Grecka Tragi-Komedia: Koniec kryzysu czy greckiej gospodarki? [ANALIZA iPL]

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (47 votes, average: 5.00 out of 5)
Loading...
  • 36
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
OCEŃ & PODAJ DALEJ, niech i inni mają szansę POCZYTAĆ

Tekst powstał w ramach projektu InstytutuPL przy współpracy: Krzysztof Wojczal & Bogaty.men


Grecja to jedna z czterech świnek (PIGS – Portugal, Italy, Greece, Spain), którą postanowiliśmy omówić jako ostatnią. Bynajmniej nie dlatego, że jest ona najmniej istotna. Wręcz przeciwnie, znów może wystąpić w roli głównej, jeśli chodzi o scenę europejskiego kryzysu. Dlaczego? Otóż rozgrywki na linii Bruksela – Ateny rozpoczęły proces budzenia się świadomości w Europie, dotyczącej tego, że  waluta euro to projekt polityczny, a nie ekonomiczny. Co za tym idzie wszystkie piętrzące się problemy, które widzimy w Unii, są pokłosiem właśnie decyzji politycznych.Biorąc pod uwagę fakt, iż nasze wcześniejsze obawy wyrażone w tekstach o Hiszpanii i KataloniiWłoszech oraz Portugalii zaczynają się ziszczać (vide narastający problem separatyzmu w Hiszpanii, czy wynik wyborów we Włoszech i ich polityczny zwrot), to opisywane przez nas świnki, mogą przeobrazić się w czterech jeźdźców europejskiej apokalipsy. Wówczas żaden wilk, czy nawet niemiecki owczarek nie będą im groźne. Odwrotnie, dmuchanie i chuchanie przez sierściucha w nawiedzony domek, może wyzwolić ukryte w nim demony. Czy Unia będzie w stanie przetrwać, czy też Europa zamieni się w polityczno-gospodarcze piekło?

Drugi scenariusz jest dość prawdopodobny choćby z tego względu, że Grecy znajdują się w dużo gorszej sytuacji niż przed światowym kryzysem z 2008 roku. Po dziesięciu latach i 300 miliardach euro “pomocy” , Grecy ponownie staną w negocjacyjne szranki o dofinansowanie ratunkowe z Brukseli. To ostatnie trwało trzy lata, a w jego ramach Ateny otrzymały ponad 60 mld € kredytów. Bolesne reformy pozwoliły na powrót wzrostu gospodarczego, ale pozostałe wskaźniki gospodarcze są dalekie od zadowalających. Grecja straciła jedną czwartą swojego dochodu narodowego, cztery na dziesięć osób w wieku produkcyjnym jest bez pracy, a wśród wchodzących na rynek bezrobocie dotyka 6 z 10 młodocianych. Zadłużenie krainy jest na poziomie 180 proc. greckiego PKB. Połowa kredytów domowych, biznesowych oraz mieszkaniowych jest niespłacalna, a ich wartość jest 8 razy większa niż przed kryzysem.

22 czerwca tego roku premier Grecji ogłosił koniec kryzysu. Na znak tego sukcesu pojawił się publicznie w krawacie, co miało być pewnym symbolem i spełnieniem obietnicy z 2015 roku. Nie wiadomo tylko, czy uwiązany u szyi skrawek bordowego materiału nie stanie się symbolem politycznej pętli. Kadencja Ciprasa dobiega końca w 2019 roku, a do tego czasu jeszcze wiele może się wydarzyć. Zwłaszcza w Grecji. Ale po kolei, bo ostatnia grecka odyseja jest bardzo ciekawa, a wnioski z niej płynące mogą sugerować kierunek w jakim zmierza cała niemiecka Europa. 

GEOGRAFIA

Położenie Grecji wydaje się być niezwykle korzystne, co można zaobserwować z poniższej mapy Europy. Nie ma na kontynencie europejskim innego państwa, które znajdowałoby się tak blisko kluczowych dla Europy cieśnin: Bosfor i Dardanele, a także Kanału Sueskiego.

Source: Wikipedia.org

Jeśli chodzi o Stary Świat, to Grecy zawsze mieli najbliżej do najważniejszych szlaków handlowych pomiędzy AzjąBliskim Wschodem, a Europą. Z jednej strony mogli sięgać po kontrolę nad wybrzeżami Egiptu, Palestyny, Syrii i Anatolii, z drugiej, byli w stanie regulować poprzez Morze Egejskie cały transport morski pomiędzy Morzem Śródziemnym, a Morzem Czarnym. To oczywiście niosło ze sobą również pewne ryzyka, jednak teoretycznie winno być źródłem potęgi i bogactwa Greków jako nacji. Tak jednak nie było (za wyjątkiem krótkiego okresu podbojów Aleksandra Wielkiego). Dlaczego? Po części dobrą odpowiedzią na to pytanie jest poniższa mapa.

Source: Wikipedia.org

Grecja leży na południowym krańcu Półwyspu Bałkańskiego, który niemal w całości pokryty jest pasmami górskimi. Co za tym idzie, Grecja jest de facto odgrodzona od reszty kontynentu, jeśli chodzi o drogę lądową. Półwysep jest niezwykle trudny do skomunikowania lądem na osi północ – południe (góry, brak dużych rzek), a ponadto znacznie łatwiej jest go opłynąć czy to Morzem Adriatyckim w kierunku do portów w Wenecji i Triestrze, czy to Morzem Czarnym do portów w Konstancy (bliskość Dunaju łączącego niemal całą Europę na osi wschód-zachód), Odessie (bliskość Dniestru) czy Chersoniu (nad Dnieprem). Reasumując, z gospodarczego punktu widzenia omawiany region był zawsze raczej przeszkodą, którą należało ominąć (zwłaszcza, że nie był ani gęsto zaludniony, ani bogaty), niż drogą wybieraną przez kupców. Zarówno samym starożytnym Grekom, jak i następnie Rzymianom łatwiej było o podbój wybrzeży, niż trudno dostępnych górskich terenów położonych w głębi lądu. Opanowanie górskiego serca Bałkanów ani nie było łatwe, ani nie przynosiło większych profitów (chyba, że dane mocarstwo uchwyciło całość, aż po dający spore możliwości Dunaj). Dlatego Grecy kierowali swoją uwagę głównie na morza. I w stronę południa. Starali się zajmować liczne, otaczające ich krainę wyspy, a także wybrzeża Anatolii. Z kolei kontrola nad okolicznym wodami (Morzami: Egejskim i Jońskim) była konieczna w celu zagwarantowania bezpieczeństwa niezależnym od siebie greckim państwom-miastom (zwłaszcza, że większość ich populacji mieszkała blisko wybrzeży). I tutaj dochodzimy do kolejnego istotnego problemu, z którym borykali się Grecy. Mianowicie z trudnością, jeśli chodzi o konsolidację narodu, władzy i potęgi. Co również wynikało w dużej mierze z geografii.

Sama Grecja to miniatura całego półwyspu. Trudne do skomunikowania tereny górskie, które zajmują ok. 80% terytorium państwa. Doliny otoczone pasmami górskimi, są stosunkowo małe, ale jednocześnie większość z nich ma dostęp do wody pitnej (liczne mniejsze cieki wodne). To sprzyja utrzymywaniu niezależności gospodarczej i administracyjnej przez mieszkańców danej doliny. Dlatego historia starożytnej Grecji nie jest opowieścią o jednym państwie, a o licznych niezależnych państwach-miastach. Polis. Tysiące wysp i wysepek, liczne półwyspy, doliny, mocno poszarpana i niezwykle długa linia brzegowa (obecnie 11 najdłuższa na świecie!). Góry i poprzecinane niewielkimi ciekami wodnymi małe doliny. Zjednoczenie ludów zamieszkujących takie terytorium zawsze było nie lada wyzwaniem. W starożytności udało się to tylko Aleksandrowi Macedońskiemu. I to tylko dlatego, że terytorium starożytnej Macedonii jako jedyne w Grecji pozwalało wygenerować odpowiednią ciężkość i siłę państwa (spore, żyzne doliny, ujścia rzek Wardar i Struma – najdłuższych na osi północ-południe, przy jednoczesnym dostępie do Morza Egejskiego).

Tyle, jeśli chodzi o kwestie historyczne. Bowiem geografia zmienia się wraz z kolejnymi osiągnięciami technologicznymi ludzkości (zwłaszcza w transporcie). Współczesna Republika Grecji jest politycznie zjednoczona, co oczywiście nie oznacza, że problemy z komunikacją i zarządzaniem terytorium państwa zniknęły zupełnie. Nie zniknęły. I wciąż stanowią wyzwanie dla Aten.

Pomimo tych geograficznych i topograficznych wyzwań, Grecy próbują przełamać niekorzystne warunki od strony lądowej. Inwestycje w połączenia drogowe i kolejowe w samej Grecji (Ateny-Saloniki) są częścią znacznie dłuższego szlaku wiodącego przez Macedonię i Serbię dalej na zachód i do serca Europy (jedna trasa wiedzie na północ przez Węgry, drugie odgałęzienie przez Chorwację). Nie sposób tutaj również pominąć zainteresowaniem Aten w projekt „Via Carpatia”, który ma połączyć Morze Śródziemne Bałtykiem, a który miałby się zaczynać w Salonikach.

Source: gazeapodkarpacka.pl

To wszystko należy rozpatrywać w kontekście Nowego Jedwabnego Szlaku i jego ewentualnych tras w Europie. Zwłaszcza, iż Chińczycy od 2008 roku zarządzają większą częścią portu w Pireusie, wykupili na własność dwa terminale przeładunkowe, a od 2017 roku zdobyli większościowy pakiet udziałów (67%) w spółce zarządzającej całym portem. To wyprzedawanie kur znoszących złote jajka, to już jednak nie element głębszej strategii Greków, a efekt przymusowych „reform” prywatyzacyjnych narzuconych przez Brukselę. Pekin zwyczajnie załapał się na kawałek rozdzieranego greckiego sukna (warto wspomnieć, że w tym samym czasie Niemcy zakupili prywatyzowane przymusowo lotniska w Grecji – oczywiście w ramach pomocy i europejskiej solidarności, ale o tym będzie szczegółowo dalej).

Oczywiście należy być świadomym tego, że port w Pireusie dla Chińczyków jest jedynie bazą, przyczółkiem zdobytym w europie i nie jest wcale optymalną lokalizacją do wyładunku towarów na europejski kontynent. Raczej stanowi pewnego rodzaju hub przeładunkowy lub przystań dla statków płynących dalej. Do Włoch, Francji, Wlk. Brytanii, a nawet portu w Hamburgu.

GRANICE

Lądowe granice państwa są dość łatwe do obrony. Od strony tureckiej Tracji oraz Bułgarii Grecy odgrodzeni są Rodopami. Z kolei granica z Albanią i Republiką Macedonii Północnej przebiega w poprzek pasma górskiego Pindos. Ponieważ w/w państwa położone na północ od Grecji nigdy nie należały do potęg, największym zagrożeniem dla Aten jest oczywiście Turcja. Lądowa granica grecko-turecka jest dość łatwa do obrony (przede wszystkim z uwagi na to, że jest krótka), dlatego Greckim priorytetem było i jest kontrolowanie Morza Egejskiego, a tym samym w szczególności dwóch największych wysp “domykających” niejako ten akwen: Krety i Rodos.

Tutaj dochodzimy do sedna greckiej geografii. Państwo to leży na półwyspie i jest otoczone morzami z trzech stron. Ponadto Grecję, ze zrozumiałych względów, nazywa się krainą tysiąca wysp. Uwarunkowania te mają niezwykle istotne znaczenie, jeśli chodzi o strategię obronną państwa. Ale o tym w dalszej sekcji.

HISTORIA

Historia Grecji kojarzy się przede wszystkim z jednym. Ze starożytną Grecją. Czyli ze Spartą. Atenami. Macedonią i Aleksandrem Wielkim. Homerem, Platonem, Pitagorasem, Sokratesem, Arystotelesem, Talesem, Hipokratesem, Leonidasem, Peryklesem… I wielu innymi „esami”. Z hoplitami, ogniem greckim, państwami-miastami (polis), jak również z demokracją. Z wielobóstwem, Olimpem i igrzyskami olimpijskimi. Wymieniać można długo. I jednym tchem. Do czasu, gdy nie pomyślimy o starożytnym Rzymie… Okresie średniowiecza. Renesansie. I dalej. Czym zasłynęła nowożytna Grecja? I dlaczego po okresie starożytnej świetności, Grecy nie potrafili nawiązać do tamtych sukcesów? Przecież starożytna Grecja była w stanie kolonizować większość wybrzeży Morza Śródziemnego i Morza Czarnego. Co stało się z potęgą, która w okresie rozkwitu zajmowała tak rozległe terytoria (vide mapa poniżej)?

Source: Wikipedia.org

Grecy byli podzieleni na niewielkie polis. Które w dużej mierze oparły swoją ekspansje o flotę, co umożliwiało zakładanie zamorskich kolonii, kontrolowanie morskich wybrzeży i gwarantowało zyski z handlu. Najbogatsze greckie miasta inwestowały właśnie w ten rodzaj podboju, ponieważ był on najbardziej opłacalny. Biedniejsze regiony, położone w głębi lądu, które mogłyby być zainteresowane ewentualnymi zdobyczami właśnie na lądzie, były z kolei zbyt słabe na tego rodzaju trudne przedsięwzięcia. Zwłaszcza, że tereny wokół Grecji nie słynęły z wielkich bogactw, które rekompensowałyby koszty wyprawy.

Zakładanie nadmorskich kolonii było stosunkowo łatwe i korzystne gospodarczo. Kolonie te były jednak podatne na inwazję z głębi lądu (brak głębi strategicznej, duża odległość od Grecji). Przy mocnym przeciwniku (jak np. Persowie), Grecy nie mieli szans utrzymania tych przyczółków. Nie dysponowali również wystarczającą siłą (gospodarczą, ludzką/manpower, administracyjną), by zająć interior i zabezpieczyć się przed takim niebezpieczeństwem.

Warunki, w jakich przyszło Grekom budować własną cywilizację, miały duży wpływ na to, jak ona wyglądała i jaki posiadała potencjał. A w zasadzie jakim podlegała ograniczeniom. Terytorium greckie nie sprzyja bowiem tworzeniu potężnej, centralnie zarządzanej władzy, ani nie stanowi podstawy do stworzenia idealnego zaplecza dla potęgi gospodarczej państwa. Jedynym regionem, który posiadał jako taki potencjał była Macedonia (żyzne gleby, większe cieki wodne, stosunkowo rozległe równinne terytorium, przyjazne dla zamieszkałej na nim populacji, a jednocześnie dostęp do morza). Co doskonale wykorzystał Aleksander Wielki. Jednak należy pamiętać, że jego dalsze podboje opierały się w dużej mierze o zdobywane po drodze bogactwa i najemne, nie-greckie wojska (choć trzon sił zawsze stanowili Grecy).

Source: Wikipedia.org

Powyższa grafika świetnie ukazuje kolejne cele strategiczne Aleksandra, który po pokonaniu Persów w Anatolii, ruszył brzegiem Morza Śródziemnego do naturalnej fortecy/przyczółku jakim jest Palestyna (opisane w tekście o Izraelu). Zdobycie Gazy (a wcześniej Tyru w Fenicji) otworzyło królowi Macedonii drogę do Egiptu i jego bogactw. Kolejnym celem było zajęcie równie bogatej Mezopotamii. To te regiony stanowiły zaplecze wyprawy w kierunku Indii (warto zwrócić uwagę na trasę podbojów, bowiem gdyby odwrócić strzałki na mapie, okazałoby się, że jest ona podobna do tej, jaką przebyli wcześniej Persowie). Imperium zbudowane przez Aleksandra nie przetrwało jednak próby czasu (z różnych względów), a niewiele później, podzieleni na mniejsze państwa-miasta Grecy ulegli Rzymianom. Po upadku Rzymu, nowym „centrum świata” został Konstantynopol. Cesarstwo Wschodniorzymskie (Biznacjum) było zdominowane przez Greków (język, kultura) na tyle, że niektórzy nazywali je „Cesarstwem Greków”. Był to ostatni okres świetności greckiej cywilizacji. Co nie zmienia faktu, iż trwał stosunkowo długo, ponieważ centralnie zarządzane, zjednoczone terytorialnie i panujące nad Anatolią cesarstwo do pewnego momentu dość skutecznie opierało się potężnym konkurentom (tj. jak Wielki Kalifat Islamski) i licznym najazdom plemion koczowniczych.

Podsumowując opisany wycinek greckiej historii, jednym z wniosków jest taki, że główną słabością starożytnych Greków był brak centralnego ośrodka władzy, dość silnego by zjednoczyć naród. Grecy zdołali oprzeć się perskiej nawałnicy tylko dzięki sojuszowi i wspólnym działaniom. Gdy zewnętrzne zagrożenie mijało, grecki świat rozpadał się na kawałki, co nie pozwalało stworzyć silnego imperium. Tendencję tą przełamał Aleksander Wielki, po którego śmierci nastąpiła ponowna decentralizacja i rozpad państwa. Grecy zjednoczyli się dopiero pod rzymskim sztandarem i tylko dzięki temu byli zdolni do utrzymania niepodległości (choć pod flagą Cesarstwa Bizantyjskiego), aż do czasów porażki z Osmanami w XV wieku n.e..

Wraz z upadkiem Cesarstwa Bizantyjskiego i zajęciem Grecji przez Imperium Osmańskie, Grecy w zasadzie utracili niepodległość aż do roku 1830. Należy podkreślić, że Grecy znajdowali się około 400 lat pod okupacją całkowicie odmiennych kulturowo i religijnie (islam) Turków. A pomimo tego, zachowali własną tradycję, kulturę, religię i historię.

Gdy Imperium Osmańskie osłabło, Grecy chwycili za broń i wywołali powstanie, które trwało w latach 1821 – 1832. Przyniosło to efekt w postaci konferencji londyńskiej, na której przyznano Grecji niepodległość. W 1864 roku Wielka Brytania zdecydowała się przekazać Królestwu Grecji Wyspy Jońskie. Następnie europejskie mocarstwa, na mocy postanowień z kongresu w Berlinie (1878 r.), nakazały Osmanom zwrócić Grekom Tesalię, co nastąpiło trzy lata później. W 1897 roku wybuchły anty-osmańskie powstania na Krecie i w Macedonii. Grecja wsparła obie inicjatywy, co doprowadziło do wojny grecko-tureckiej. Grecy konflikt militarnie przegrali, jednak zostali uratowani przez Anglię i Rosję, które wspólnie podjęły skuteczne działania dyplomatyczne, prowadzące do pokoju. W 1912 roku Grecja dołączyła do sojuszu Bułgarii, Serbii i Czarnogóry przeciwko Turcji. W wyniku wygranej wojny (pierwsza wojna bałkańska) Grecja odzyskała Epir i część Macedonii. Po pokonaniu Turcji, niezadowolona z traktatu pokojowego Bułgaria zaatakowała Grecję i Serbię (druga wojna bałkańska). W efekcie Bułgarzy sami stali się ofiarami agresji Rumunii i Turcji, co doprowadziło do kapitulacji Sofii. Królestwo Grecji zyskało, kosztem Bułgarii, wschodnio-południową część Macedonii. W 1917 roku Grecja przystąpiła do Ententy. Po pomyślnym wyniku I Wojny Światowej, w 1919 roku Grecy wypowiedzieli wojnę osłabionej Turcji, dzięki czemu odzyskali znaczną część Tracji, a także prawo 5-letniej okupacji greckojęzycznej części Jonii. Konflikt grecko-turecki wybuchł jednak na nowo. Tym razem zwyciężyli Turcy, w efekcie czego, w 1923 roku podpisano traktat pokojowy w Lozannie, który obowiązuje do dnia dzisiejszego. Na mocy traktatu, Grecy zrzekli się praw do wschodniej części Tracji, a także do terytoriów położonych w Azji Mniejszej. Turcy z kolei zrzekli się wszelkich roszczeń do wysp położonych na Morzu Egejskim (za wyjątkiem Imroz i Tenedos). Nierozwiązana pozostała natomiast kwestia Cypru. Powyższe wydarzenia dobrze obrazuje mapka:

Source: (wikipedia.org)

Okres 20-lecia międzywojennego okazał się również trudny dla państwa greckiego. W 1924 roku Grecy proklamowali republikę, tylko po to, by już 1935 roku przywrócić monarchię. Kryzys, niezadowolenie społeczne i podziały polityczne sprawiły, że władze wojskowe (inspirowane przez króla) dokonały zamachu stanu i wprowadziły dyktaturę generała Ioannisa Metaxasa. Grecja stała się państwem totalitarnym, co trwało aż do 1940 roku, gdy upadła po inwazji niemiecko-włoskiej.

W trakcie okupacji, Grecy nie zaprzestali walki. Powstały liczne, niezależne od siebie i sprzeczne ideologicznie organizacje partyzantko-wyzwoleńcze. O ile organizacje te łączyła wspólna walka z okupantami, o tyle dzieliło wszystko inne. Np. rojaliści wspierający monarchię (EDES), podporządkowali się rządowi na uchodźctwie. Z kolei ELAS była wroga monarchii, wspierała ideologie lewicowe i gromadziła w swoich szeregach komunistów. Z tych dwóch najpoważniejszych ugrupowań, to ELAS była silniejsza i to na tyle, że była w stanie odbić z rąk okupantów sporą część terytorium greckiego (głównie w górach). Uwarunkowania terenowe Grecji tym razem stanowiły atut walczących o kraj Greków. Okupanci nie zdołali pokonać powstańców, aż do końca wojny.

Po wycofaniu się Niemców, w Grecji wylądowały wojska brytyjskie oraz królewskie oddziały armii greckiej. I to te drugie odbyły triumfalny wjazd do Aten, jako ich wyzwoliciele. Na mocy porozumień jałtańskich, Grecja znalazła się w brytyjskiej strefie wpływów, a to oznaczało, że bojownicy ELAS przestali być pożądani w kraju. W grudniu 1944 roku wybuchło lewicowe powstanie w Atenach, które zostało stłumione z pomocą Brytyjczyków. Stało się ono jednym z powodów wojny domowej, która wybuchła w 1947 roku i trwała dwa lata. Ostatecznie komuniście przegrali, głównie z tego powodu, że wojska rządowe były wspierane najpierw przez Brytyjczyków, a następnie przez USA (doktryna Trumana). Po wojnie domowej represje wobec osób powiązanych z komunistami, ELAS i innymi organizacjami antyrządowymi nie ustały. Rząd utworzył nawet specjalne obozy koncentracyjne. Jednocześnie Grecja została w tym okresie wsparta w ramach tzw. Planu Marshalla, dzięki czemu otrzymała spore wsparcie finansowe z USA. Jednocześnie w ramach Doktryny Trumana Amerykanie zaczęli wspierać grecką armię.

W 1952 roku Grecja została przyjęta do NATO. Podobnie jak Turcja, co było spowodowane strachem USA przed zajęciem tych państw przez sowietów. W 1967 roku władzę w Grecji ponownie przejęła junta wojskowa (junta czarnych pułkowników), wprowadzając w państwie kolejną falę represji i terroru. W 1973 roku junta detronizowała króla i proklamowała republikę. Rok później sięgnęła po władzę na Cyprze, co wywołało konflikt zbrojny z Turcją (oba państwa w NATO!), a w efekcie doprowadziło do upadku rządów wojskowych. W 1974 roku zostają przeprowadzone pierwsze od 1936 roku wolne, demokratyczne wybory parlamentarne. W 1981 roku Grecja została przyjęta do EWG (i zaczyna korzystać ze środków wsparcia), a w 2002 roku wprowadziła euro (doprowadziło to do spadku konkurencyjności greckiej gospodarki o 30% i do przyczyniło się do kryzysu finansowego, o czym później w szczegółach).

Warto odnotować, że od chwili odzyskania niepodległości, Grecy byli zależni od światowych potęg. Najpierw od Wielkiej Brytanii, w której interesie leżało osłabienie Imperium Osmańskiego. Następnie od USA, które toczyło Zimną Wojnę z ZSRR. Dzięki wsparciu Brytyjczyków, Grecy odzyskali niepodległość w XIX wieku, a następnie zrzucili jarzmo hitlerowskiej okupacji. Grecja, jako jedyna z Półwyspu Bałkańskiego, uniknęła losu podległej ZSRR republiki ludowej. Dlatego też przez większość drugiej połowy XX wieku, Grecja była oczkiem w głowie NATO i stanowiła ważny punkt oporu przeciwko Blokowi Wschodniemu.

Omawiając historię Grecji nie sposób zapomnieć o jej problemach i upadkach finansowych. Otóż jak obliczył Bank of America Merrill Lynch, Grecja w ciągu ostatnich dwóch stuleci ogłosiła 6 razy niewypłacalność (sovereign debt defaults)Co więcej, BofA zauważa, iż Grecja spędziła 90 z ostatnich 192 lat w okresach poważnych kryzysów finansowych, gdzie okresy niewypłacalności bądź też restrukturyzacji zadłużenia to ponad 45 lat. Więcej o greckich problemach finansowych można poczytać w Greece Has a Long History of Debt and BankruptcyGreek Debt in Historical Perspective oraz Wszystkie bankructwa Grecji.

DEMOGRAFIA GRECJI

Grecja liczy 10,70 mln mieszkańców (dane za 2018r.). Ogromna część Greków mieszka w pobliżu morskich wybrzeży. Największe skupisko ludności znajduje się oczywiście w Atenach (samo miasto ok. 665 tys. mieszkańców) i okolicach (łącznie ponad 3 mln ludności). Dwie kolejne duże aglomeracje to Saloniki (ok. 315 tys.) i Patras (zaledwie ok. 168 tys.). Jedynie 7 największych miast Grecji zamieszkiwana jest przez ponad 100 tys. ludności, a tylko Ateny i Saloniki można zaliczyć do grona większych miast (dla porównania Bydgoszcz zamieszkuje ponad 350 tys. ludzi). Poniżej mapka ukazująca gęstość zaludnienia w Grecji:

Source: ec.europa.eu/eurostat

Dla porównania, jak to wygląda w innych państwach Europy:

Jak widać, Grecja nie jest najbardziej zaludnionym krajem. A tendencja ta będzie się pogłębiać, bowiem od 2011 roku Grecja notuje corocznie ujemny przyrost naturalny. Do tego dochodzi problem z emigracją. Wg raportu greckiego banku centralnego z 2016 roku, kraj opuszcza ok. 100 tys. ludzi rocznie. Są to najczęściej osoby w sile wieku o dobrym wykształceniu i doświadczeniu zawodowym.

Średni wiek Greka to 43,9 lat (w Polsce to 41,6 lat, Wielka Brytania – 40,9), natomiast średnia długość życia wynosi 81,8 lat. Pokolenie wyżu demograficznego w chwili obecnej liczy sobie ok. 35-55 lat. Dla greckiego systemu emerytalnego oznacza to jedno. W 2030 roku (wiek emerytalny to 67 lat) zaczną się poważne kłopoty, a w 2060 roku tego systemu może już nie być. Warto w tym miejscu zerknąć na drzewko demograficzne Grecji: https://www.populationpyramid.net/greece/2017/

Z uwagi na kryzys gospodarczy, proces globalizacji, a także geografię – Grecy migrują albo za granicę, albo do Aten. To sprawia, że największe greckie centra populacyjne znajdują się nad Morzem Egejskim (Ateny, Saloniki). Przez co akwen ten jeszcze bardziej zyskuje na znaczeniu dla Grecji. Jednocześnie reszta kraju zwyczajnie się wyludnia. Dla władz z Aten jest to olbrzymi problem, na który jak na razie, nie znaleziono skutecznego remedium. Skutki długofalowe tych zmian są bardzo poważne, a kolejne bardzo niepokojące prognozy zaprezentował ELSTAT/EUROSTAT, gdzie przyszłość greckiej demografii ma wyglądać jak na poniższej grafice.

Jako że ekonomia krainy jest silnie zależna od danych demograficznych (liczności populacji i jej rozkładu) dla każdego makroekonomisty wioski płynące z powyższych grafik dotyczące greckiej przyszłości gospodarczej są raczej oczywiste. Rzeczywistość mocno zweryfikowała prognozy z 2011 roku, a możliwe, że zweryfikuje i te aktualne…

GOSPODARKA

Greckie PKB wytwarzane jest głównie przez usługi (blisko 80%). Po wejściu do EWG (Europejska Wspólnota Gospodarcza – później Wspólnota Europejska i w końcu UE) nastąpił proces deindustrializacji kraju, przez co współcześnie przemysł wytwarza jedynie kilkanaście punktów procentowych PKB Grecji. Między 2005, a 2013 rokiem poziom greckiego przemysłu spadł o blisko 32%. Większość fabryk zamykano, lub przenoszono w inne regiony Europy, jako że bardzo trudno było im konkurować z bardziej produktywną niemiecką maszyną przemysłową. Wartym zauważenia jest też fakt, iż większa cześć greckiej gospodarki stanowią małe firmy i te jako takie mają problemy, aby konkurować z power-housami europy północnej (a wszystko to przy tej samej wycenie EURO waluty w całej EU, co opisane jest w cz.1 EuroSagi).

Z uwagi na trudną geografię i suchy klimat, wkład rolnictwa w PKB jest jeszcze mniejszy i wynosi zaledwie ponad 3% PKB.

Grecka gospodarka żyje głównie obsługi transportu morskiego (największa na świecie flota handlowa), turystyki (30 mln turystów rocznie, turystyka to blisko 20% PKB) i handlu. W 2016 roku aż 18% jednostek handlowych na świecie pływało pod grecką banderą. Jeśli chodzi o przemysł, to jedyną gałęzią, która przetrwała przemiany w dość dobrej kondycji był przemysł stoczniowy, który(wraz z telekomami) stanowił trzon greckiej oligarchii. To przedstawiciele tych sektorów gospodarczych lobbowali po roku 1990 wejście do Unii i strefy euro.

Grecka energetyka oparta jest głównie o wydobywany w kraju węgiel brunatny. Kraj bogaty jest również w złoża różnych metali, wapieni oraz marmuru, których sprzedaż stanowi znaczną część eksportu.

PODATKI

Polityka zaciskania pasa, wymuszona przez greckich wierzycieli i europejskie instytucje finansowe, sprawiła, że greckie prawo podatkowe zniechęca do podejmowania jakiejkolwiek działalności gospodarczej w tym kraju. Według danych OECD z 2017 r. przeciętny grek z dwójką dzieci w Grecji przekazuje około 39% swoich dochodów z podatków i składek na ubezpieczenie społeczne, co jest drugim najwyższy klinem podatkowym spośród 35 państw członkowskich OECD. Obecnie obowiązują cztery stawki PITu: 22%, 29%, 37% oraz 45%. Dodatkowo do PIT-u dolicza się tzw. podatek solidarnościowy (kilka stawek, w zakresie od 2,2% nawet do 10% dochodu). Przy tego rodzaju stawkach nic dziwnego, że w 2016 roku 1/3 Greków nie zapłaciła podatków dochodowych wcale, natomiast 9 na 10 Greków zadeklarowało roczne dochody poniżej 20 tys. euro.

Składki ZUS przy umowie o pracę przekraczają 40% dochodu (25,06% pracodawcy i 16% pracownika). Z kolei podstawowa stawka VAT wynosi 24%. To wszystko jednak nadal nie jest wystarczające, by zrównoważyć grecki budżet. Dlatego Grecja w ostatnich latach wprowadziła lub podwyższyła wiele innych podatków i opłat. Podatkowym hitem 2018 roku jest podatek turystyczny pobierany od każdego gościa bezpośrednio przez hotele (miałem już wątpliwą przyjemność dołożenia się do budżetu greckiego w ten sposób).

Z tych wszystkich względów gro z greckiego kapitału zwyczajnie przechowywana jest poza krajem (wcześniej np. na Cyprze). A rząd w Atenach, pomimo usilnych starań, wciąż ma problem z uszczelnieniem skomplikowanego systemu podatkowego.

Jednocześnie rygory nałożone na grecki rząd, z uwagi na udzielaną pomoc finansową, krępują Greków w zakresie przeprowadzania naprawdę sensownych reform (nawet gdyby chcieli takie przeprowadzić). Co z tego, że stawki podatków są coraz wyższe, skoro w zastraszającym tempie ubywa podatników? Przykład Rumunii (najwyższy wzrost gosp. w UE, zwiększone wpływy do budżetu) jasno wskazuje, że w celu zwiększenia wpływów podatkowych do budżetu państwa oraz wsparcia rozwoju gospodarki należy podatki upraszczać i obniżać. Wartym zauważenia jest fakt, iż sąsiadująca Bułgaria oferuje o wiele atrakcyjniejsze stawki podatkowe, przez co część greckiego biznesu uciekła właśnie tam.

Pewne jest jedno. Kolejne „reformy” polegające na podwyższaniu podatków, obniżaniu świadczeń socjalnych i emerytur nie przysparzają obecnej władzy zwolenników. Co jasno pokazuje ostatni przykład podniesienia podatku za media (prąd, woda etc) z 13% do 24% oraz przeprowadzenia „reformy” emerytalnej, które ponownie wywołały falę protestów. W 2015 r Grecy zostali “poproszeni” o deklarację majątkową, która powinna uwzględniać nawet oszczędności pochowane w domu pod materacami 🙂 Przygotowania do następnej ofensywy fiskusa? Kolejną bardzo ciekawą propozycją podatkową był 30% podatek od depozytów (bail-in) powyżej 8000 EUR, ale greccy włodarze opanowali się w czas i podatek ten nie został wprowadzony. Można z powyższego wywnioskować, iż siła perswazji Troiki (Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy) musiała być decydująca.

Złośliwi oczywiście mogą twierdzić, że jeśli Grecy wcześniej unikali płacenia podatków, a do tego żyli na kredyt, to teraz muszą ponieść tego konsekwencje. Po części, tego rodzaju argumentacja rzeczywiście jest zasadna. Jednak greckie problemy wynikają również z wielu innych czynników, które niekoniecznie zależały od władz w Atenach. Wartym podkreślenia jest tutaj fakt, iż trzon szefostwa greckiej skarbówki został zasugerowany przez pomocnicze instytucje zagraniczne (Trojka).

SYTUACJA GOSPODARCZA – GARŚĆ DANYCH

PKB Grecji w przeliczeniu na dolary osiągnęło 200 mld USD (Polska – 525 mld USD). Roczne tempo wzrostu wynosi obecnie 2,3%. PKB per capita to $23 kUSD i niewiele się ten wskaźnik różni od tego uwzględniającego parytet siły nabywczej: $24.5 kUSD/osobę (W Polsce jest to odpowiednio 15.7 kUSD/os. i 27.2 kUSD/os.). Stopa bezrobocia wynosi aż 20,1% , a wśród młodzieży sięga 43,2%! Dług publiczny stoi na poziomie 179% PKB, a prywatny 132% PKB. Z oczywistych względów stopy procentowe wynoszą równe 0 pkt i aż strach pomyśleć, co będzie, jeśli wzrosną. Jednocześnie Grecja posiada ujemny bilans handlowy (-1,5 mld euro). Poziom inflacji wynosi 0,6%. Powyższe dane są z marca 2018 roku za: https://pl.tradingeconomics.com.

Podsumowując. Krótko. Małej wielkości gospodarka, najwyższy poziom zadłużenia względem PKB, wysokie bezrobocie, niż demograficzny i emigracja , ujemny bilans handlowy, niskie stopy procentowe, a przy tym trudny dostęp do kredytów i wiele toksycznego długu (o czym dalej).

KRYZYS GRECKI

W niektórych źródłach, przyczyn greckiego kryzysu upatruje się jeszcze w działaniach rządów greckich w latach 60-tych ubiegłego wieku. My tak bardzo cofać się nie będziemy. Gdyby przeanalizować problem dość szczegółowo, można by wywieźć, że grecka gospodarka boryka się jeszcze z konsekwencjami decyzji podejmowanych w antyku. Oczywistym jest, że na współczesny kształt danego państwa, ma wpływ cała jego historia dziejów. Dlatego przy opisywaniu kryzysu greckiego, na potrzeby niniejszego opracowania, skupimy się jedynie na bezpośrednich i najbliższych historycznie czynnikach.

I z pewnością do takich należy wejście do EWG w 1981 roku, która przekształciła się następnie w Unię Europejską. Formalnie Grecy odnieśli korzyść, choćby z tego powodu, że w latach 1985-1991 Ateny otrzymały ok. 2,5 mld USD w ramach tzw. planu integracyjnego. Nie zmieniło to jednak faktu, że od czasu wejścia do EWG postępowała deindustrializacja państwa. Większość produkcji i centrali przedsiębiorstw, albo została zamknięta albo przeniosła się za granicę. Grecki rynek nie był w stanie konkurować z innymi, należącymi do Wspólnoty. Przemysł i fabryki z Aten i okolic zostały praktycznie wymiecione, a w pozostałe hale zostały wykorzystane na magazyny lub zwyczajnie niszczały.

W 2002 roku Grecja weszła do strefy euro, pomimo, że jeszcze w 1999 roku niewypełnienia żadnych kryteriów konwergencji. Jak to się stało, że Grecja do 2001 roku w tempie galopu poprawiła swoją kondycję gospodarczą? Otóż nie poprawiła, ale sfałszowała dane, korzystając z pomocy instytucji finansowych i zaawansowanej inżynierii finansowej. Temat rozlegle opisał niemiecki Spiegel w How Goldman Sachs Helped Greece to Mask its True Debt.

Goldman Sachs helped the Greek government to mask the true extent of its deficit with the help of a derivatives deal that legally circumvented the EU Maastricht deficit rules. At some point the so-called cross currency swaps will mature, and swell the country’s already bloated deficit.

Bankierzy zaproponowali Grecji tymczasowe zredukowanie długów greckich, ale jedynie na papierze (na potrzeby oficjalnych statystyk). I za stosowną “opłatą”. Odbyło się to poprzez zamianę długu na currency swaps, a to nic innego jak zabawa z detywatywami i kreatywną księgowością przy przymkniętych oczach nadzoru finansowego. Oczywiście w Europie zdawano sobie z tego sprawę doskonale. Jednak chęć stworzenia wspólnej waluty w najważniejszych europejskich stolicach była tak wielka, że zwyczajnie przymykano oko na takie przypadki jak ten grecki czy portugalski.Więcej informacji o tej kreatywnym zaniku greckiego długu można znaleźć we wpisach Goldman’s Trojan currency swap (FT Alphaville) oraz Currency Swaps to hide Greek debt?, gdzie ten mechanizm jest dość czytelnie wyjaśniony.

W konsekwencji Grecja przystąpiła do strefy euro z całkowicie nieprzygotowaną do tego gospodarką i długiem publicznym przekraczającym 105% w stosunku do PKB. W efekcie waluta euro zaczęła działać na niekorzyść greckiej gospodarki. Dane ekonomiczne dot. Grecji były zafałszowane już od samego przyjęcia europejskiej waluty. W związku z tym zamiast je skorygować i wprowadzić odpowiednie programy naprawcze, kolejne greckie rządy wolały bazować na nieprawdziwych informacjach i kreować oderwany od rzeczywistości obraz greckiej gospodarki. Pomimo ogromnych problemów z pustkami w kasie, politycy serwowali społeczeństwu politykę chleba i igrzysk (vide Igrzyska Olimpijskie w Atenach w 2004 roku).

Dzięki wejściu do strefy euro, Grecja automatycznie wskoczyła do grona państw, które były zaliczane do niskiego ryzyka, jeśli chodzi o kwestię zaciągania długów. Dzięki temu, pożyczki i kredyty dla Greków stały się bardzo tanie… A przez to łatwo dostępne i popularne. Zadłużenie rosło wszędzie, ale zamiast przeznaczać pozyskane środki na inwestycje o wysokich stopach zwrotu, Grecy woleli wydawać na konsumpcję. Rządy w Atenach uprawiały tzw. free-riding, a więc pomimo fatalnego stanu finansów publicznych, korzystały z warunków gwarantowanych przez silniejsze gospodarki strefy euro (niskie koszty kredytowania, nieadekwatne w stosunku do greckiej kondycji finansowej) i zadłużały się w zastraszającym tempie wydając na programy „kiełbasa wyborcza dla każdego”.

Ponieważ Grecy wykazywali wysokie tempo wzrostu PKB, to relatywny poziom długu w stos. do PKB w latach 2002-2008 wydawał się stabilny, a jego procentowy wzrost niewielki (tymczasem w wartościach bezwzględnych, minusowe saldo na rachunku rosło w szybkim tempie). Skalę problemu uwidocznił dopiero kryzys, który rozpoczął się w 2008 roku.

Greckie rządy zadłużały państwo praktycznie corocznie, co najmniej od lat 80-tych. Dług publiczny w relacji do PKB wzrósł w latach 1980-1993 z 22,5% do 100%. Grecy zadłużali się jednak dalej, aż do 1996 roku. Miało to odzwierciedlenie we wzroście gospodarczym (PKB), ale wzrost ten w dużej mierze był budowany na wydatkach z zadłużenia (podobnie jak w Portugalii). Dopiero w kolejnych 5 latach wartość długu ustabilizowała się na w miarę równym poziomie (i w tym okresie PKB przestało rosnąć!). Było to uwarunkowane wieloma czynnikami, np. przygotowywaniem się do przyjęcia euro, gdzie jednym ze wskaźników konwergencji był poziom długu publicznego, a ponieważ nie można go było magicznie obniżyć poniżej wymaganego pułapu 60%/PKB, należało chociaż postarać się, by wskaźnik miał tendencję malejącą. Jednakże jednym z dodatkowych czynników, które poskutkowały jako hamulec dla zadłużania, była utrata zaufania wobec tonącej w długach Grecji. Przyszli wierzyciele stawiali Atenom dość twarde warunki, co sprawiało, że koszty zaciągania kolejnych pożyczek i kredytów znacznie wzrosły. Jest to naturalny mechanizm rynkowy, który został usunięty po wejściu euro.

Zmiana waluty na euro w 2002 roku miała jeszcze jedną bardzo poważną konsekwencję. Pomimo problemów gospodarczo-ekonomiczno-finansowych w Grecji, waluta euro pozostała silna. W normalnych warunkach, drachma straciłaby na wartości, a przez to grecka gospodarka stałaby się bardziej konkurencyjna w stosunku do innych. Tym samym, wzrosłyby zyski z eksportu i turystyki (zarówno z uwagi na różnice kursowe euro-drachma jak i na niską cenę greckich wytworów). Oczywiście z drugiej strony zdrożałby import, jednakże to pozwoliłoby Grekom na stworzenie własnych, tańszych odpowiedników importowanych produktów. Innymi słowy gospodarka miałaby szansę się odbić. Ponadto gdyby Grecki Bank Centralny wciąż miał wpływ na istniejącą grecką walutę, wówczas również mógłby pomóc rynkowi wewnętrznemu. Choćby poprzez dodruk drachmy (w skrajnym przypadku). Państwo, które emituje własną walutę, nie może de facto zbankrutować.

Kolejnym poważnym problemem spowodowanym w dużej części przez wstąpienie do strefy euro, było załamanie się ich bilansu handlowego z zagranicą. $20 mld USD deficytu zanotowanego w 2001, zamieniło się na $65 mld USD w 2008 roku, co stanowiło aż 15% PKB!! Sytuacja ta nie powinna dziwić, zwłaszcza w kontekście tego, że po wejściu do EWG w 1981 roku, greckie przemysł i produkcja praktycznie przestały istnieć (za wyjątkiem przemysłu stoczniowego), a dodatkowo problem został napędzony poprzez słabą konkurencyjność w stosunku do krajów północy Europy.

Grecy pozostali praktycznie z niczym i jedyne co mogą dzisiaj sprzedawać europie i światu to: statki, plaże i pogodę. Tudzież oliwki i Ouzo.

Gdy wybuchł światowy kryzys w 2008 roku i kapitał zagraniczny zaczął uciekać z Grecji. Greckie banki w desperacji upomniały się o zwrot udzielonych wcześniej pożyczek i kredytów. W kwietniu 2010 r., Grecja poinformowała IMF, iż znajduje się na granicy bankructwa. Po ujawnieniu danych o rzeczywistym poziomie długu publicznego Grecji, rynki finansowe zareagowały gwałtowną wyprzedażą greckich obligacji i papierów wartościowych. Agencje ratingowe obniżyły ocenę Grecji do poziomu śmieciowego. Inwestorzy w panice uciekali z tamtejszego rynku, rozpoczynając wyprzedaż walorów innych krajów strefy euro uważanych za ryzykowne. Panika w pewnym stopniu przeniosła się też na papiery dłużne hiszpańskie, portugalskie i irlandzkie, a co ważniejsze na wyprzedaż obligacji Włoch, czyli trzeciej co do wielkości gospodarki należącej do strefy euro. Efekt domina wisiał w powietrzu, co groziło zakończeniem wspólnej waluty EURO. Grecka tragedia stała się problemem całej EU i jej systemu finansowego. Chcąc ratować wspólny system, Europejski Bank Centralny (EBC), Komisja Europejska (KE) i Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW), czyli tzw. Trojka, przystąpiły do pomocy, oferując swoje usługi w postaci pożyczek w ramach programów pomocowych (bailouts) na łączną sumę 228 mld euro.Oferta ta miała załączone warunki wstępne. W zamian Grecja miała zobowiązać się do wprowadzenia radykalnych oszczędności, podniesienia podatków i cięć wynagrodzeń, co naturalnie pogłębiło recesję greckiej gospodarki.

Jako że Grecja nie posiada suwerenności monetarnej (uzależniona jest od euro emitowanego przez EBC), nie mogła zastosować mechanizmu dewaluacji zewnętrznej, czytaj dodruku waluty. W ten oto sposób Troika zafundowała im tzw. dewaluacja wewnętrzna, w której zarząd krainy starał się odzyskać konkurencyjność poprzez obniżenie kosztów płac, emerytur itp i zwiększenie wydajności. Po to by obniżyć ceny towarów i zwiększyć ich konkurencyjność na rynkach zewnętrznych. Należy tutaj zadać jednak pytanie, czy Grecja mogła konkurować z silnie przemysłową EU? Oczywiście, że nie. Tak więc dewaluacja ta nie tylko była sztuczna, mało efektywna, ale i odbyła się kosztem społeczeństwa. Uboższe społeczeństwo to niższa konsumpcja, wzrost niezadowolenia i pogłębianie się kryzysu (gospodarka zaczęła się gwałtownie kurczyć). Po dziesięciu latach odysei (programu “naprawczego”) greckie PKB jest o 25% mniejsze niż przed kryzysem w 2007, a prognoza na 2023 mówi o 17% poniżej 2007 roku.

Poziom inwestycji jest o 70% mniejszy niż przed kryzysem, a ceny nieruchomości spadły o 42%.

Source: FT.com

Poniżej grafika z pokazanym zaangażowaniem konkretnych wierzycieli greckich.

Source: bbc.com

W sytuacji odpływu kapitału z kraju (przekręty VAT, odpływ kapitału poprzez zagraniczne spółki córki, ujemny bilans handlowy etc.etc.), w pewnym momencie na rynku musiało zabraknąć pieniądza. To oczywiście praktycznie uśmierciło finansowo wielu lokalnych dłużników, doprowadzając do bankructw. Same banki również stanęły na granicy niewypłacalności. W takiej sytuacji agencje ratingowe dalej obniżyły oceny dla państwa greckiego. To spowodowało panikę na rynku greckich obligacji. Część z nich Grecja musiała skupić, natomiast by pozyskać środki należało wyemitować nowe. Problem polegał na tym, że pomimo wysokiego już oprocentowania (z uwagi na ratingi) nikt nie chciał tych obligacji nabywać. W skarbie państwa zabrakło środków, a tymczasem w kolejce czekały kolejne instytucje finansowe (w większości niemieckie i francuskie), które chciały pozbyć się greckich papierów dłużnych.

W ten oto sposób Centralny Bank Grecki został postawiony pod ścianą. Dlatego Grecy byli zmuszeni przyjąć warunki wierzycieli, Berlina i UE oraz zgodzić się na kolejną „pomoc” w postaci pożyczek…

Wypracowany plan pomocy dla Grecji nazwano  restrykcyjną polityką oszczędnościową. Z ludzkiego na “nasze” – zaciskaniem pasa… Na własnej szyi. Co bardzo ważne, nominalne zadłużenie Grecji nie zostało zmniejszone!! IMF i ECB zaczęły pożyczać i wykupywać toksyczne bondy Greckie. Oczywiście nie za darmo. Sam ECB zarobił na greckich obligacjach prawie € 8mld EUR, a IMF 2.5mld EUR. Kolejnym warunkiem pomocy były nakazy prywatyzacji majątku narodowego cennych sektorów gospodarki (za karę bo byli rozrzutni) oraz infrastruktury. Pojawiły się nawet głosy aby Grecy sprzedali wyspy. Wartym dodania jest też fakt, iż w przypadku kryzysu następuje gwałtowny spadek wartości majątku wiec ktoś kto posiada kapitał (np. inwestorzy zza granicy) kupuje za pół darmo, a sprzedający otrzymuje znacznie mniej niż w czasach prosperity. Następnie kryzys się kończy , przychodzi koniunktura i nabywca ma czysty zysk, a sprzedający za pozyskane środki może zakupić kilo gruszek. Wynikowo do 2013 r. 77 % z pakietów pomocowych zostało przeznaczona na ratowanie sektora finansowegoPrywatne instytucje zostały uratowane, tymczasem Grecja stała się dłużnikiem i największym problemem EBC i strefy euro. Innymi słowy, „pomoc” jakiej udzielały MFW i EBC w większości została przeznaczona na spłacenie francuskich i niemieckich wierzycieli.

Innym ciekawym sposobem na wydawanie pomocy pieniężnej były zakupy sporej ilości niemieckich czołgów Leopard. Biznes first.

KOSZTY SOCJALNE

Bezpośrednim pokłosiem greckiej tragedii jest potężne bezrobocie, które na chwilę obecną kształtuje się na poziomie około 1 miliona obywateli, co stanowi około 21.5% całej zdolnej do pracy populacji. Jest ponad 2 razy większe (130%) niż przed kryzysem (dane Maj 2007 – Maj 2018).

Source: Source: https://ged-project.de

Kryzys z 2008 roku wcale nie wywołał bankructwa w Grecji. On je jedynie ujawnił. Gdy w 2009 roku dokonano rewizji danych statystycznych, jakie podawał do eurostatu rząd grecki, okazało się, że deficyt budżetowy Grecji jest wielokrotnie większy niż oficjalnie podawano. Dlaczego kontroli tych danych dokonano dopiero 7 lat po wejściu Greków do strefy euro? Ponieważ nikt nie chciał wcześniej udowadniać, że o greckich problemach zwyczajnie wiedziano. Tymczasem światowe tąpnięcie na rynkach było doskonałą okazją do tego, by „wyczyścić” temat Aten. W latach 2009-2010 społeczeństwo europejskie nie dociekało prawdziwych przyczyn bankructwa Grecji, bowiem wydawało się, iż jest to konsekwencją kryzysu z 2008 roku. Dla ogółu, było to jasne. I dzięki temu nikt z decydentów ani z instytucji finansowych nie musiał publicznie tłumaczyć się z tego, dlaczego zaakceptował wejście Grecji do strefy euro. I dlaczego udzielano Grekom kolejnych pożyczek, na których zwrot musieli się później złożyć wszyscy europejczycy (a najwięcej Ci ze strefy euro).

W 2015 Grecja znów ogłosiła iż ma problemy finansowe i może nie być w stanie regulować swoich zobowiązań. Dodatkowo nastroje w społeczeństwie były nieciekawe po kilku latach ostrego zaciągania pasa. Grecki zarząd zaczął znów negocjować programy pomocowe, ale tym razem oferta okazała się dla nich nie satysfakcjonująca i poddali ją pod publiczne referendum. Referendum odbyło się 5 lipca 2015, a zapytanie dotyczyło: czy naród zgadza się na kolejne kroki poważnej polityki oszczędnościowej. Wynik na “NIE” miał oznaczać dla Grecji opuszczenie strefy euro. Grecy zagłosowali zgodnie z oczekiwaniami (NIE), pokazując swoje nastawienie do Unii. GREXITu jednak nie było. Przecież nie chodziło o to, by naród grecki decydował o własnym państwie, a tym bardziej o losie całej UE. Trojka i tak zrobiła co było zapisane w planach. W czerwcu 2015 wskutek decyzji EBC na greckie banki nałożone zostały rygorystyczne ograniczenia w dostępie do depozytów bankowych. EBC bowiem w reakcji na referendum postanowiło ograniczyć wsparcie płynności greckich banków (ELA), co oznaczało praktycznie wykorzystanie pozycji emitenta euro do celów restrykcyjnych. Kilka dni później EBC postanowiło obniżyć wartość greckich aktywów rządowych wykorzystywanych jako zabezpieczenie ELA. W ten sposób banki greckie zostały faktycznie pozbawione bezpieczeństwa finansowego. Grecki zarząd dostał do wyboru kontynuacją nieudanych, nałożonych przez kredytodawców, makroekonomicznych programów dostosowawczych albo niemożliwy do zrealizowania program wyłamania się z kajdan zadłużenia. Do “prawdziwej zmiany”. W wyniku kolejnych zapasów i poważnych problemów z gotówką (np. ograniczenie 60 EUR dziennie) i transferami rząd Grecji pod przewodnictwem Ciprasa zdecydował się, iż zaakceptuje warunki pomocowe, co de facto oznaczało zdradę suwerena czyli narodu, który opowiedział się za “NIE”. Pełen wykaz programów pomocowych dla Grecji jest dostępne pod adresem: https://www.esm.europa.eu/assistance/greece

We czerwcu 2018 Grecja wraz z Komisją Europejską uroczyście ogłosili koniec kryzysu w tym kraju, zapowiadając przy tym ambitny plan utrzymywania nadwyżki budżetowej w wysokości 3.5% aż do roku 2022. Wygląda na to iż nowa polityka zmierza do sprywatyzowanego państwa z minimalnymi wydatkami, jako że kraj zapowiedział już, iż przyspieszy realizację wszystkich proponowanych projektów prywatyzacyjnych, co miał powiedzieć 10 sierpnia G. Stergioulis. Co ciekawe we wrześniu 2018 Grecja zapowiedziała rozluźnienie pasa podatkowego (tax breaks).

Dziś to europejscy podatnicy są wierzycielami Greków i to oni sfinansowali „pomoc”, a także greckie długi. Tymczasem nierozważne instytucje finansowe, które udzielały Grekom nieograniczonych, tanich kredytów wywinęły się spod topora unikając odpowiedzialności za swoje działania. Tak oto wykorzystano publiczne pieniądze do ratowania sektora prywatnego. Nie pierwszy i nie ostatni raz.

Nominalny dług Grecji nie został zredukowany. Skurczyło się natomiast PKB, więc Grekom trudniej będzie spłacić swoje należności, które w 2018 znów rozłożono na dalszy okres spłat. Grecja “wychodzi z kryzysu” z potężnym zadłużeniem, które do 2060 r. będzie spłacać w transzach.

Bardziej dokładny przebieg i rozwój problemów Greckich można pooglądać pod Greece’s Debt oraz Greece debt crisis: timeline.

Biorąc pod uwagę stan gospodarki, PKB i zadłużenie bez wątpienia można stwierdzić, iż problem greckiego długo nie został rozwiązany. Może on za to powrócić bardzo bardzo szybko za sprawą greckich banków zombie.

Finanse/Sektor Bankowy – greckie banki “zombie”

Greckie banki przypominają przedsiębiorstwa zombi – miał powiedzieć w czerwcu 2018 A. Tsipras, co jest pokłosiem i spuścizną nie skończonego jeszcze kryzysu. Sytuacja greckiego sektora bankowego, pisząc wprost, jest tragiczna. Silny spadek depozytów bankowych spowodowanych odpływem i ucieczką kapitału oraz brakiem napływu inwestycji stanowi nie lada problem dla gospodarki. Dodatkowo Grecja zajęła 67. miejsce w najnowszej corocznej ocenie Banku Światowego dotyczącej “łatwości prowadzenia działalności gospodarczej”.

Według danych Banku Grecji ilość zagrożonych kredytów (NPL) w krajowym systemie bankowym stanowią około 48 procent wszystkich zaległych kredytów, co stanowi ponad 10 razy więcej niż średnia europejska. Dlaczego tak? Otóż, właściciele domów nie są w stanie spłacać kredytów hipotecznych, koniunktura gospodarcza generuje poważne problemy dla wielu firm, a inwestycje i projekty budowlane są na dużym i ciągłym spadku.

Source: FT

Ze zrozumiałych względów, grecki sektor bankowy udziela najmniej kredytów i pożyczek w całej Europie. Tymczasem grecka gospodarka potrzebuje dodatkowego kapitału jak powietrza. Dlatego w maju tego roku premier Cipras przedstawił 110-stronicowy plan ratunkowy dla sektora bankowego, który zakłada m.in. dalsze zmniejszanie udziału NLPs-ów w długach, a także centralizację sektora bankowego. W sierpniu z kolei podpisano umowę, na mocy której włoski bank (sic!) doBank wziął na siebie ciężar zarządzaniem NPLs-ami czterech największych greckich banków (Piraesus, National, Eurobank, Alpha). Pół żartem, pół serio: osobiście, gdybym miał wybierać, kto ma zarządzać moimi pieniędzmi, to przedostatnim bankierem, jakiego bym wybrał, byłby ten grecki. Ostatnim na liście, byłby oczywiście bankier z Włoch. Być może jednak kierowano się zasadą, że dwa minusy dają plus. Jak to się sprawdzi? Zobaczymy.

Niemniej należy pamiętać, że greckie banki były już ratowane trzykrotnie (tzw. bailout). Ostatni stres-test wykazał, iż w przypadku skrajnie niekorzystnego scenariusza, cztery największe banki Grecji stracą do 2020 roku 15,5 mld euro, jednak nie powinno to zagrozić ich wypłacalności.

Jeśli te wszystkie pozytywne sygnały rzeczywiście są prawdziwe (a tym razem Grecy są przecież pilnowani na krótkiej smyczy przez EBC i MSW), to może się okazać, że to nie Grecja stanie się przyczyną reakcji łańcuchowej wywołującej kryzys w strefie euro. Być może zapalnikiem okażą się Włosi, o czym pisaliśmy w artykule o ewentualnym Italeave.

My name is Bond, Greek Bond

Greckie problemy finansowe zostały oczywiście bardzo szybko zauważone przez środowisko międzynarodowych inwestorów. Ryzyko polityczne nałożone na ryzyko Grexitu przekształciło się w ryzyko Grexident, gdzie w szczycie 10 letnie greckie obligacje płaciły ponad 45%!!! Po kilku latach uspokajania sytuacji obligacje te płacą we wrześniu 2018 4.6%.

Taka poważna zmienność dała porządnie zarobić światowym spekulantom. Grecki bank Narodowy musiał się też zmierzyć z nagłą ucieczką kapitału, którą można po części widzieć na bilansie TARGET2. W greckim przypadku szacujemy, iż ucieczka kapitału stanowiła większą część tego deficytu, który po kilku latach został poważnie zredukowany o 43% . TARGET2 to obecnie 40 mld EUR z 71mld w 2017.

PROBLEM MIGRACYJNY

Jakby tego wszystkiego było mało, przez terytorium Grecji przebiega jedna z dwóch głównych tras migracyjnych uchodźców do Europy. Ponieważ Grecja jest państwem granicznym UE, to obowiązek utrzymania szczelności granic ciążył właśnie na nim. Co okazało się olbrzymim problemem w czasie apogeum kryzysu migracyjnego. Głównym celem uchodźców były zwykle wyspy położone blisko wybrzeży Turcji, a więc m.in.: Chios, Lesbos i Kos. Grecy nie byli w stanie uchronić się przed zalewem ludzkich mas choćby z tego względu, że nie dysponowali dość liczną marynarką, która byłaby zdolna operować daleko od portów macierzystych. To ukazało nie tylko grecką bezsilność wobec zalewu imigrantów, ale i wyzwania strategiczne dla greckiej marynarki wojennej i sił zbrojnych w zakresie obrony własnego terytorium – a konkretnie wysp/przyczółków położonych u wybrzeży Anatolii po drugiej stronie Morza Egejskiego. W latach 2015-2016 przez Grecję przewinęły się setki tysięcy imigrantów, którzy ruszyli następnie na północ Europy. Tych ludzi należało w pierwszej kolejności zarejestrować oraz udzielić im choćby podstawowej opieki i pomocy. Wymagało to sporych nakładów finansowych i pracy, które w dużej mierze obciążyły w początkowej fazie kryzysu budżet Grecji.

Długoterminowo imigranci nie będą mieli prawdopodobnie wpływu na Grecję i jej gospodarkę, bowiem kraj ten był dla nich jedynie państwem tranzytowym. Jednakże z pewnością sama podróż migrantów przez Grecję jest dla tego państwa i Greków problemem. Generuje to dodatkowe koszty, angażuje służby, a także wpływa lokalnie na zmniejszenie wpływów np. z turystyki. Oczywiście może to mieć również wpływ na bezpieczeństwo wewnętrzne, a na pewno na wzrost kosztów jego utrzymania.

ARMIA

Pomimo dość niskiej populacji, niewielkiej gospodarki i trudnego do administrowania terytorium, Grecy posiadają dość okazałe siły zbrojne. 28 miejsce w rankingu globalfirepower nie odzwierciedla rzeczywistego potencjału militarnego Grecji. Z ponad 10 milionowej populacji, 4 mln osób jest zdolnych do służby wojskowej (populacja to główny wskaźnik, który zaniżał temu państwu miejsce rankingowe). Grecka armia liczy sobie 161 tys. żołnierzy zawodowych, a kolejne 252 tys. osób znajduje się w rezerwie. Wojska lądowe Grecji są zupełnie przyzwoite (m.in. 1345 czołgów – w tym 170 Leopardów 2 A6, ponad 4 tys. wozów opancerzonych i pół tysiąca jednostek artylerii samobieżnej), ale to siły powietrzne i morskie stanowią oczko w głowie dla rządu z Aten. Trzon greckiej floty stanowi 13 fregat i 11 okrętów podwodnych (w tym 4 nowoczesne typ 214). Jednak najsilniejszą formacją w greckiej armii są siły powietrzne, których główny atut stanowi 155 myśliwców wielozadaniowych F-16 (115 F-16C i 40 F-16D). Oprócz tego greccy piloci dysponują 42 sztukami Mirage 2000 oraz 34 sztukami F-4 Phantom II. Do tego oczywiście należy doliczyć samoloty transportowe, szkoleniowe, zwiadowcze, wczesnego ostrzegania oraz śmigłowce. Roczny budżet obrony narodowej oscyluje ok. 6,5 mld USD (Polska – 9,36 mld USD). Grecja przeznacza bowiem na armię„aż” (w porównaniu do innych państw Europy) ok. 3,3% PKB (a jeszcze 10 lat temu było to nawet ponad 6%).

Jak widać Grecy bardzo poważnie traktowali ( i nadal to robią) kwestie obronności. A to dlatego, iż stale odczuwają zagrożenie, ze strony sąsiedniej Turcji. Kluczowym zadaniem dla greckich sił zbrojnych jest ewentualne zablokowanie na wąskim odcinku granicznym lądowego uderzenia tureckiego z Tracji, a także zdominowanie przestrzeni powietrznej nad Morzem Egejskim. Morzem, które jest jedyną przeszkodą oddzielającą Ateny i Saloniki od tureckiego serca w Anatolii.

Warto w tym miejscu zauważyć, że greckich pilotów myśliwskich uważa się za jednych z najbardziej doświadczonych pilotów w Europie. A to z uwagi na nieustające „manewry” nad M. Egejskim, które są elementem rywalizacji grecko-tureckiej. Pomimo faktu, iż oba te państwa należą do NATO, napięcia pomiędzy nimi nigdy nie ustały. A incydenty, zwłaszcza w powietrzu, są tutaj codziennością. Bywa nawet czasem tak, że w ich wyniku dochodzi do tragedii, jak ta z kwietnia tego roku.

Wyżej przedstawione statystyki i liczby mogą zastanawiać. Jak to możliwe, że mała, „biedna” Grecja posiada teoretycznie silniejszą armię niż np. Polska. Zwłaszcza, że o ile Grecy przeznaczają na siły zbrojne całkiem spory % PKB, o tyle w wartościach bezwzględnych kwota budżetu obronnego jest niższa niż w przypadku III RP. A do tego trzeba zwrócić uwagę na to, że utrzymanie Wojska Polskiego kosztuje złotówki, a nie euro…

Z pewnością sprawę po części wyjaśnia jedna istotna okoliczność. Do momentu upadku Związku Sowieckiego, Grecja była państwem frontowym NATO.

Source: Wikipedia.org

I jako takie, była dofinansowywana przez USA. Do 1990 roku to Stany Zjednoczone gwarantowały Grecji (i Turcji również) niepodległość, co przekładało się również na dość istotne wsparcie, jeśli chodzi o sprzęt i finanse. Po rozpadzie Bloku Wschodniego, Ateny utraciły strategiczne znaczenie dla USA, a co za tym idzie rozpoczął się okres greckiej samodzielności militarnej. To z kolei oznaczało znaczne obciążenie dla budżetu państwowego.

POLITYKA WEWNĘTRZNA

Siły polityczne
Kryzys gospodarczy w Grecji dość mocno wpłynął na nastroje społeczne i wynik wyborów parlamentarnych w 2015 roku. Od tego czasu państwem rządzi rząd utworzony przez Koalicję Radykalnej Lewicy (Syriza), na czele z premierem Aleksisem Ciprasem (org.Tsiprasem). Obecny grecki Prezes Rady Ministrów przygodę z polityką zaczynał w komunistycznej młodzieżówce (Komunistyczna Partia Grecji). Następnie już jako członek partii Synaspismos (wchodzącej w skład Syrizy) wielokrotnie prezentował antyglobalistyczne i antyliberalne poglądy. Jeszcze w 2009 roku Syriza pod przywództwem Ciprasa zyskała jedynie 5% głosów w wyborach. Kryzys gospodarczy zmienił jednak wszystko. W 2012 roku Syriza uzyskała 17% głosów, a w kolejnych przedterminowych wyborach (w tym samym roku) już 27% głosów, co mogło zapowiadać kolejne sukcesy polityczne ugrupowania. I rzeczywiście. W 2015 roku Syriza wygrała wybory parlamentarne i to dwukrotnie (ostatecznie zyskując 145 mandatów, z wynikiem 35,5%).

Przychylność wyborców została kupiona zapowiedzią twardych negocjacji z wierzycielami i Unią. Szybko okazało się jednak, że nowy premier uległ presji zza granicy. Za co musiał się tłumaczyć własnemu ugrupowaniu politycznemu. Porozumienie z wierzycielami zostało ostatecznie zawarte i od tego czasu rząd realizuje bardzo niepopularną politykę zaciskania pasa. Co wielokrotnie wywoływało w kraju strajki.

Poparcie dla Syrizy maleje, choć najpewniej premier Cipras liczy na to, że szumna zapowiedź końca kryzysu w Grecji pozwoli mu odbudować zaufanie społeczeństwa. Czy tak rzeczywiście będzie? Trudno przewidzieć. Głównym rywalem Koalicji Radykalnej Lewicy jest Nowa Demokracja (28% poparcia). Inne opozycyjne ugrupowania nie przekroczyły w 2015 roku roku wyniku 7%. Sęk w tym, iż Nowa Demokracja już sprawowała władzę. I to przed Syrizą, tj. w latach 2004-2009 (kiedy to wybuchł kryzys gospodarczy), a także 2012-2015. To właśnie przedstawicielom tej partii zarzucano zbyt wielką uległość względem wierzycieli. Wyborcy odwrócili się od ND głównie z powodu prowadzenia polityki cięć i oszczędności.

Alternatywą dla tych politycznych gigantów stara się zostać dość specyficzne ugrupowanie występujące pod nazwą „Złoty Świt” (6,99% poparcia – 3 wynik). Partia ta oskarżana jest o propagowanie ideologii neofaszystowskich i neonazistowskich. Jej główną siłą w przekazie jest sprzeciw wobec napływu imigrantów oraz wezwanie do usunięcia tych, którzy się już do Grecji dostali. Liderzy ugrupowania mocno grają na nucie nacjonalistycznej i antyunijnej. Jest to niewątpliwie skrajne ugrupowanie, jednak w dobie kryzysów, właśnie takie często zyskują poparcie mas (choćby przykład Syrizy). Zwłaszcza w sytuacji kompromitacji dotychczasowych elit politycznych.

POLITYKA MIĘDZYNARODOWA

Grecy posiadają aktualnie trzy najważniejsze problemy na arenie międzynarodowej:

  1. Skutki kryzysu gospodarczego, a tj. uzależnienie od wierzycieli Grecji i europejskich instytucji finansowych.
  2. Problem z migracją.
  3. Napięte relacje dyplomatyczne z Turcją.

Problem dotyczący Turcji, jest z rodzaju tych nieusuwalnych. Tzn. nieusuwalnych przynajmniej do czasu, gdy Grecja i Turcja przestaną ze sobą sąsiadować. Turcja jest nie tylko historycznym wrogiem Greków, ale i konkurentem w strukturach NATO. Póki Ankara należy do Paktu Północnoatlantyckiego, póty Ateny będą marginalizowane w Sojuszu. Kiedyś głównym przeciwnikiem USA było ZSRR. Grecja stanowiła wówczas graniczny bastion NATO. Dziś, od strony kontynentu żadnego wroga już nie ma. Amerykanie angażują się natomiast na Bliskim Wschodzie. Grecy mogliby skorzystać na tym froncie, gdyby nie fakt, iż Waszyngton może korzystać ze wsparcia m.in. Arabii Saudyjskiej, Izraela i wciąż jeszcze Turcji (teoretycznie). Odkąd upadł Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, znaczenie roli Grecji dla NATO znacznie osłabło, a zatargi pomiędzy Atenami, a Ankarą stały się niechcianym, uciążliwym problemem. Z którym Grecy muszą sobie radzić sami. Grecja w najbliższej przyszłości prawdopodobnie będzie musiała stawić czoła, ekspansywnej tureckiej polityce prowadzonej przez R. Erdogana. I tutaj dochodzi do pewnego paradoksu, bowiem Grecy wprawdzie wiele tracą na obecności Turcji w NATO, to jednak koniec końców, oba państwa należą do tego samego sojuszu wojskowego, co daje dość sporą gwarancję pokoju i nienaruszalności granic.

Kryzys migracyjny bardzo mocno uderzył w Greków, którzy stali się pierwszym, europejskim krajem na migracyjnej trasie tranzytowej do niemieckiego eldorado. Pomimo tego, że dziś problem ten stał się mniej uciążliwy (głównie z uwagi na zmniejszenie skali migracji, a także umowę z Turcją), to należy patrzeć w przyszłość. I tutaj widocznych jest wiele znaków zapytania. Z jednej strony, wojna na Bliskim Wschodzie wciąż się tli i jest ryzyko, że ogień znów wybuchnie z pełną siłą na nowo. Z drugiej, Ankara szantażuje niejako UE, jeśli chodzi o powstrzymywanie migracji do europy. Tama postawiona przez Turków, w każdej chwili może zostać usunięta z powodów czysto politycznych. Tym samym, Grecy ponownie mogą stanąć przed wyzwaniem uporania się z kolejną falą uchodźców. Warto odnotować, że migranci w pierwszej kolejności szturmują greckie wyspy położone przy wybrzeżach Turcji na Morzu Egejskim. To sprawia ogromne problemy dla Greków, których flota musi operować daleko od swoich głównych portów. W konsekwencji fala migracyjna jest trudna do powstrzymania, a w jej efekcie Grecy zamieszkujący zagrożone wyspy, zwyczajnie mogą zacząć sami migrować do Grecji kontynentalnej. Wyludnianie greckich wysp szturmowanych przez muzułmańskich uchodźców może w przyszłości ułatwić Turcji ewentualną ekspansję kosztem Grecji. Turcy zwyczajnie zaczną myśleć o zajęciu, opuszczonych przez Greków, wysp. To oznaczałoby rewizję grecko-tureckiego układu i w dalszej perspektywie groziłoby wojną w regionie.

Grecja i Unia Europejska

Współcześnie, chyba każda rozmowa o Grecji musi wciąż oscylować wkoło kryzysu gospodarczego. Jeśli chodzi o politykę międzynarodową, kryzys sprawił, że niemal cały wysiłek greckich decydentów i dyplomatów nastawiony jest na negocjacje z wierzycielami, finansowymi instytucjami europejskimi, Unią Europejską i Niemcami. Pomimo tego, że w Grecji władzę sprawuje Syriza i premier Aleksis Cipras (czyli stronnictwo popierające twarde stanowisko wobec wierzycieli), Ateny znalazły się w beznadziejnej pozycji negocjacyjnej. I skapitulowały na całej linii. Rząd Ciprasa zaakceptował w praktyce najważniejsze postulaty narzucone przez Berlin i Brukselę. Wszystko po to, by utrzymać państwo na powierzchni, przy pomocy pontonu napompowanego kolejnymi euro pochodzącymi z „pomocy” (czyli pożyczek). Jeśli ktokolwiek myśli, że po teatrze sprzed dwóch lat nie będzie już więcej przedstawienia, to może się grubo przeliczyć. Zapewne temat kolejnych negocjacji z rządem greckim znów stanie się dominującym w mediach.

WNIOSKI/PRZYSZŁOŚĆ

Grecja jest tak na prawdę bombą z opóźnionym zapłonem. Ładunek został już zrzucony, przebił dach europejskiego domu i wpadł prosto do salonu klinując się w podłodze tuż obok kominka, w którym wcześniej dobrze napalono. Gospodarze rezydencji zamiast wezwać sapera i rozbroić ładunek, stwierdzili, że lepszym rozwiązaniem będzie przykrycie wybuchowego intruza grubym dywanikiem. Tymczasem zegar tyka.

W tym roku skończył się program pomocowy dla Grecji, co oznacza, że prawdopodobnie już w 2019 roku Ateny i cała strefa euro, będą miały problem. O ile grecka gospodarka jest stosunkowo mała i nie powinna nastręczać całej strefie euro jakiś ogromnych problemów, o tyle należy pamiętać, że Ateny to nie jedyny problem Europy.

Sytuację można by opisać parafrazując powszechnie znane dowcipy:

W łodzi siedzą zadłużeni: Grek, Włoch, Portugalczyk, Hiszpan i bogaty Niemiec. Wszyscy są przywiązani tym samym łańcuchem (w w/w kolejności). Pojawia się diabeł i rzecze: kto wskoczy do wody pierwszy, temu anuluję wszystkie długi… W jakiej kolejności będą skakać?

Obawiamy się, że będziemy świadkami dalszej część tej historii. I oczywiście należy pamiętać, że łańcuch spaja jeszcze wielu innych “pasażerów”. Np. tego z Polski.

Po tym obrazowym porównaniu, trzeba napisać wprost. Grecja sprawia wrażenie państwa upadłego. Upadłego gospodarczo, ekonomicznie i demograficznie. Jak tylko demony długu i wyssanej z kapitału gospodarki powrócą, Grecja może stać się również państwem upadłym społecznie. Ostatni odważni i pracowici ludzie z młodego pokolenia uciekną w popłochu za granicę, a Ci nie znający języka, przywiązani do greckiej ziemi, lub utrzymywani dotychczas na publicznym garnuszku wyjdą na ulicę. I zaczną wyrywać ze ścian nieczynne bankomaty. Gdy zaczną się strajki i niepokoje, spirala będzie się nakręcać dalej. Niestabilna Grecja, to Grecja nieatrakcyjna dla turystów. A turystyka zapewnia ok. 14 mld euro wpływów rocznie, natomiast cały sektor związany z turystyką generuje blisko 20% PKB Grecji i zapewnia pracę dla ponad 11% Greków!

Sektor ten jest zresztą zagrożony z wielu innych powodów. Katastrofalne w skutkach dla greckiej turystyki mogą okazać się kolejna fale uchodźców, lub rosnące napięcie z Turcją – która w zasadzie może niebawem opuścić NATO.

Gospodarcza i ekonomiczna sytuacja Grecji naprawdę jest katastrofalna i nie wiem, czy można tutaj pisać jeszcze o dobijaniu gwoździ do trumny. Jednak Bruksela rzeczywiście to robi. Zamiast wspomóc zbudowanie konkurencyjnego rynku, EBC (a także wcześniej MSW) naciskał na prywatyzację kolejnych dochodowych sektorów gospodarki i podwyższanie wysokich już podatków. Innymi słowy, Grecy od 2009 roku zmuszani są do działania na własną niekorzyść. Jeśli Ateny widziały jeszcze jakiekolwiek światełko w tunelu, to z pewnością się od niego oddalały. I oddalają nadal.

Grecki dług jest zwyczajnie niemożliwy do spłacenia. Jest zbyt duży. Polityka oszczędności narzucona Grecji przez Trojkę pogorszyła tylko i tak już słabą sytuację gospodarczą krainy, powodując iż dług stał się jeszcze trudniejszy do oddania. Oczywistym jest, że unijna polityka oszczędnościowa okazała się porażką. Rozwiązanie problemu było możliwe na początku kryzysu, zanim grecka gospodarka została osłabiona przez “oszczędności” i prywatyzacje. Nie było to jednak w interesie wierzycieli.

W interesie niemieckich i francuskich korporacji było odzyskanie zaangażowanych środków (check), postawienie Greków pod ścianą (check) i wykupienie za bezcen aktywów (check). Pieniądze uzyskane przez Grecję z prywatyzacji majątku państwowego są przeznaczane na spłatę zadłużenia (już wobec EBC). Społeczeństwo greckie jest pozbawiane majątku, ale dług nominalny nie maleje.

Dług Grecji nie maleje, ale PKB już tak. Tymczasem od długu, płaci się odsetki. Tym większe im dłuższy okres kredytowania. Wnioski? Narzucony przez Brukselę program nie miał na celu zmniejszenia długu, a wygaszenie greckiej gospodarki i przejęcie nad nią kontroli.

Oczywiście po części Ateny same są sobie winne. Dały się wystawić na odstrzał, a opisywane grupy interesów z tego skorzystały. Naiwnością była wiara, że UE wesprze w trudnej sytuacji jednego ze swoich członków. Takie działanie jest możliwe tylko w takim zakresie w jakim służy to samej Brukseli… I  przede wszystkim interesom niemieckich i francuskich instytucji finansowych. Grecy są w fatalnej sytuacji, a najgorsze dopiero przed nimi. Zwłaszcza w kontekście katastrofalnych wskaźników demograficznych. Grecja stała się bardzo klarownym przykładem uruchomienia polityki niszczącej suwerenność państwa przez połączone siły: Unii Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Europejskiego Banku Centralnego. Dlatego Greckie społeczeństwo jest rozgoryczone, widzi w Brukseli wroga i co jakiś czas daje upust narastającej wściekłości. Ogólne nowe nastawienie do kryzysu w Grecji dobrze oddaje stwierdzenie jednego ze znanych profesorów greckich M. Panagiotidisa, który miał powiedzieć

„Jedyną pewną rzeczą jest to, że mamy kryzys, ale to nie wyłącznie kryzys ekonomiczny. Kryzys, w którym żyjemy jest przede wszystkim kryzysem politycznym, społecznym i moralnym. Gdy dzieje się to wszystko, nie możemy stać i nie wychodzić na ulicę, aby protestować i bronić się jako obywatele, bronić własnych praw i samego życia. I niech niekompetentni politycy nie mówią nic o nas bez nas… Nie decydują o nas bez nas … I nie działają na rzecz tych grup interesów, które zadeklarowały cichą wojnę przeciwko Grecji”.

Nic dziwnego, że w pewnym momencie, w akcie desperacji, Aleksis Cipras zażądał od Niemiec reperacji za II Wojnę Światową, a od wierzycieli umorzenia zadłużenia. Chyba tylko te rozwiązania mogłyby uratować Grecję, ale z pewnością uderzyłyby w Paryż i Berlin. Póki co, niemieckie i francuskie interesy uchronił Europejski Bank Centralny. Jednak problemy tej instytucji to problemy całej strefy euro, w tym również Niemiec i Francji. Dlatego nie ma co liczyć na „cud” i „łaskę”. Grecy nadal będą musieli spłacać swoje długi. Pytanie tylko, co się stanie, gdy zabraknie im pieniędzy? Kto wówczas uratuje interesy EBC i sam się podłoży?

PROGNOZA

Ostatnia transza „pomocy” dla Grecji została wypłacona w tym roku. Grecy staną więc przed wyzwaniem stworzenia i przyjęcia ustawy budżetowej na 2019 rok, w której nie będzie już pozycji zawierającej pożyczki z zewnątrz. Tymczasem zwiększą się koszty obsługi długu. Nie bez znaczenia są również przyszłoroczne wybory parlamentarne, które obecne władze chciałyby z pewnością wygrać. Wszystko wskazuje na to, że Aleksis Cipras będzie chciał grać kartą zrealizowania poprzedniej obietnicy wyborczej, tj. wyciągnięcia Grecji z kryzysu do 2019 roku. A to oznacza, że do tego czasu rząd zrobi wszystko, by przekonać Greków, iż tak się rzeczywiście stało. Jeśli nikt z zewnątrz nie będzie Syrizie przeszkadzać, kreowanie fatamorgany winno się udać. W takim przypadku, pierwszych oznak problemów należy oczekiwać dopiero na przełomie lat 2019/2020 (gdy przyjdzie ustalać budżet na 2020 rok). Natomiast, gdyby z jakiś przyczyn, siły zewnętrzne chciałyby Ciprasa utopić, wówczas lawina ruszy tuż przed jesiennymi wyborami. Mogą w tym pomóc Amerykanie, którzy zagrają przeciwko Unii Europejskiej lub sama Bruksela, jeśli stwierdzi, że nawet kosztem kolejnej greckiej tragikomedii, woli zmienić partnera do przyszłych rozmów o całkowitym wyprzedaniu Grecji w zamian za dodatkowe pożyczki. Taka kontrolowana detonacja ładunku być może i jest ryzykowna, ale z drugiej strony wybuch jest tylko kwestią czasu. I wiedząc o tym, kiedy to nastąpi, czemu by na tym nie zarobić (lub chociaż ograniczyć straty)?

Oczywiście dokładne ustalenie dat i przewidzenie przyszłości, to tak na prawdę wróżenie z fusów i należy to traktować, jako czystą, intelektualną zabawę w zgadywankę. I w jej ramach szacujemy, że problemy mogą się zacząć nawet w 2019 roku (najpierw dojdzie zapewne do kryzysu politycznego np. związanego z negocjacjami z Brukselą). Kryzys wybuchnie z pełną mocą prawdopodobnie w ciągu kolejnych trzech, maksymalnie czterech lat. To, co się dzieje w Grecji przypomina operację na wpółmartwym pacjencie. Najmniejszy błąd może doprowadzić do zgonu, tymczasem wkoło łoża oprócz nieudolnego brukselskiego chirurga stoją mocno rozchorowani, roznoszący bakterie praktykanci z: Włoch, Portugalii, Hiszpanii i Irlandii. Ich infekcje są na tyle poważne, że możliwe, iż sami zejdą przed zakończeniem operacji.

Grecja i Włochy, lub nawet Włochy i Grecja mogą stać się kostuchą strefy euro. Wszystko wskazuje na to, że Grecy są w gorszej sytuacji, jednak pamiętać należy, ze znajdują się oni pod specjalnym nadzorem europejskich instytucji. Tymczasem, kto wie, co jeszcze Włosi kryją w zanadrzu? A przecież dane dotyczące Italii i tak już powinny ekonomistom jeżyć włosy na głowie. Grecka gospodarka jest dość mała, płytka i do tego pogrążona w kryzysie oraz utopiona w długu (podobnie jak portugalska). Przez co jest niezwykle wrażliwa na czynniki zewnętrzne (pokazał to światowy kryzys z 2008 roku). Ciekawe czy wyżej wspomniany stres-test greckiego sektora bankowego zakładał np. krach we Włoszech. Prawdopodobnie nie. A taki scenariusz niewątpliwie doprowadziłby do bankructwa Grecji. I nie jest wcale tak mało prawdopodobny. Podobnie jak wiele innych. Grecy są zależni od warunków zewnętrznych, na które nie mają wpływu. I choćby robili wszystko, tak, jak powinni – to i tak mogą nie uciec od najgorszego.

Sprawy zaszły już za daleko, by ratować państwo półśrodkami. Następne tąpnięcie gospodarki, wywoła ekonomiczne katharsis. Prawdopodobieństwo, że coś pójdzie nie tak, jest zbyt wysokie, by liczyć na to, że przez kolejne lata koniunktura na świecie się utrzyma, Grecy przeprowadzą właściwe reformy i wszystko skończy się happyendem. Z tak głębokiej zapaści nie wychodzi się ani w 5, ani nawet w 10 lat. Tymczasem najbliższe dziesięciolecie zapowiada się nad wyraz „ciekawie”. To nie będą idealne warunki do reanimacji i utrzymania przy życiu konającego pacjenta. Wręcz przeciwnie. Dlatego szacujemy, że są małe szanse na to, by los Aten nie został przypieczętowany bankructwem.

GREXIT?

Niezależnie od tego, z jakich bezpośrednio przyczyn Grecja zbankrutuje (już oficjalnie), jedno wydaje się być pewne. Oznaczać to będzie wyrzucenie ze strefy euro, a tym samym z Unii Europejskiej. Wprawdzie na dzień dzisiejszy UE ma środki na to, by podtrzymywać przy życiu grecką gospodarkę, jednak Greków nie stać jest na uczestnictwo w strefie euro. Zwyczajnie będą musieli wrócić do drachmy, by następnie przebrnąć przez okres inflacji ( nawet hiperinflacji), po to by wreszcie móc odbić się od dna o własnych siłach. Europejska waluta pogrąża Grecję i Ateny będą musiały zrzucić z siebie to jarzmo.

Przyszły kryzys w strefie euro nie będzie wywołany tylko przez jedno państwo. Nastąpi reakcja łańcuchowa. Włochy, Grecja, Portugalia, Irlandia, Hiszpania (jednym słowem, wszystkie PIIGSy), są bardzo podatne na czynniki zewnętrzne, a jednocześnie same generują mnóstwo problemów. Jeśli jedno z nich się potknie, upadną wszystkie. A to pociągnie za sobą całą resztę UE.

W takiej sytuacji Berlin i Paryż nie będą miały wyjścia. Zaczną ciąć sznur, który ich łączy z topielcami. Innymi słowy, zaczną się mniej, lub bardziej dobrowolne „exity”. Z pewnością pierwsza w kolejce do wyjścia stoi właśnie Grecja (największe problemy, jedna z najmniejszych gospodarek).

Bruksela i Berlin wyszły z założenia, że jedynym sposobem wyjścia z opresji jest „ratowanie” istniejącego systemu finansowego. Unia i Niemcy nie przyjmują do wiadomości, że to nie gospodarka grecka wymaga reform umożliwiających wzmocnienie systemu finansowego, lecz właśnie sam system wymaga reformy.

Podsumowanie w szerszym kontekście – brukselski dyktat

W kontekście rzeczywistych przyczyn problemów greckiej gospodarki, analizując wydźwięk mediów oraz agendę głoszoną przez dygnitarzy z Brukseli można dojść do ciekawego wniosku. Trudno oprzeć się wrażeniu, że przykład greckiego “kryzysu długu państwowego” wykorzystywany jest do tworzenia pewnego precedensu, polegającego na narzucaniu przez UE polityki podatkowej i budżetowej jednemu z państw członkowskich. Może to służyć do późniejszego przeniesienia tychże prerogatyw na szczebel Unijny. Byłby to poważny krok w kierunku utraty przez państwa członkowskie suwerenności i niezależności. I nie byłoby w tym może nic złego, gdyby nie fakt, że przykład Grecji jasno pokazuje, że kapitał posiada narodowość. A Bruksela wcale nie działa na korzyść obywateli, gospodarek czy szeroko rozumianych zasad demokratycznych, a jedynie dba o konkretne interesy. I w ich imieniu działa wbrew woli danych społeczeństw. 

Jednak w 2010 roku Grecy zapoczątkowali pewien proces. Proces niebezpieczny dla brukselskich elit  o autokratycznych zapędach. Można śmiało stwierdzić, że popularność ruchów anty-unijnych, anty-mainstreamowych i nacjonalistycznych zaczęła rosnąć najpierw w Grecji. O ile Ateny to dla UE nie problem, o tyle fala rozlewa się na kolejne kraje. Znacznie większe. Ludzie zaczynają przeglądać na oczy i dostrzegać niebezpieczeństwo systemu, w którym zostali spętani.  Tak jak to się zaczyna dziać w Italii. Włoski temperament, a także fakt, że w tym przypadku to Berlin jest zakładnikiem Rzymu (Włosi są dłużni Niemcom 2 biliony euro – przy takich wielkościach to wierzyciel, a nie dłużnik ma problem) posiada olbrzymie znaczenie. Bruksela może nie okiełznać włoskiego ogiera.

O ile stworzony i wciąż “ulepszany” przez euro-elity system jest fatalny zarówno dla państw, jak i społeczeństw, o tyle należy wystrzegać się, by Europa nie wpadła z deszczu pod rynnę. Bowiem tam, gdzie zaczynają się kryzys i trudne warunki, tam rodzą się i padają na podatny grunt różne szowinizmy. A to może okazać się jeszcze groźniejsze. Rządzące w Europie od kilkudziesięciu lat pro-socjalne, liberalne i lewicowe elity doprowadziły kontynent do takiego stanu, w którym ludzie mogą zaczynają wybierać skrajnie odmienną, równie fatalną drogę dla Unii.

Najlepszą reakcją elit, byłaby głęboka reforma systemu, odejście od federalizacji, powrót do związku (opartego o wolny handel, swobodny przepływ kapitału). Tymczasem Bruksela idzie w przeciwnym kierunku, upierając się, że jest to niezbędna ewolucja. Przy takim postępowaniu, wielkimi krokami zbliża się jednak prawdziwa rewolucja. A te nigdy nie przebiegały, ani nie kończyły się dobrze.

 

InstytutPL – Krzysztof Wojczal & Bogaty Men


Do samodzielnego studiowania

https://www.bankofgreece.gr/BogEkdoseis/Report_Operational_Targets_for_NPEs_EN_final.pdf

http://www.rocznikbezpieczenstwa.dsw.edu.pl/fileadmin/user_upload/wydawnictwo/RBM/RBM_artykuly/2012_15.pdf

https://www.mf.gov.pl/documents/764034/1432744/6_ramy_dok_uzupelniajacy_Grecja.pdf

http://www.rp.pl/Polityka/180629729-Grecja-wychodzi-z-kryzysu-Cipras-zaklada-obiecany-krawat.html

https://www.uj.edu.pl/documents/123362602/777e2ca9-fe7d-40c7-a816-fadefdc02e76

https://www.globalfirepower.com/country-military-strength-detail.asp?country_id=greece

https://pl.tradingeconomics.com/greece/indicators

https://worldview.stratfor.com/article/geopolitics-greece-sea-its-heart

https://fakty.interia.pl/autor/michal-michalak/news-grecja-pudrowanie-bankruta,nId,2599808

https://www.youtube.com/watch?v=ZRgpWyi_jt0

https://ndie.pl/turcja-grozi-inwazja-grecje/

http://www.freeworldmaps.net/europe/greece/map.html

https://www.reuters.com/article/us-greece-banks-ecb/top-greek-banks-would-lose-15-5-billion-euros-of-capital-in-stress-scenario-ecb-idUSKBN1I607H

https://www.rp.pl/Rozmaitosci/309129981-Turystyka-napedza-grecka-gospodarke.html

https://www.rp.pl/Rozmaitosci/302019973-Grecy-szybko-zwiekszaja-przychody-z-turystyki.html

https://www.neweurope.eu/article/greek-non-performing-loans-crisis-control-after-firesale/

http://forsal.pl/artykuly/930757,poprawa-sytuacji-branzy-turystycznej-w-grecji-kryzys-turystyki-w-turcji.html

https://businessinsider.com.pl/lifestyle/podroze/grecja-zyski-z-turystyki-w-2016-i-2017-roku/lw3b93p

http://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php?title=File:GEOSTAT_population_grid_2011.png

http://maps.nationmaster.com/country/gr/1

http://worldpopulationreview.com/countries/greece-population/

http://www.altair.com.pl/news/view?news_id=15372

http://www.altair.com.pl/news/view?news_id=12357

https://www.populationof.net/pl/greece/

https://www.populationpyramid.net/greece/2017/

https://www.populationof.net/pl/greece/

https://en.wikipedia.org/wiki/Geography_of_Greece

https://en.wikipedia.org/wiki/Greece

https://pl.wikipedia.org/wiki/Polemiko_Naftiko

https://pl.wikipedia.org/wiki/Gospodarka_Grecji

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kryzys_migracyjny_w_Europie#Grecja

https://pl.wikipedia.org/wiki/Historia_Grecji

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kryzys_zadłużenia_w_Grecji

https://pl.wikipedia.org/wiki/Miasta_Grecji

https://www.valuewalk.com/2015/07/greek-referendum-nears/

http://www.ekathimerini.com/232258/gallery/ekathimerini/business/the-long-run-demographic-consequences-of-the-economic-crisis

http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/1229150,o-gospodarczej-roli-grecji-w-unii-europejskiej-opinia-zaborowski.html

https://moneymaven.io/mishtalk/economics/greece-economic-crisis-declared-over-it-isn-t-cis4gb-RYUq9FN3teyxomw/

http://krytykapolityczna.pl/swiat/ue/brexit-grecja-kaletsky-warufakis/

https://www.dlacalle.com/en/greeces-problems-are-far-from-over/

https://ged-project.de/ged-blog/fostering-economic-integration-through-international-trade-investment/ten-years-after-where-is-the-greek-economy/

https://www.ft.com/content/bf654494-9578-11e8-b747-fb1e803ee64e?segmentId=a7371401-027d-d8bf-8a7f-2a746e767d56

https://www.nytimes.com/2018/08/19/business/greece-bailout-financial-crisis.html

https://biznes.interia.pl/makroekonomia/news/coraz-wiecej-zlych-kredytow-w-europejskich-bankach,2581251,2156

https://www.theguardian.com/business/2010/may/05/greece-debt-crisis-timeline

https://www.scmp.com/infographics/article/1841400/infographic-origin-greek-crisis

https://www.bbc.co.uk/news/business-14246787

https://www.verdict.co.uk/greece-to-recover-oecd/

https://greece.greekreporter.com/2015/05/23/greece-debt-crisis-explained-infographics-greek/

https://www.vox.com/2015/7/1/8871509/greece-charts

https://www.youtube.com/watch?v=8DP_v8f8ihs

https://qz.com/1310447/greeces-economy-will-still-struggle-after-its-third-bailout-ends/

https://www.independent.co.uk/news/world/europe/german-arms-firms-in-bribery-claims-over-sale-of-leopard-tanks-to-greece-9029546.html

https://www.attac.org/en/Stories/greek-bail-out-77-went-financial-sector

https://www.stlouisfed.org/publications/central-banker/summer-2012/the-sovereign-debt-crisis-a-modern-greek-tragedy

https://seekingalpha.com/article/4074627-greece-recession

https://ged-project.de/ged-blog/fostering-economic-integration-through-international-trade-investment/ten-years-after-where-is-the-greek-economy/

https://www.vox.com/2015/6/29/8862583/greek-financial-crisis-explained

https://www.marketplace.org/2017/11/03/economy/greek-finance-minister-yanis-varoufakis

https://www.theguardian.com/world/2018/apr/01/yanis-varoufakis-greece-is-a-debtors-prison-new-party-mera25

https://twitter.com/nghrbi/status/1031439218596302849

https://www.attac.org/en/Stories/greek-bail-out-77-went-financial-sector

https://www.thepressproject.gr/article/69095/Aikaterini-Savvaidou-brGreeces-top-tax-collectors-dubious-past-at-PwC

Komentarze ( 24 )

  • Bardzo przyjemny artykuł.

    @Bman
    Jak sądzisz, jak duży wpływ nadchodzących problemów z Euro będzie na Polskę i PLN-a?
    Spodziewam się na początku paniki która mocno dotknie PLN-a – osłabi się do USD, ale nie za bardzo jestem pewien jak zachowa się do EUR-o.
    Jak mocno uderzy to w naszą gospodarkę, na pewno w tą uzależnioną od Niemiec mocniej.
    Czy masz jakiś swój scenariusz w głowie?
    • Generalnie EUR 1.0 ma już dni policzone. EUR 2.0 już jest kreślone, ale tylko dla wybranych.
      Czy PL zostanie dotknięta? Coś nas oberwie, ale bardziej bym się obawiał problemów wynikających z odsysania USD do matecznika. Popatrz teraz na początek problemów w INDiach , oraz za chwilę w China.
      Wszystko zależy od timingu, jak i tego czy zarząd PL będzie dalej fajdał w kalesony, czy zacznie realnie reagować na otaczającą nas czasoprzestrzeń.
      Generalnie sytuacja w Europie zaczyna być bardzo nieklarowna, gdyż ktoś odpalił wiele frontów.
      Poważnym zagrożeniem, które może się pojawić na horyzoncie jest dogadanie się FR z DE, a ci już jako jedność bardzo szybko dogadają się z RUS, a ten jak wiemy jest już dogadany z TUR, i organizuje całą EEA.
      Gdyby tak się stało to PL zostaje sama pośród otaczających ją hien.
      DE będzie musiała posiadać swoją armię aby egzekwować swoje należności. I ku temu zmierzają też poczynania.
      Tyle że wujek Sam nie może dopuścić do takiej sytuacji, bo mu się kontrolą nad wielką wyspą zakończy a to oznacza na koniec dominacji.
      Tak więc ciekawe czasy przed nami.
      Ja jestem dobrej myśli, jak narazie.
  • WOW naprawde obszerna analiza. Czapki z głów. Po przekonwertowaniu na mobi wyszło prawie 50 stron 🙂
    podsyłam linka jakby ktoś chciał:
    http://fileshare.link/2090c7ec31dc108c/Grecja_omówienie_geopolityczno_ekonomiczne.mobi

    i biore się za lekture 🙂
    • czapka temu kto da radę to przedrukować na MSM 🙂
      zresztą, każdy przedruk mile widziany gdyż każdy taki szerzy wiedzę i pokazuje zagrożenia.
      miłego czytania.

      ps. jaka kraina w następnej kolejności? CHF, UK czy może RUS albo TUR??
    • Potężna dawka wiedzy, wielkie dzięki.

      Proszę CHF następne.
    • @sage_slav

      Dopytam w kwestii konwertowania na mobi. Wykonujesz najpierw zapis na pdf i potem konwersja na mobi w jednym z dostępnych narzędzi na internecie czy może masz jakiś inny sposób? Będę wdzięczny za odp. bo co jak co ale oczy trzeba szanować, choć w moim przypadku już i tak troszkę za późno 🙂

      P.S. Świetny artykuł, jeśli miałbym prognozować to punktem zapalnym “rewolucji” będą Włochy. Dużo wyższa liczba ludności niż w Grecji, problemy o jakich wiemy a także te być może ukryte w zanadrzu oraz bardzo ważny w mojej ocenie poruszany w artykułu czynnik “włoskiego temperamentu” sprawią, że sytuacja tam może się rozwinąć bardzo gwałtownie.
    • ja stawiam teze ze to Uk moze byc trigerem.
      w euro zonie wszytsko jest generalnie pod kontrolą, a IT zażądalo grzecznie aby ECB stał się lender of last resort. i tak sie zapewnie stanie, chyba ze plan europejskiego IMF , nadzorcy EUr 2.0 gotowy.
      ale UK nie ma takich dylematow. dla Citi to potezne straty, ktore trzeba czyms zrekompensowac. 🙂
  • czasami_poczytam
    swietne do porannej kawy, Dzieki chlopaki, dobra robota!
  • Miazga , rewelacyjna lektura Panowie. Pochłonąłem jednym tchem , puszczam dalej w obieg.
    Chciwość i krótkowzroczność rządzących doprowadziła Grecję na dno.
  • Z tego wniosek, że chyba ponownie będziemy mieć zakończenie 2 wojny światowej, bo jakby nie patrzeć frankowie (DE+FR) ramię w ramię prowadzą cichą wojnę przeciwko krajom UE. DE przewodzą, a Francuzi jak zwykle o krok z tyłu, chowają się za plecami, chociaż jak trzeba to wołają o wiecznej przyjaźni franko-rosyjskiej.
    Ciekawi mnie tylko sposób w jaki Atlanci znowu rozpirzą ten układ, co wiąże się z upadkiem UE – no bo inaczej się nie da. Z drugiej strony jednak ostatnie sygnały pokazują jakby USA były pozostawione same sobie. Chiny+Rosja+UE vs Atlanci. To wcale nie jest prosty układ. On musi zostać rozbity dopóki jest w fazie wzrostu, a upadek finansowy jest chyba jedynym środkiem do celu. Może widzicie inne metody … ?
  • Pamiętajmy że rynek może być dłużej irracjonalny niż inwestorzy wypłacalni … czy jakoś tak 🙂 Świetny artykuł.
  • Dzien dobry Panom – mnóstwo ,rzetelnej pracy. Bardzo Autorom dziekuje . O analizę tej klasy prosi nasz Kraj . Pozdrawiam .
    • analiza tego formatu dla PL jest obecnie nie możliwa, gdyż wymagałaby poważnej analizy zysków i strat wstąpienia PL do EU, i nie mamy jeszcze wystarczającej ilości danych. Nie widziałem jeszcze aby ktoś się pokusił o takie cuda analityczne. Dodatkowo należałoby w tym też uwzględnić Transformację itp.
      @Arcadio ma serie: Aktualna sytuacja gospodarcza Polski, gdzie opisuje co jakiś czas co w polskiej trawie piszczy.
      Polska na chwilę obecną nie ma za dużo problemów.
      PLN na tle innych EM radzi bardzo dobrze, co nie znaczy że nie może go spotkać 20% przecena.
      Wiele zależy świata, ale Indie zaczęły pękać jako kolejne pole bitwy, to i PL też chyba coś przeceny zazna.
  • Czołem. Dlaczego zakładacie , że wystąpienie z eurozony grozi hiperinflacją i dlaczego po wystąpieniu trzeba “przebrnąć” przez okres inflacji? Moim zdaniem okres inflacji będzie kuracją po kryzysie wywołanym eksperymentem z walutą, na którą bezpośrednio (technicznie) nie ma się wpływu.

    Z tego co widać Grecja zmuszona jest stosować deflacyjną walkę z kryzysem. Nieskuteczność takiej polityki pokazały lata 30te, kiedy to kluczowe państwa (USA i UK) finalnie porzuciły walutę złotą widząc, że to droga donikąd. Wyjście z kryzysu warte jest ceny inflacji. Często inflacja jest celem (Shinzo Abe).

    Poruszenie kwestii inflacji w przypadku wyjścia z eurozony to dywagacja nt. czy lekarstwo jest gorsze od choroby, choć sprawa jest chyba jasna co jest gorsze – techniczna zabawa w aktualizację wycen czy pusty bankomat i nieprzyjemne rozmowy z twardogłowymi z trojki.

    Grecja jest ważnym eksporterem z określoną jasno specjalizacją (stocznie, porty, turystyka) i dobrym terms of trade (piszecie o opartej na własnych zasobach energetyce), zatem ma warunki ku temu by wprowadzić drachmę i odpowiedzialnie się dewaluować. Na potrzebę rozliczeń zobowiązań początkowym etapem wprowadzenia drachmy mógłby być sterowany kurs bądź wprowadzenie drachmy wymienialnej (rozrachunkowej) i wewnętrznej. Jakieś odpisy trzeba by było negocjować pod groźbą bankructwa. Tak jak RP anulowano część długów gierkowskich. Balcerowicz wyprowadził nas z bagna hiperinflacji, poprzez sterowanie złotym do dolara i koszyka walut, najpierw po drastycznie nadwartościowym kursie złotego, potem się stopniowo dewaluując aż do 2001. Proces odwrotny jest tak samo do przeprowadzenia, zwłaszcza, że Balcerowiczowi się udało, choć robił to na ślepo i nieudolnie i dużym kosztem.

    Inflacja nie jest tu problemem, a wręcz malejący pkb to właśnie objaw braku inflacji. Wysokie rentowności obligacji tylko zaciskają spiralę do wewnątrz. 50 % NPL z tego wynika, tak jak spadek cen nieruchomości powoduje 50 % NPL. Rzucenie euro to jedyne rozwiązanie, lecz to już nie jest kwestia finansów a poważnej polityki, która często kończy się źle.
    • Przykład UK pokazuje że w EU jest jak w Hotelu California.
      “Greece is a rounding error. Italy is not…” dlatego tak się nie stanie.
      ale gdyby Grecji udało się w jakiś sposób wydostać to drachma zostanie poważnie przeceniona, a przy obecnej strukturze importu i eksportu mają gwarantowaną poważną inflacje cen (cost push). I zaczyna się koło, brak płynności na rynku, zamieszki itp.
      Biorąc pod uwagę że zaufanie greków do ich polityków jest bardzo słabe, po tym jak ich kiwają na stojaka, to nie będą chcieli trzymać greckiego papieru bo papier toaletowy może mieć większą użyteczność.
      dlatego nastąpi śmierć waluty, spowodowana głównie polityką.
      Hiperinflacja jest przede wszystkim wydarzeniem politycznym, a nie monetarnym, a dokładniej, pierwsze prowadzi do drugiego, a nie na odwrót.

      Inflacja nie jest lekarstwem na malejące GDP, ona jest koniecznością obecnego bytu monetarnego , a wynika to właśnie z waluty odestkowej 🙂 Grecja jest pierwszym z objawów zbliżającego się deflacyjnego załamania się świata. tego się nie da uniknąć, bo matematyki % jeszcze nikt nie podważył.

      nie Balcerowicz ale Jefrey Sachs 🙂
      Dyskusje czy plan był udany czy nie to bardzo śliski temat, ale sam Sachs miał powiedzieć że recepta na naprawę PL była za poważna i pacjent mało co nie umarł. Znaczy się po naszemu królik doświadczalny o mało nie zdechł.
      Chiny nam kiedyś podziękują za dane wywodzące się rodem z Transformacji 🙂
      jak to mówią : Plon zależy od ziarna i gleby.
  • Mega artykuł, kupa informacji pokazana w spójny sposób mimo 2 autorów.

    Panowie – wielkie dzięki!!

    W kwestii życzeń jeśł można to ja też chętnie zobaczyłbym PL a w drugiej kolejności CHF. I skoro PL jest zbyt skomplikowana na ten moment to może jakaś ocena samej transformacji? Czytałem tylko opracowanie Kieżuna i jak mówisz Bmen, głosy są lekko podzielone nt tzw teorii szokowej.

    Luźno się też zastanawiam – skoro Grecja to taka dobra dojna krowa (vide zarobki IMF, ECB) to dlaczego pacjent nie może być utrzymywany wciąż przy życiu uby obecny stan rzeczy mógł trwać. Czy nie wystarczy redukcja długów do pewnego stopnia GR “jakoś” sobie dalej radziła? Koniec końców wierzyciele i tak wyjdą na swoje.
    Po co komu ruchy populistyczne, które po dojsciu do wladzy nie wiadomo czy do końca dadzą sie podporządkować?
    • Analiza transformacji musi być wielowymiarowo i to jest problem.
      wg mnie najważniejszym kapitałem dla każdej krainy jest demografia. I tutaj polegliśmy z kretesem.

      większość infrastruktury powstała za dotacje z EU i kredyt pod nią zaciągany, i to głównie nie u nas.
      czyli mamy lizaki za które płacimy krocie, i za opakowanie nam dopiero przyjdzie zapłacić itp.

      branże strategiczne takie jak Media, Bankowość są nie nasze czyli jesteśmy z ręką w nocniki i jak się okazuje nie możemy tej ręki wyjąć bo będzie afera i się babcia klozetowa delikatnie zdenerwuje.
      Branża wojskowa prawie nie istnieje, a dodatkowo jesteśmy kompletnie rozbrojeni,

      Energetycznie pomimo zasobów taniej energi ktoś nam bajęre na cool wiatraki i niuka wciska,
      a to że jeździmy VW zamiast Wartburg i mamy plazmy LG zamiast Rubinów i zajadamy się chemicznie ulepszanym jedzeniem to nie ma za wielkiego znaczenia. Bo to nie nasze i nie będzie nasze.
      przyjemniej się żyje. I tyle.

      a co by było gdyby nie było Transformacji i byśmy całą to ferajnę od generałów wyeksportowali w Kosmos?
      albo gdyby EU dostała Wielkiego Fucka w referendum akcesyjnym?
      to są właśnie pytania na które należałoby odpowiedzieć w takiej analizie.
      to jest bardzo trudny temat.

      problemem jest czas, bo taka analiza wymaga dużo pracy i dużo danych.
      oraz poważna grupa ludzi z powazna wiedza, a tutaj z nią na bakier.
      czy warto?
      Lepiej może napisać wpis pod tytułem Śmiechu WARTE, czyli otwarty List do Wodza K, gdzie można by go zapytać dlaczego chce mieszkać w takiej krainie, gdzie…..
  • Kawał dobrej roboty panowie autorzy. Przyznam, że z braku czasu czytam ten artykuł od tygodnia na raty ale pomimo dużej objętości wszystko na temat bez lania wody.
    Duże gratulacje!
    A tak od siebie chciałem dodać, że pomimo że Grecja jest w bardzo złej sytuacji to i tak nominalny PKB per head ma prawie 2x większy od Polski. I to przy ogromnym bezrobociu i resztkowym przemyśle. I tradycyjnym greckim lenistwie.
    To jak to porównać do Polski gdzie przemysł kwitnie, choć nie nasz to przecież do PKB się liczy a rąk do pracy brakuje.
    Ciekawi mnie Wasza opinia.
  • Witam
    Bardzo fajnie się czyta Pana (Panów) analizy i jest to naprawdę bardzo pokaźna ilość wiedzy.
    Na bloga trafiłem kilka miesięcy temu czytając komentarze na IT21 ktoś podlinkował do analizy aktualnej sytuacji Polski no i zacząłem czytać.
    Moja wiedza jest raczej bardzo skromna.
    Piszę pod tym artykułem ponieważ w jednym z ostatnich komentarzy pojawiła się wzmianka o inflacji/hiperinflacji.
    I tutaj mam pewien dylemat tzn jak to jest z tą inflacją i deflacją, gdyż gdzieś podświadomie wydaje mi się, że dobre zrozumienie tematu jest kluczowe dla ochrony własnego kapitału i ewentualnie ochrony materialnego bytu własnej rodziny.
    IT21 lansuje podejście, że jedynym możliwym wyjściem z problemu zadłużenia jest wyjście inflacyjne tzn zadłużenie USA jest tak duże, że nie są w stanie go już spłacić więc mogą drukować więcej pieniędzy aż w końcu wystąpi bardzo duża inflacja i zadłużenie się zdewaluuje i znowu wszystko będzie cacy tylko, przy okazji oszczędności zwykłych ciułaczy także będą nic nie warte. No i to gdzieś tam wydaje mi się to sensowne tzn, że można tak zrobić.
    Z drugiej strony jest deflacja i tzn mamy bardzo dużo kredytu i w miarę jego spłacania ubywa gotówki bo idzie ona na oddanie pożyczonej kasy i dodatkowo na odsetki więc nie ma tyle pieniędzy, żeby spłacić całość zadłużenia. Mniejsza ilość pieniędzy powoduje, że są one więcej warte więc za tą samą kwotę można kupić więcej rzeczy wiec spłacanie kredytów powinno wywołać spadek cen towarów – i to też wydaje mi się sensowne tylko, że to jest przeciwieństwem wariantu z inflacją i taka sytuacja mogłoby wystąpić chyba tylko wtedy kiedy zaprzestano by udzielania nowych kredytów?
    No i jest też trzecia opcja tzn coś takiego jak mamy teraz tzn zadłużenie cały czas rośnie, jednocześnie w sposób ciągły część kredytów jest spłacana ale więcej kredytów jest udzielanych więc więcej się gotówki pojawia niż ubywa dlatego nie występuje deflacja tylko minimalna inflacja – taka opcja też wydaje mi się sensowna. Tutaj się zastanawiam czy taka sytuacja nie może trwać teoretycznie w nieskończoność? Czy finalnie musi wystąpić deflacja bądź bardzo duża inflacja? No chyba, ze to będzie wyglądało tak, ze wszyscy już będą tak zadłużeni, że nie będą już chcieli brać więcej kredytów więc przyjdzie taki moment że nie będzie przybywać pieniędzy i wystąpi deflacja?.
    Teraz mam mętlik przez to wszystko dlatego Szanowny Panie Bmenie jakby Pan mógł choć troszkę mnie naprowadzić ewentualnie podpowiedzieć co przeczytać, żeby wyrobić sobie jakiś bardziej ugruntowany pogląd dlaczego wystąpi finalnie deflacja/inflacja bądź pozostanie bez zmian czyli minimalna inflacja.
    Sagę inflacyjną już przeczytałem jednak dalej nie wiem co o tym myśleć.
    • Jak przeczytałeś ten powyższy artykuł to raczej nie powinnieneś mieć złudzeń w jaki to kiedynku zmierza.

      Odnośnie teorii inflacyjnych IT21 to ja nie wiem, co on ma na myśli bo nie udało nam się w przeszłości uzyskać jego argumentacji o jego teorii inflacyjnej.
      Należałoby go zapytać aby opisał swoim czytaczom obecny system monetarny bo to podstawa takich analiz, i w mojej ocenie jego teorie inflacyjne mogłyby być realne dla systemu z przed 71r, a nie obecnego który jest zupełnie innym. wcześnie mieliśmy epokę gold-usd-peg a teraz kredytyzm .

      piszesz
      IT21 lansuje podejście, że jedynym możliwym wyjściem z problemu zadłużenia jest wyjście inflacyjne tzn zadłużenie USA jest tak duże, że nie są w stanie go już spłacić więc mogą drukować więcej pieniędzy aż w końcu wystąpi bardzo duża inflacja i zadłużenie się zdewaluuje i znowu wszystko będzie cacy tylko, przy okazji oszczędności zwykłych ciułaczy także będą nic nie warte. No i to gdzieś tam wydaje mi się to sensowne tzn, że można tak zrobić.

      Jak przeczytałeś powyższy art to wiesz ze każda nowa waluta w obiegu to nowy dług, który tworzy ujemną walutę. A wszystkie waluty świata oparte są na długu, poza SDR. Tak więc wytłumacz mi jak to możliwe aby potężnym dodrukiem ( czyli dodatkowym długiem) waluty można zdewaluować zadłużenie? na rynku masz 4 aktorów: bank centralny, banki komercyjne, rząd i kowalskiego/corpo. Tak więc ktoś musi brać więcej długu na kark aby dalszy dodruk mógł zaistnieć. czyli w krainie nic nie ginie i ktoś musi go zawsze brać na kark. Kowalski/corpo jest juz zalewarowany po uszy, rządy też, bilanse banków komercyjnych to już trumny finansowe ( z tonami papieru finansowego na bilansie) i aby dalej robić ekspansje kredytu to muszą znaleźć chetnych na te kredyt, i zostaje bank centralny, który może wiele, ale z naturą nie może wygrać. Na chwile obecną banki centralne zaczęły zaciskać więc znika płynność z rynku, czyli otwiera się perfekcyjny setup na Deflationary Debt Trap.

      gdyby BC zaczął robić helikopter money, to wtedy ludzie mieliby więcej kasy i zaczęli wydawać na zakupy ( większe CPI) jak i spłacać zadłużenie ( kontrakcja kredytu). Dużo większe CPI to większe stopy procentowe i bankructwa ludzi i firm , czyli deflacja. Tak więć środowisko inflacyjne nie jest możliwe bo przy 10% CPI cały świat ma wielki problem z bankrutami itp.
      Ale mozliwa jest hiperinflacja bo jest to już zjawisko polityczno- społeczne. i objawia się tym że ludzie stracili zaufanie do emitenta czyli BC i wtedy następuje efekt gorącego kartolfa, nie ważne ile jest waluty na rynkach, ludzie jej nie chcą trzymać i ceny rosną jak szalone co dalej przyśpiesza efekt kartofla a BC/rząd musi jeszcze szybciej drukować 🙂
      Tak wiec albo środowisko deflacyjne albo hiper-inflacyjne. inflacyjne jest nie możliwe przy takim zadłużeniu i taki systemie monetarnym.
      Może jeszcze zaistnieć inna opcja, czyli przejście do nowego systemu monetarnego nie opartego na długu, ale na chwilę obecną aktywna realne musiały by zdrożeć bardzo dużo aby ich ilość pokryła ilość waluty fita. Nie którzy mogli by się stać ohydnie bogaci, czyli nastąpił by przesył bogactwa z papieru na rzeczywistość.

      piszesz
      aż w końcu wystąpi bardzo duża inflacja i zadłużenie się zdewaluuje i znowu wszystko będzie cacy??
      Należało by go zapytać jak on definiuje inflacje, bo ostaniom razem jak ktoś go zapytał o to powiedział że jest mu bliżej do Chapwood Indexu. czyli co?
      Ja definiuje inflacje jako wzrost podaży waluty i kredytu, z przeznaczeniem na rynek.
      W ten oto sposób działa obecny świat oparty o system pieniądza dłużnego.
      Problem jest taki że taki wskaźnik jest praktycznie nie-mierzalny bo nie wiesz ile idzie na rynki realne a ile w finansowe.
      Dlatego masz dwa rodzaje inflacji cen: CPI ( który jest też de facto nie mierzalny) jaki cen aktyw finansowych.

      Saga o inflacji nie jest kompletna, a właściwie to dopiero jej połowa i będzie jeszcze o inflacji w erze kredycyzmu, stagflacji jak i deflacji.
    • Dziękuję za odpowiedź
      Trochę mi to wyjaśniło jednak pojawiły się kolejne pytania.
      Jeśli chodzi o dewaluację zadłużenia to ten punkt wydaje mi się jasny – nie jest możliwe zdewaluowanie zadłużenia pieniądzem dłużnym gdyż każdy nowo kreowany pieniądz jest długiem który trzeba spłacić więc kreowanie pieniędzy powoduje, że dług tylko rośnie a nie maleje.

      piszesz:
      Na chwile obecną banki centralne zaczęły zaciskać więc znika płynność z rynku, czyli otwiera się perfekcyjny setup na Deflationary Debt Trap.

      Ok bank centralny US podnosi stopy więc znika gotówka z rynku bo jest droższy kredyt, no ale czy to nie doprowadzi do sytuacji, że u nich w US wystąpi deflacja a u nas w Polsce inflacja ponieważ jak tam podnoszą stopy to dolar się umocni a złotówka się znacznie osłabi i osłabienie złotówki wywoła u nas inflację?. Czy to raczej niemożliwe, żeby w US była deflacja a w PL inflacja- czy raczej pewne jest, że deflacja w US wywoła ewentualnie krótkotrwałą inflacje w PL a finalnie i tak deflacje.

      W takiej Turcji jest możliwa bardzo duża inflacja (około 20%) bez hiperinflacji a zakładam, że tam tez mają walutę jako pieniądz dłużny.– chyba że to jest etap przejściowy i za chwile na bank będą mieli hiperinflacje jak w Wenezueli.

      Dlaczego bank centralny US podnosi stopy procentowe skoro wiedzą, że doprowadzi to do deflacji, czy nie mogą dalej obniżać stóp np. poniżej zera i wciskać ludziom więcej darmowych kredytów, żeby tymi kredytami spłacali te droższe zaciągnięte wcześniej – i cała zabawa kręciła by się dalej?

      piszesz:
      gdyby BC zaczął robić helikopter money, to wtedy ludzie mieliby więcej kasy i zaczęli wydawać na zakupy ( większe CPI) jak i spłacać zadłużenie ( kontrakcja kredytu).

      Jak bank centralny mógłby zrobić taki helikopter money? – w jaki sposób wyprodukowali by więcej pieniędzy i w jaki sposób by je mogli przekazać ludziom bez kreowania dodatkowego większego kredytu, jeśli każdy nowy pieniądz jest długiem?. Czy w takim razie BC może w jakiś inny sposób wykreować pieniądze i dać je ludziom?

      piszesz:
      Dlatego masz dwa rodzaje inflacji cen: CPI ( który jest też de facto nie mierzalny) jaki cen aktyw finansowych

      Rozumiem, że taką definicje inflacji można odwrócić i będziemy mieli dwa rodzaje deflacji: deflację cen i deflację aktywów finansowych, przy czym deflacja aktywów finansowych wystąpi jako pierwsza wywołując deflację cen?
      Czy dobrze rozumiem, że na deflacyjne czasy najlepiej posiadać gotówkę oraz nie mieć długów, bo wszystko będzie tanieć.
      Tu pojawia się kolejne pytanie czy deflacja może podobnie jak hiperinflacja wywołać upadek gospodarki państwa i śmierć waluty?
    • piszesz że jesteś amatorem a zadajesz pytania jakbyś nim nie był 🙂

      ponieważ jak tam podnoszą stopy to dolar się umocni a złotówka się znacznie osłabi
      system w US a PL to dwa różne systemy FX, nie zależne od siebie ale powiązane poprzez FX capital flows.
      to że w US wystąpi deflacja nie oznacza że u nas w Polsce wystąpi inflacja. może ale nie musi. może taki scenariusz wystąpić, ale zależy od wielu zmiennych, od cen importu, jak i zachowań NBP, np gdyby nastąpił silny odpływ kapitału co przełożyłoby się na malejącą liquidity i problemy w PL. NBP nie może drukować, ma tylko rezerwy które mogą zostać szybko uszczuplone jakby próbowali walczyć z finansjerą.

      wyobrażasz sobie gdzieś długo-terminowo 10% stopy gdzieś w krajach zachodu? większość RE jest na kredyt, tony korpo-długu, tak więc bankructwo za bankructwem. Turcja zbankrutuje, to tylko kwestia czasu.

      Dlaczego bank centralny US podnosi stopy procentowe skoro wiedzą…
      Musiałbyś zapytać Powella, ale prawdopodobnie dlatego że mają silne bóle o bankructwa systemów emerytalnych, jak i chcą powoli rozbrajać matkę wszystkich baniek.

      dalej obniżać stóp np. poniżej zera … wciskać ludziom więcej darmowych kredytów…
      a kto będzie dopłacał Kowalskiemu do kredytu? Będziesz trzymał kasę tam gdzie codziennie jej ubywa?
      a z czego banki będą żyły? banki z powietrza nie żyją, ja i nie są instytucjami charytatywnymi.

      Jak bank centralny mógłby zrobić taki helikopter money?
      Na wiele sposobów, np wydrukują banknoty i będą rozdawać dzieciom w szkołach, przelewać pracownikom na konta ( np przelew od NBP dla Kowalskiego), rząd może wyemitować perpetuity ZIRP i obniżyć podatki do zera, itp itd

      że taką definicje inflacji można odwrócić i będziemy mieli dwa rodzaje deflacji
      wszystko co rośnie może też spadać, tak więc jest i deflacja cen, jak deflacja aktyw. Ta druga jest bardzo groźna bo wysadzi system finansowy, pierwsza nie jest groźna a nawet może byś stymulatorem wzrostu, co wykazał BIS w jednym z raportów.

      czy deflacja może podobnie jak hiperinflacja wywołać upadek gospodarki państwa i śmierć waluty?
      oba mogą wykoleić krainę, z tym że hiperinflacja zabija wszystkich i wszystko, a deflacja nie.
      deflacja nie oznacza śmierci waluty, ale jest kurczenie się w obiegu przez co ceny muszą maleć.
    • Dzięki za ponowną odpowiedź:)
      Zapewniam, ze jestem totalnym amatorem – z wykształcenia i zawodu inżynier budownictwa:) dlatego moje pytania mogą być wręcz oczywiste albo po prostu głupie:)
      I tym bardziej wielkie dzięki za odpowiedź i cierpliwość.
      Kilka miesięcy temu trafiłem na IT21 i na początku byłem zafascynowany jednak z upływem kolejnych miesięcy teorie tam przedstawiane wydają mi się coraz mniej spójne, dlatego szukam dalej i trafiłem na tego bloga:). Chciałbym po prostu choć trochę wiedzieć jak ten system finansowy działa.

      Piszesz, że w Polsce i US są dwa różne systemy i że taki helikopter money można by zrobić rozdając po prostu ludziom pieniądze – czyli rozumiem, że w Polsce rząd nie może drukować pieniędzy dlatego żeby rozdać ludziom pieniądze musiałby się zapożyczyć, natomiast w US rząd mógłby po prostu wydrukować dodatkowe pieniądze i dać ludziom bez zwiększania zadłużenia?

      Jeśli w US wystąpi deflacja to czy to nie spowoduje, że ceny RE spadną i w ogóle ceny wszystkiego spadną a co za tym idzie system emerytalny zbankrutuje prędzej niż przy niskich stopach?

      W dalszej kolejności planuję przeczytać sagę o Centralnych Szamanach i o Podstawowych zasadach finansów (jednak na czytanie takich tekstów trzeba zarezerwować sobie trochę czasu a u mnie teraz z racji urodzenia synka ciężko z czasem – nie da się ich czytać szybko i na raty więc wiec trochę czasu mi to pewnie zajmie:)) – mam nadzieję, że to mi trochę rozjaśni i z niecierpliwością czekam na dalsze części sagi inflacyjnej i analizy aktualnej sytuacji Polski.
    • Chciałbym po prostu choć trochę wiedzieć jak ten system finansowy działa.
      GOOD LUCK 🙂

      Poczytaj o możliwościach FEDu i NBP, aby zrozumieć jako helikopter może dana kraina zrealizować.

      Deflacja powoduje mniejsze ceny wszystkiego. system emerytalny i tak zbankrutuje, bo jest oparty o zbankrutowane rynki finansowe.


  • Skomentuj