz większe się sieją. Robimy ten sam błąd co ZSSR kiedy poszli w plany pięcioletnie rzucając wszystkie siły na przemysł. A dziś u nas na usługi. Nie ma wyważenia gałęzi gospodarki ani umiaru w tym co się robi.
  • Wystarczy się schylić lub podnieść wzrok w zależności od marketingu sklepu aby zobaczyć lepszej jakości produkt. Są towary tańsze czyli chemia jak piszesz ale i naturalne ofc droższe. Wszystko zależy od myślenia oraz grubości portfela.
    Największą kasę zbieraj pośrednicy a nie sami rolnicy. Rolnik dostaje ekstra 1zl/l mleka z mleczarni. Dziś kupiłem naturalnr mleko w butelce szklanej za 4.30zl. Tak jest wszędzie i z wszystkim.
  • 1 zł to dostanie pod jednym warunkiem. Jeśli każe krowie dać tylko tyle mleka ile nakazuje UE. Jeśli da 5 L mniej albo więcej rolnik dostanie zawsze karę około 50% ceny litra mleka za nadprodukcję albo brak kwoty mlecznej. Mój chrzestny został tym zniszczony, nie musisz mi o tym opowiadać. Jego interes roku nie wytrzymał. Płytki dla bydła na ścianach, zbiorniki na gnojówkę, paszporty dla zwierząt, 1000 zł opłaty za padłego zwierzaka za jego utylizację. Przepisy, przepisy, rygory, rygory jak żyć.
    Rolnik bywa, że jak nie wyleje mleka na ziemię po zliczeniu litrów to dostanie po 0,5 zł/L. Aha nie wspomniałem jeszcze, że jak tłustość mleka wyjdzie nie tak to też klasę mleka obcinają i też odbija się to na cenie za litr.
  • @Almanzor
    Opisałeś ciekawy przykład plantatora porzeczki. A teraz co kto i jak miałby mu pomóc ?
    Przecież mamy wolny rynek. W rolnictwie wciąż pracuje ok. 2,4 mln Polaków, pomimo, że bezrobocie jest na historycznym minimum. Pensje w przemyśle i usługach rosną, firmy szukają pracowników. To dlaczego nie rzuci tych porzeczek, nie sprzeda gospodarstwa i nie przeniesie się do miasta ?
    Podejrzewam że majątek takiego plantatora jak opisałeś jest warty kilkaset tys. PLN. To spokojnie w mieście się urządzi.
    Ok, powiedzmy, że nie chce do miasta. Niech rzuci te porzeczki i zacznie uprawiać/hodować coś innego.
    Choćby wspomniane mleko. Jeden kuzyn z mojej rodziny tym się zajmuje i żyje jak pączek w maśle. Szczególnie w ostatnich latach gdy popyt na mleko i masło znacząco wzrósł.
    Kolejne rozwiązanie – skoro pośrednik w skupie jest nieuczciwy to dlaczego nie założą spółdzielni i nie otworzą własnego skupu z innymi podobnymi sobie plantatorami ? Kto ma to za nich zrobić ?
    Można się nawet pokusić o produkcję własnego soku, pod własną marką i zgarniać śmietankę.
    Zawsze można wziąć przykład z plantatorów buraka cukrowego, którzy są szlachtą polskiego rolnictwa, bo wiedzą jak sobie radzić.
    • Jest tutaj kilka problemów ja to potrafię zrozumieć pod pewnym względem.
      1) Było 4 synów z czego 3 zassało miasto został się jeden przy ojcach. Weś wytłumacz ojcu, matce, że to nad czym urabiali całe życie ręce jest gówno warte i trzeba to sprzedać. No nie da się. To nie przejdzie.

      2) Niestety rolnicy są najczęściej i najliczniej tak w ciemię bici, że trochę za dużo wymagasz z tymi spółdzielniami. Oni sami tego nie wskórają i nie podołają. Tam jest myślenie, mam 50 zł to trzeba od razu zrobić przelew w butelkach. Szybko wydają na gorzałę. Na wsi nic nie idzie tak dobrze jak gorzała.
      Lata zaniedbań edukowania społeczeństwa doprowadza do tego, że nikt nie chcę znać najbliższego sąsiada a co dopiero się zmawiać. Myślicie, że te kretyńskie programy antypolskie w stylu DLACZEGO JA? to po co są. Tresuje się ludzi, wmawia im, że polak Cię okradnie, polak cię oszuka, to najgorszy męt z pod ciemnej latarni. Wszędzie niesprawiedliwość i zdrady, intrygi. A rzygać mi się na to już wszystko chce. A oni to wciągają aż im uszami wychodzi a potem co zgrozo tak samo się zachowują. Tak się dziś szkoli małpy przed szklanym ekranem. Dlatego nie da rady utworzyć silnych związków i spółdzielni na wsi. Przynajmniej nie od razu.
      3) Pomoc mogła by być tak jak jest to od wielu lat zrobione w Australii, państwo częściowo ustala ceny na dany produkt rolny w porozumieniu z licznymi spółdzielniami rolniczymi w taki sposób aby nie powodować nagłych cen produktów rolnych. Z części zarobku państwo przeznacza na budowanie chłodni oraz miejsc magazynowania owoców i warzyw. Dzięki temu można bardziej elastycznie regulować ilość produktów na rynku. Tam spółdzielnie działają świetnie bo potrafią same sobie nawzajem pomagać w unowocześnianiu siebie nawzajem. Kilku się zrzuca na 1 gospodarstwo potem idą do następnego i tak zapętalają. Czytałem świetną książkę zdaje się to była tego autora ale nie jestem pewien on tam to ładnie opisywał jak 50 lat temu się działo na świecie w sadownictwie
      https://www.gandalf.com.pl/os/pieniazek-szczepan-a/
    • Chodzi mi bardziej o to że państwo nie jest za całkowitym interwencjonizmem. Można sprzedawać po prostu państwu po ustalonych przez przedstawicieli rolników cenach. Rolnicy dbają o to by cena nie wahała się za bardzo i była na podobnym poziomie. Można to zrobić poprzez lekkie obostrzenia w licencji na prowadzenie określonego typu zajęcia. Tak aby ograniczać ciągłe skakanie pomiędzy dziedzinami produktów rolnych. Nie chodzi mi o to aby to całkowicie zakazać ale utrudnić lekko. Aby nie było tak, że rolnik pod wpływem wysokiej ceny jednego towaru na ślepo razem z 20 innymi sąsiadami nastawiał się następnego roku na to samo. To powoduje tak drastyczne wyceny i skrajności na których zarabiają spekulanci a już na pewno nie rolnicy. Rolnik ma lepiej jak wie ile zarobi za pół roku, rok, 5 lat. Żadna normalna firma nie pozwoli sobie aby co roku albo zarabiała albo jechała pod kreską na przemian i tak z ekstremum do ekstremu rok w rok. Nic się nie da zaplanować w takich warunkach. To marnowanie zasobów w chwilach jak to nie jest potrzebne i wykorzystanie zasobów na maxa jak się daje.

      Dla mnie ideałem było by powołanie zintegrowanej powszechnej na cały kraj giełdy rolnej i pomoc państwa w obsłudze tranzakcji pomiędzy zainteresowanymi stronami, przemieszczaniem towarów i ograniczanie spekulacji na tych towarach. Pomoc może być nawet lekko odpłatna, nie rabunek i ssanie z tego interesu. Nie ma miejsc wymiany towarów, te co są giną a to źle, jarmarki zamierają, targowice też. To luźne pomysły, mogą być nie do końca przemyślane. Zawsze jest przecież miejsce do dialogu i dyskusji.
    • Aha on nie zmodernizuje działalności bo już jest zadłużony a to bardzo konkretne koszta związane z przestawieniem działalności. Czasami maszyny, czasami brak budynków, koszta zakupu zwierzaka. Taka krowa to 2-4 tys może więcej. Nikt za darmo jej nie odstąpi. A oni już na krawędzi jadą od kilku lat i już by dawno splajtowali jak by nie dorabiali po godzinach na etacie w miasteczkach co też na wsiach jest codziennością.
  • Limity na mleko zostały wycofane z tego co pamiętam a po drugie limity można było od kogoś odkupić. Tak poprostu. Wiem o czym piszesz. Był taki okres w którym nie opłacało się dawać nadwyżki mleka ale on już przeminął. Na roli zaczyna się opłacać cokolwiek siać/sadzić. Ludzie są wygodni i jadą “do miast” trzaskać szajs. Póki co się udaje. Podwyżki jakieś tam są. Warunki polepszone.
    Codziennie się malujesz, biegasz jesteś eko cool a tu w wiosce jakieś krowy..
    Weź się tato..
  • Jak byłem dzieckiem 20 lat temu na wsi każdy dom to była co najmniej 1-3 krowy, każdy miał kury, świnie mieli tylko ci co więcej zboża posiadali i konie też się trafiały. Dziś to nawet psów zaczyna brakować 🙂 Ze świętokrzyskiego skąd pochodzę od 2010 roku do 2017 roku wyparowało 20% ludzi nie żartuje, twarde dane wg GUS. Miasta zasysają wszelkie rezerwy ludnościowe bo samorządy wiedzą, że bez nich nie uratują budżetów i ich nie domkną. Wszystko jest tak zadłużone, że nie da się tego spłacić. Pierwsze odczują to najbardziej te gminy z których wyjechał duży % społeczeństwa. Świętej pamięci Wojciechowski o tym opowiadał w szkołach. Kryzys wydatków samorządowych i bankructwa całych gmin są przed nami.

    W rolnictwie mam nadzieję, że to się jeszcze odratuje ale trzeba skończyć z dopłatami i zablokować wwóz do nas produktów rolnych w tak wielkich ilościach. Ziemniakiem stoimy a kupujemy z Izraela i Egiptu i to pod pretekstem, że to polskie a glina na bulwie czerwona jak z Cypru.

    Generalnie ci rolnicy co siedzą w kredytach i nakupowali ogrom bardzo drogich maszyn i sprzętów to są straceni. Ziemia ich będzie na aukcjach komorniczych za kilka lat. Wspomnijcie moje słowa. Wszystko przez zachłanność i dzięki programowi młody rolnik gdzie za przepisanie gospodarki na młodego i powiększanie areału więcej niż było stać stary rolnik dostawał sutą emeryturkę. Hańba politykom co to wymyślili.
    Na pocieszenie powiem, że w miastach też są nie lepsi. Mieszkania na 20-30 lat na krechę gdzie polski rząd wprowadza zakaz przedawnienia długu i przymus do spłaty kredytu. Będą 2-3 pokolenia te ciasne ule spłacać.
  • Jest taki film “spisek żarówkowy”.Serdecznie polecam.
    Utkwił mi w pamięci jeden z fragmentów,gdy na jakimś spotkaniu w Berlinie inżynierów z państwa kapitalistycznego z inżynierami z państwa komunistycznego Ci drudzy śmiali się z pierwszych,że co to za słaba technologia co psuje się po 8latach.ich lodówka (dokładnie nie psmiętam czy lodówka czy pralka ale nie w tym rzecz:) działa 25 bez zarzutu i to jest godne pochwały.Na co Ci pierwsi odpowiedzieli,że być może i ich lodówki działaja 25lat bez skazy ale to te które działają 8lat dają lepszy zarobek i brak obaw przed brakiem pracy dla inżynierów…
    Otóż jaki wniosek tu mogę wysnuć…że ciągłość produkcji daje nam tą jedną z najważniejszych potrzeb.Sens tworzenia i kreowania.w momencie kiedy stworzymy perpetum moblie a maszyny wyręczą nas w jego produkcji zapytam…”czym zajmie się człowiek?”…już teraz ogromnym problemem nie tylko ekonomicznym (obfite socjale) jest bezrobocie.Wyobraźmy sobie sytuacje kiedy nasze urządzenia agd i rtv pracują po 25lat bez skazy.Wymiana zależy tylko od designu.Ale funkcjonalność zachowana.Urządzenia te wytwarzaja maszyny…Gdzie miejsce dla człowieka?kiedyś były zawody-a teraz są często audyty bądź niewielu potrzebne exelowsko-wordowskie korporacje,które (nikogo nie chcąc obrazić) są ogromnymi farmami podatkowymi by utrzymać kolejną rzeszę ludzi “zawodowo zbędnych” jak urzędnicy…Nie uważam do końca,że słaba jakość produktów to efekt tylko dodruku pieniądza.Moim zdaniem to też świadome działanie podtrzymania tego ważnego dla człowieka sanu istnienia jakim jest tworzenie i praca…Przykładem niech będzie produkcja rajstop,które początkowo były nie do zniszczenia.Niestety kobietom wystarczyły po 2-3pary.To powodowało,że producent,widząc widmo końca popytu,nakazał swoim inżynierom dodania do produkcji części bawełny tylko po to by rajstopa ulegała szybszym uszkodzeniom…Owszem.Decyzja ta podyktowana była groźbą słabnących z czasem dochodów.Ale i być może obawą przed utrata pracy nie tylko personelu ale i właścicieli…
    Stąd nie wydaje mi się,że tylko dodruk pieniądza psuje nam rynek…Ten dodruk podtrzymuje rynek,który jest przeludniony…Ale to też temat rzeka myślę,bo co innego jakość sprzętu użyteczności a co innego rynek spożywczy,jakże popsuty chemicznie.
    Artykuł i tak ciekawy:)
  • Pozwolę sobie odkurzyć wątek, bo frapujące rzeczy tu Panowie opisujecie. Rolnik nie może zarobić na kosztownej i ryzykownej uprawie porzeczek, a dzieciaki popijają tani napój bez zawartości porzeczek za to z cukrzycą w bonusie. To jak rozwala się rolnictwo dla procentów wodzów przemysłu i finansjery urasta wręcz do rangi modelu ekonomicznego.

    Mogliśmy to zaobserwować w Anglii w epoce rewolucji przemysłowej, gdzie z klasy drobnych posiadaczy rolnicy przepoczwarzyli się w niewolników, grodzenie pół było niewinnym początkiem wywłaszczenia, dalej reklamowana po dziś dzień mobilność, skończyło się na śmiertelnym tyraniu dzieci po fabrykach na procenty dla kapitału. Po co rolnicy kiedy zboże można było przywieść z kolonii – naród temu samemu narodowi zgotował ten los, padł ofiarą własnego sukcesu. Nie jestem marksistą, ale procenty były generowane w dużej części – z głodowych stawek pracowników migrujących ze wsi do miast. Ricardo sam to przyznał, że takie były założenia nowej ekonomii- spiżowe prawo płacy i alokacja zasobów tam gdzie jest największy %

    Rolnictwo było żyłowane przez przemysł i finanse też na naszych ziemiach w latach 30-tych. Słynne „nożyce cen“, kiedy skartelizowany i zmonopolizowany kapitał przemysłowy, najczęściej w obcych rękach, czyli nie mających żadnych skrupułów by wyciągać jak najwięcej %, kosztem pracownika i klienta (coś w podobie do kapitału opisywanego w artykule przez Gospodarza – „król zysk“ bez względu na wszystko), ciął koszty zwolnieniami, redukcjami, obniżkami płac i najważniejsze: mniejszą produkcją (co mi zrobicie jak wam nie dostarczę a jeszcze ceny realnie podniosę, parafrazując 3r3:; różnica między tym kapitałem a dzisiejszym to kierunek błędnej spirali – wtedy deflacja, dziś inflacja.). Rolnictwo natomiast żyłowało się przy drastycznym spadku cen artykułów rolnych, nie mogąc nawet przeprowadzać „redukcji“ (przeludnienie wsi, bezrobocie w miastach) i nie zmniejszając produkcji (bo odsetki trzeba płacić a dochody / ceny spadają). Ujemny kapitał własny netto był przyczyną, dla której rolnicy stali na straconej pozycji: brak magazynów, by nie puszczać wszystkiego w rynek, brak giełd towarowych czy innej organizacji handlu, no i te odsetki dla finansjery, dla których trzeba wszystko upłynniać – to tak dla Arcadio, który bardzo ładnie ale mało realistycznie wspomniał o spółdzielniach i produkcji soku przez rolników.

    Na koniec przytoczę modlitwę starego żyda z XIX w. mazowieckiego miasteczka z powieści Klemensa Szaniawskiego, które choć już raz się sprawdziło, nadal jest aktualne:

    „Panie świata! pohamuj chciwość ich! Panie świata! daj im pomiarkowanie i rozum! Panie świata! ukróć żarłoczność ich, aby nie sprawdziły się słowa, że zguba nasza od nas samych wyjdzie!“
  • Raport Komisji Europejskiej o podwójnych standardach.

    Inny skład, to samo opakowanie. Raport KE o podwójnej jakości
    https://fakty.interia.pl/deutsche-welle/news-inny-sklad-to-samo-opakowanie-raport-ke-o-podwojnej-jakosci,nId,3061054


  • Skomentuj