Pytanie Dnia


  • [PYTANIE DNIA]

    Czy jest możliwa wojna domowa w US ? Jeżeli tak to dlaczego? Jakie to może mieć skutki dla US, a jakie dla reszty świata?

    McAfee radzi “Arm Yourselves To The Fu*king Teeth”
    https://www.zerohedge.com/news/2019-08-08/mcafee-offers-latest-advice-coming-civil-war-arm-yourselves-fuking-teeth
    • Podział władzy na globie i zaprzestanie zadłużania się kosztem reszty odbije się na sile nabywczej każdego Amerykanina. Będzie musiała zaistnieć dewaluacja waluty aby ich usługi były konkurencyjne względem innych. Spadek plac czy wyższe bezrobocie odbije się na nie zadowoleniu obywateli i mocny skręt w populizm. Z drugiej strony reszta może stracić zaufanie co do dolara i porzucić go w rozliczeniach. Widzimy ostatnimi czasy Chiny dogadujacymi się z Arabia Saudyjska. Wtedy USD powróci do kraju i hiperinflacja.

      A pro po rząd na coś się szykuje skoro tyle trumien przewożą “fema”.
    • Zacznijmy od tego, że odpowiedzi na tak postawione pytania to czysta fantazja. Moja od jakiegoś czasu przypominaj bardziej krwawe koszmary niż słodkie marzenia. Zatem nie należy traktować mnie poważnie, gdyż sam się zastawiam czy ze swoim czarnowidztwem nie powinienem się wybrać od psychiatry. I nie pomaga tradycyjne „polskie lekarstwo” gdyż po nim czuje się podwójnie źle, fizycznie i psychiczne, że zmarnowałem dzień, czy raczej dwa.

      Wracając jednak do meritum, ja osobiście uważam, że wojna domowa jest możliwa w każdym kraju nie tylko w Stanach, ale też w Rosji, Chinach i nawet w naszej ukochanej ojczyźnie. Wystarczy, że zaistnieją odpowiednia warunki a społeczeństw odpowiednio się spolaryzuje.

      Chiny- gdy braknie co do gara włożyć, gdy społeczeństwo nie zgodzi się na dalsze odkładnie w nieskończoność dobrobytu, na wieczne następne pokolenia będą miały lepiej.

      Ale my nie o tym, my o jankesie. Podział społeczeństwa w Stanach jest głęboki i nie przebiega on obecnie na linii geograficznej(północ – południe, wschód -zachód ) bardziej na linii ideologicznej. Jakiej myślę, że każdy zdaje sobie z tego sprawę, nie ma sensu tutaj tego rozpisywać. Problem dla współczesnych liberałów jest takich, że wśród młodych ludzi spada poparcie dla ichniej ideologii. Nie wiem czy jest to wynikiem napływu dużej liczby emigrantów z krajów latynoskich(którzy siłą rzeczy prezentują postawy prorodzinne), czy też radykalizacji młodych amerykanów.

      Problem jest dużo głębszy, gdy zrozumiemy, że mimo poparcia wśród emigracji z krajów Ameryki Łacińskiej pomimo mocnych więzi rodzinnych(na tyle silnych, że gangi są traktowane jako część rodziny), w zdecydowanej większości nie ma poparcia dla kapitalizmu a istniej silne lobby na rzecz opieki socjalnej, co z kolei nie podoba się ginącej ciężko pracującej klasie średniej. No i oczywiście bogatym snobom dla których prywatyzuje się zyski a uspołecznia starty.

      Wszystkich łączy jedno – amerykański sen, który jest coraz bardziej martwy.

      Czy istnieją czynniki które pozwoliłby na wybuch wojny domowej? Tak, w moim mniemaniu jest ich tak wiele, że aż czasami zastawiam się, jak im udaje się wciąż utrzymać ten organizm w całości. Istnieją tarcia:

      – na tle ideologicznym(gender – więzi społeczne, religia)
      – politycznym(republikanie – demokraci, konserwa vs marksizm)
      – emigracji ( choćby mur Trumpa)
      – ekonomiczno gospodarczym( kapitalizm vs socjalizm w skrajnych przypadkach komunizm)
      – hipsterskich z przeważnie wielkich miast vs przemysł i mieszkańcy wiosek i mniejszych miast
      – rasowych ( Afroamerykanie kontra biała społeczność Stanów kontra Latynosi. Podziały wbrew pozorom są tam głębokie, wystarczy spojrzeć na podział w więzieniach i gangach. Co ciekawe do Latynosów należą zarówno Hispanick, biali jak i czarni mieszkańcy Ameryki, zaś do białych o rasistowskich motywach przyjmują Żydów. Do tego taki Aryan Brotherhood ściśle współpracuje z Mexican Mafia)
      -inne mniej ważne, nie mniej mogące pełnić role języczka u wagi.

      Jeśli rządowi federalnemu nie uda się utrzymać wszystkiego w kupie, to wojna domowa o ile wybuchnie bardziej będzie przypominać początki rewolucji w Rosji z 1917-1918 roku gdzie było kilka różnych frakcji(biali, czerwoni, zieloni etc etc) niż wojnę secesyjną. Otwarte pozostaje zatem pytanie jak głębokie są podziały w społeczeństwie amerykańskim i jaki przebieg mogłaby mieć ewentualny konflikt zbrojny.

      Skutki dla świata.

      Widzicie szanowni panowie i panie, tutaj mam zagwozdkę bo o ile sama wojna domowa z pewnością była by na rękę nie jednemu państwu, to otwarte pozostaje pytanie czy te państwa są na to gotowe.
      Europa Środkowa a w szczególności Polska stałby się łupem kogoś silniejszego(prawdopodobnie Rosji o ile Chińczycy nie zagroziliby sowietom uderzeniem na Syberię co mogłoby się skończyć zagładą nuklearną). Niemcy to państwo wydmuszka bez realnej siły zbrojnej, czy zatem dogadaliby się oni z Ruskimi(na własną zgubę) czy też z Francuzami, o ile ci nie zechcieliby przejąc hegemoni na Starym Kontynencie(gdzie obecnie posiadają najsilniejszą armię w Europie a na pewno w UE o ile UK wyjdzie ze struktur Unii)

      Otwarte pozostaje pytanie o Bliki Wschód, Iran Arabię Saudów(bez parasola obronnego USA), Izrael( któż nie słyszał o słynnym planie”Samson” zabrania ze sobą wrogów do ziemi)

      Azja temat rzeka. Japonia, sytuacja na Płw Koreańskim,Indie, Pakistan(Kaszmir) azjatycka część Rosji, Australia no i pretendent do roli hegemona Chiny. Czy Chińczycy są gotowi przejąć rolę światowej policji. Czy są na tyle silni w tym flota, że mogą utrzymać porządek na szlakach morskich i prowadzić działania wojenne w kilku regionach równocześnie.

      Moje skromne zdanie jest takie o ile osłabienie Stanów jest w interesie kilku państw o tyle sam rozpad lub ewentualnie wojna domowa w USA na tą chwilę jest nie na rękę dokładnie tym samym krajom. Chińczycy nie zdołali przekierować popytu do wew, komu bedą sprzedwac swoje produkty, skro już teraz chcą ciąć mimo rosnących kosztów życia, co niewątpliwe przełoży się ich wzrost. Mają deflację na prdoukcji, a inflację na jedzeniu(a z tym u nich był odwieczny problem)

      Sam nie miałem okazji odwiedzić Stanów, ale miałem za to przyjemność obcować z Amerykanami(w znacznej mierze z IT chociaż to nie mój dział) i akurat ci są przykładem „postępowców”. Nie mniej zdarzali się ludzie z całkowicie innym spojrzeniem na świat, i im więcej więcej dzieje się na świecie,tym bardziej przyznaj im rację, że wycofanie amerykanów z roli żandarma światowego , spowoduje chaos na globie, gdzie nikt nie będzie w stanie uzyskać dominującej pozycji. Oni na to czekają. Wejść ostatnim do boju i zamieść bałagan. Jedyne czego oni się boją to konfliktu wewnętrznego. To mogłoby pokrzyżować ich plany.

      Jak to mawiał mój ojciec, wolę być 51 stanem Ameryki niż 17 republiką radziecką, bo synu na niepodległość to my za mali jesteśmy.
    • pytania i materiały pomocnicze 🙂

      Zeby odpowiedzieć cobie na to pytanie czy możliwa jest civil war to trzeba
      to trzeba się zastanowić co jest spoiwem amerykanów.
      – społeczność? czy oni są narodem ze wspólną historią, wartościami itp? To kraj stworzony przez imigrantów, a wieęc mieszanka narodowości. oni nie mają własnej cywilizacji.
      – wartości? po oryginalnej konstytucji zostały strzępy, tyle tam poprawek, a to samo w sobie generuje spory potężne.
      wg mnie spoiwem głównym jest US Dolar.
      jak dolar padnie to i US się rozpadnie. Najbogatsze stany takie jak Texas czy Kalifornii to 180deg różnicy ideologi.

      kilka linków dla rozwoju dyskusji

      https://www.npr.org/2018/10/31/662216598/another-civil-war-pessimism-about-political-violence-deepens-in-a-divided-nation
      https://www.washingtonpost.com/politics/in-america-talk-turns-to-something-unspoken-for-150-years-civil-war/2019/02/28/b3733af8-3ae4-11e9-a2cd-307b06d0257b_story.html
      https://www.rt.com/op-ed/453062-new-us-civil-war/
      https://www.theguardian.com/commentisfree/2018/nov/04/the-american-civil-war-didnt-end-and-trump-is-a-confederate-president

      konsekwencje dla US są oczywiste: rozpad i konfrontacja pomiędzy stanami.
      konsekwencje dla świata są o wiele ciekawsze 🙂
    • Moi panowie, idee są kuloodporne. Mimo że konstytucja to strzępy, to istnieje jej ciągłość – nie tak jak nasza 3-Majowa.

      Społeczeństwo, a raczej jego elementy, mogą nie mieć miłości do bankierów, polityków, POTUSA czy rządu federalnego, ale idea gwiaździstego sztandaru I pamięć o synach którzy przelali krew w Wietnamie, Iraku czy Afghanie trwa.

      A idee łączą społeczeństwo. To że USA to był kraj emigrantów to już historia, bo I ci się zamerykanizowali wieki temu. To że w latach 80-tych mieliśmy małą Polskę w Chicago, malą Italię w NY itd to już przeszłość. Stare pokolenie może I trzyma się po części swoich, ale ich dzieci wyprowadzają się na podmiejskie tereny I amerykanizują. A rozważając np. Latynoską mniejszość, to ona sama podzielona – honduras I meksyk nie bardzo, meksyk I meksyk nie bardzo, puerto rico I cała reszta – nie bardzo.

      Jasne – w Kaifornii i Teksasie jest spory odsetek secesjonistów. Jedni są ultra republikańscy a drudzy ultra demokratyczni, I bipolarny podział wewnątrz państwowy nie jest np. Dla nas niczym nowym. Ale poza starciami na tle ideologicznym, czy na poważnie ktoś bierze pomysły nielicznej grupy kretynów wołajacych o podział kraju na pro eu I pro pis (aka pro usa)?

      Ale w tych USA dalej – o co mieliby walczyć? Jak mieliby walczyć? Poważne idee secesji, są I będą tlumione w zarodku. Sąd najwyższy dokonałby interpretacji przepisów konstytucyjnych na korzyść DC. A podczas zamieszek przy wojnie wietnamskiej, opozycja nie przerodziła się w ruch masowy I powszechny. Ileś procent popierało wyjście z wojny, ale z tego procenta nieliczni tylko wychodzili manifestować. Weterani ich rodziny, studenci I hipisi.

      Rozłamu religijnego w USA też nie widzę. Odsetkowo liczby mogą się zmieniać, ale już widzę jakby amerykanie mieli masowo popierać idee sharia w USA.

      Który kraj jako pierwszy odważył by się uznać niepodległość Teksanskiej Republiki? Tylko bez żartow że Chiny – spadek importu USA z Chin na pewno nie jest w interesie Pekinu. Rosja? O no to gratulacje – Putin właśnie stał się samobójcą politycznym. Może najukochańszy przywódca z Pjongjangu? Może Iran? Taa… już to widzę. To już musiało by być bardzo grubo w USA.

      Uważam że rozważamy scenariusz political science fiction, który miałby szanse na realizację tylko w sytuacji upadku władzy federalnej I długotrwałej niemożności jej stworzenia. Z przyczyn wewnętrznych, bo zewnętrzne równa się konsolidacja narodu. W takiej sytuacji ludzie szukają opieki I idą do najbliższej władzy o no to wtedy moglibyśmy mówić o czymś takim.

      Ale amerykańskie elity polityczne to nie glłupcy. A łańcuch dowodzenia jest przejżysty, umie reagować I zapewnić ciągłość władzy. Raegana jak postrzelili, jakoś dramatu nie było prawda? Kept rollin’

      Gorzej że w tym scenariuszu rozważamy wątek “rasowy” a za to można powagę dyskusji I interes bogaty.men utrącić.

      Bo o wojnie ras w USA mówi tylko ekstrema – biała, czarna, ale ekstrema.
    • Raz, że to zawsze był kraj zróżnicowany kulturowo/rasowo, dwa że kto miałby na to pozwolić? Rząd który trzymał(trzyma?) za pysk cały świat z największą armią na świecie miałby sobie nie poradzić z ludkami z paroma pistoletami? Mało tego – jest tak dużo róznych grup skłóconych ze sobą że nie sądze by któraś opcja miała na tyle zasobów by coś zacząć. Dziel i rządź.

      Zgadzam się z Enemy, to raczej jest political fiction.
    • Pare miesiecy temu podczas kolejnej delegacji w Londynie rozmawialem z programista z LA. I gosc wlasnie zajarany bronia, ma tam iles roznych rodzajow w domu, regularnie strzela itd. A w kalifornii maja stosunkowo restrykcyjne przepisy co do posiadania broni.

      Do czego zmierzam. U nas dziadki z kodu moga sie powyzywac z dziadkami od gdzie jest krzyz, albo sebixy z podkarpacia moga spuscic wpierdol lgbt, takie tam niegrozne zabawy.
      Ale tam gdzie ludzie maja na prawde dostep do broni i stac ich na to zeby umiec sie ta bronia poslugiwac to mysle ze potrzeba znacznie silniejszego bodzca zeby po ta bron siegnac a dwa w przypapdku ryzyka tego o czym tu mowimy w zwiazku z powyzszym reakcja wladz bylaby bardzo radykalna i zdecydowana zeby temu zapobiec.
    • Pisałem w zeszłym roku że USA to kraj dosłownie “zbudowany” na etosie dorabiania się i awansu społecznego – od przysłowiowego worka ziemniaków do milionów dolarów. Dla połowy amerykanów to się zaczęło kończyć w latach 90′ i kończy się nadal, druga część “dorabia” się w korporacjach i utrzymuje status quo w rozrastającej się administracji państwowej. Jeśli ten kraj nie ustanowi nowego paradygmatu funkcjonowania to może tam być wesoło.
      Wojna jeśli będzie to raczej pomiędzy władzą federalną a małomiasteczkową uzbrojoną Ameryką. Lewacy brzydzą się bronią więc chyba nie będą strzelać do redneków.

      Bartosiak twierdzi że nie ma szans na rozpad USA.