Aktualna sytuacja gospodarcza Polski – Październik 2018

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (30 votes, average: 4.83 out of 5)
Loading...
  • 9
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
OCEŃ & PODAJ DALEJ, niech i inni mają szansę POCZYTAĆ

W dzisiejszym artykule odniosę się do bieżącej sytuacji gospodarczej Polski analizując najważniejsze wskaźniki makroekonomiczne, podobnie jak w moim artykule sprzed kwartału.

Aktualna sytuacja gospodarcza Polski – Lipiec 2018

Rachunek bieżący

Spójrzmy zatem na zamieszczony poniżej rachunek bieżący Polski.

Tabela 1: Bilans Płatniczy  – www.nbp.pl

Tabela 2: Bilans Płatniczy  – www.nbp.pl

W zasadzie komentarz do salda rachunku bieżącego będzie podobny jak w artykule sprzed kwartału. Trendy, które opisałem w tamtym artykule cały czas trwają. Saldo rachunku bieżącego uległo dalszemu pogorszeniu, zarówno w stosunku do danych sprzed kwartału, jak i dla porównywalnego okresu poprzedniego roku.

Trzy miesiące temu mieliśmy na rachunku bieżącym skumulowany, roczny deficyt -3870 mln PLN, a już po sierpniu wartość skumulowanego, rocznego deficytu urosła do -5976 mln PLN. Saldo pogarsza się stabilnie od przynajmniej roku. W ciągu 12 miesięcy zeszliśmy z 1874 mln PLN nadwyżki do -5976 mln PLN deficytu. Za ten stan rzeczy, w głównej mierze, odpowiada pogarszający się bilans handlu towarami. Export rośnie r/r o 7,1%, podczas gdy import o 9,2%. Obydwie wartości urosły szybciej niż kwartał temu, ale to dynamika wzrostu importu jest większa. Stąd deficyt handlu towarami powiększył się z -3550 mln PLN, kwartał temu do -8212 mln PLN obecnie.

Kolejna pozycja rachunku, czyli saldo usług, wychodzi bardzo pozytywnie na poziomie 86353 mln PLN w porównaniu do 81222 mln PLN kwartał temu. Widać tutaj, że nadwyżka mocno urosła w przeciągu ostatniego kwartału.

Przejdźmy do kolejnej pozycji rachunku, czyli salda rozchodów pierwotnych. Tutaj ujemne saldo pozostaje dość stabilne na przestrzeni ostatnich 3 miesięcy, bo wynosi -81370 mln PLN w porównaniu z -81046 mln PLN, czyli wzrost tylko o 0,4%.

Warto w tym miejscu zauważyć, że dodatnie saldo usług dość wyraźnie przekroczyło ujemne saldo rozchodów pierwotnych, co jest niezmiernie ważne dla naszej gospodarki, bo przypomnę, że polska gospodarka jest mocno drenowana poprzez wypływ z kraju dochodów z inwestycji inwestorów zagranicznych. Żeby nie doszło do załamania waluty potrzebne jest źródło dochodów, czyli np. dodatnie saldo handlu zagranicznego. A w usługach jak widać jesteśmy wciąż mocni.

Szczególnie ciekawe i pozytywne zjawisko wystąpiło w ostatnim, letnim kwartale. Saldo handlu usługami znacznie urosło, za co w dużej mierze odpowiada napływ turystów zagranicznych do Polski. Polska jest tradycyjnie mocna w eksporcie usług transportowych, ale okazuje się, że stajemy się też coraz silniejsi w turystyce. W pewnym stopniu to zasługa niskiej migracji ludności afrykańskiej do Polski, przez co jesteśmy postrzegani za bardzo bezpieczne państwo do spędzenia urlopu, w oczach turystów zachodnich. Nie należy też nie dostrzegać doskonałej jakości bazy hotelowej i noclegowej w Polsce, znacznie lepszej niż w krajach śródziemnomorskich. Swoje zrobiła też pogoda w tym roku – każdy kto chciał znaleźć wolne miejsca nad Bałtykiem w tym roku, wie o czym piszę.

Z drugiej strony mamy niestety wciąż pogarszające się saldo obrotów towarowych. I tutaj niestety cały czas doskwiera nam strukturalna słabość polskiej gospodarki. Nie produkujemy sami wyrobów gotowych, których tak bardzo potrzebujemy. Staliśmy się zwyczajnymi podwykonawcami Europy Zachodniej. Jest to ogromny problem, ponieważ pomimo doskonałej sytuacji na rynku pracy związanej z niskim bezrobociem, zwiększona polska konsumpcja nie wzbogaca polskiej gospodarki, a inne kolonizujące.

Oznacza to, że przy obecnej strukturze gospodarki nie następuje samonapędzanie się bogactwa. Im mamy mniejsze bezrobocie i więcej zarabiamy, tym więcej wydajemy na konsumpcję, ale kupujemy głównie towary zagraniczne, bo swoich nie produkujemy. Zatem tak długo, jak nie wytworzymy własnych, pełnych łańcuchów dostaw, obejmujących również wytwarzanie wyrobu konsumpcyjnego, najlepiej z własną dystrybucją i handlem, nigdy wzrost naszej produktywności nie przełoży się na nasze bogactwo.

Zupełnie inna sytuacja ma miejsce w Niemczech, Chinach czy Korei Płd., gdzie światowa koniunktura gospodarcza natychmiast przekłada się na wzrost PKB oraz właśnie wzrost nadwyżki handlowej, podczas gdy w Polsce wzrost PKB przekłada za chwilę w coraz gorszy bilans handlowy. Powodem jest właśnie to, że wymienione kraje są producentami wyrobów finalnych, a nie wyłącznie podwykonawcami. Polski rachunek bieżący wciąż wykazuje stosunkową równowagę, jednak tendencja do pogarszania, stała się wyraźna, co opisywałem już kwartał temu. Obecnie te niekorzystne zjawiska jedynie narastają na sile.

Patrząc dalej w przyszłość, zakładam, że saldo obrotów towarowych będzie się dalej pogarszać, z przyczyn wyżej opisanych. Saldo obrotów usługami powinno być ciągle niezłe, ale usługi turystyczne już nie będą raczej tym dodatkowym motorem – szczególnie w miesiącach jesienno-zimowych. Saldo rozchodów pierwotnych będzie też stabilnie wysoko ujemne. Stąd niezrównoważenie rachunku bieżącego będzie dalej narastać, będzie to oznaczało konieczność pogłębienia zadłużenia kraju i utratę wartości PLN.

PKB, sytuacja budżetu, bezrobocie, inflacja, podaż pieniądza i międzynarodowa pozycja inwestycyjna

Co prawda tempo wzrostu gospodarczego jest wciąż wysokie i różne organizacje międzynarodowe co chwila rewidują swoje szacunki w górę, jednak wszyscy są zgodni, że peak nastąpi w 2018 roku a w kolejnych tempo wzrostu osłabnie. Mocno rosnący PKB ma pozytywne przełożenie na sytuację budżetu państwa. Ministerstwo Finansów raportuje po wrześniu nadwyżkę budżetową w wysokości 3,2 mld PLN. Odnotowujemy znaczny przyrost wpływów podatkowych do budżetu. Największą dynamikę w CIT (16,6% r/r), PIT (13,9% r/r), nieco mniejszą w VAT, akcyzie (ok. 5%).

Nie tylko PKB mocno rośnie, ale również ciągle spada bezrobocie. Wg Eurostatu wyniosło we wrześniu 3,4% podczas, gdy we wrześniu 2017 wynosiło 4,7%. Wg GUSu również ciągle spada osiągając 5,7% we wrześniu.

Odnośnie podaży pieniądza M3 odnotowujemy za NBP, że we wrześniu 2018 agregat M3 wyniósł 1376 mld PLN, przy 1276 mld PLN rok wcześniej. Oznacza to aż 100 mld PLN więcej na rynku w ciągu roku i niestety ten wskaźnik przyspiesza. Na chwilę obecną to 7,8% r/r, podczas gdy jeszcze kwartał temu było to 7,3%.

Bardzo dynamicznie rośnie agregat M1 czyli gotówka w obiegu ( wzrost o 10% r/r) oraz depozyty bieżące gospodarstw domowych. Spada za to wartość depozytów terminowych co wskazuje, że ludzie nie oszczędzają tylko konsumują. Sama nazwa depozyty bieżące gospodarstw domowych też jest nieco myląca, bo świadczy ona właśnie o wzroście zakredytowania gospodarstw domowych. Istotny przyrost gotówki w obiegu świadczy też o narastającej nieufności do systemu pieniężnego i rosnąca ilość osób woli trzymać gotówkę niż depozyt.

Analitycy wciąż przewidują inflację na poziomie 1,5%, ale osobiście uważam, że taki poziom będzie nie do utrzymania.

Przede wszystkim rosnąca dynamicznie baza monetarna, następnie bardzo wysokie podwyżki cen prądu, wynikające z wielokrotnie wyższych cen certyfikatów CO2 muszą prowadzić do wzrostu cen. Niekorzystnie będzie też wpływał wzrost kosztów pracy, przy niższej dynamice wzrostu produktywności. Z drugiej strony nieco łagodząco mogą wpływać spadające ceny ropy, chociaż ze względu na osłabianie PLN nie będzie to zbytnio odczuwalne.

Nie ma kolejnych nowych danych na temat międzynarodowej pozycji inwestycyjnej Polski, ale sądząc po saldzie rozchodów pierwotnych nie będzie tu dużych zmian.

Podsumowanie

Kolejni członkowie RPP jak mantrę powtarzają, że w najbliższym czasie nie będzie podwyżek stóp, co brzmi coraz bardziej nieodpowiedzialnie. Czytelnicy wiedzą, że nie jestem zwolennikiem wysokich stóp procentowych, ale to wynika bardziej z krytyki systemu finansowego opartego na kreacji pieniądza poprzez rezerwę cząstkową, niż na samej krytyce wysokich stóp jako takich. W systemie, w którym niestety jesteśmy, nie ma zbyt wielu narzędzi na zahamowanie akcji kredytowej. Jeśli nie stopy to chociaż przydałyby się jakieś rekomendacje KNF ograniczające dostęp do kredytów.

Ostatnimi czasy rząd był zajęty kampanią wyborczą, więc raczej nic nowego nie wdrożono. Może to i dobrze, bo przynajmniej nic nie zepsuto. Największym wydarzeniem gospodarczym ostatniego kwartału jest w moim odczuciu wzrost cen energii elektrycznej o około 50% dla firm. To efekt podpisanego w 2014 roku przez premier Kopacz aneksu do pakietu klimatycznego. Niezależne źródła pisały i wyliczały dokładnie ile to będzie kosztować polską gospodarkę.

Tak się składa, że wyliczenia z roku 2014 okazują się całkiem bliskie prawdzie. Pisano wtedy o kosztach rocznych rzędu 20 mld PLN i teraz po owych podwyżkach mniej więcej tyle wyjdzie. Jest kolejny złodziejski podatek nałożony na polska gospodarkę przez UE. Rząd niestety nic nie robi w tej kwestii, ani nie wypowiadają pakietu klimatycznego, ani nie inwestują w OZE. Zresztą nie wiem, czy w ogóle istnieją jakieś możliwości manewru w tej sprawie. W końcu unijni kolonizatorzy przygotowywali to od wielu lat bardzo starannie, więc nie po to, żeby dałoby się to łatwo obejść.

Teoretycznie można wchodzić w fotowoltaikę lub wiatrówkę, ale w polskich warunkach klimatycznych to jest nieopłacalne. Dodatkowo dochodzą ograniczenia w zakresie dyspozycji mocą.

Pozostaje energia atomowa, ale jeśli najpierw państwom zabrania się prac nad technologią atomową, a później namawia do kupowania takich elektrowni od obcych to nie może mieć to sensu. W tej chwili istnieje na świecie bodajże 6 konsorcjów atomowych zdolnych wybudować elektrownię, a ceny jakie za to dyktują są nie do przyjęcia, bo oznaczają wieczną nierentowność. Padały w prasie potencjalne koszty wybudowania elektrowni atomowej o mocy 3GW – ok. 70 mld PLN. Dla porównania podam, że grupa Tauron posiada moce zainstalowane 5GW, a jego wycena giełdowa to ok. 3 mld PLN. Oczywiście elektrownie Tauronu są stare, ale i tak różnica jest ogromna. To pokazuje do jakich gigantycznych dysproporcji rynkowych doszło na skutek politycznych decyzji UE.

Kolejnym zagrożeniem staje się rynek nieruchomości. Ceny rosną, a im bardziej rosną, tym więcej chętnych ustawia się w kolejce do zakupu. Teraz już wyłącznie na kredyt. Kiedy kilka lat temu, jeszcze na łamach IT21 pisałem, że ceny nieruchomości są niskie i warto kupować, nikt nie chciał się zgodzić. Wytrawni gracze kupowali wtedy za gotówkę. Ostatnie lata pokazują, że była to świetna inwestycja. Zresztą nie tylko mieszkaniówka ale też condohotele i apartamenty na wynajem w miejscowościach turystycznych.

Ostatni sezon letni to prawdziwy okres zbiorów dla właścicieli. Niestety to co okazało się świetnym interesem przyciąga kolejnych chętnych, a ceny m2 apartamentów wakacyjnych sięgają kosmicznych poziomów powyżej 10000 PLN/m2, a niektóre sięgają nawet 25000 PLN/m2. Przeglądałem foldery deweloperskie. Prawnie wszystko wygląda idealnie – czysta fabryka pieniądza bez ryzyka, oczywiście dla właściciela dewelopera, nie dla kupca apartamentu. Śmieszne jest to, że obecne regulacje rynku deweloperskiego w Polsce są dość przejrzyste i deweloper musi ujawnić wiele ciekawych informacji na temat projektu, źródeł finansowania itp. A mimo to ludziom nie chce się nawet tego przeczytać.
KONIEC. Podaj dalej w ramach podziękować.

 

Arcadio


Źródła

www.nbp.pl

https://stooq.pl/n/?f=1259718&c=1&p=4+22

https://stooq.pl/n/?f=1259723&c=1&p=4+22

https://stooq.pl/n/?f=1259686&c=1&p=4+22

Komentarze ( 47 )

  • Jak zwykle znakomicie.
  • Dzięki za artykuł. Mam pytanie: zamieszczona tabelka ma pozycję „saldo usług”. Czy do tej kategorii można zaliczyć usługi spółek działających u nas w kraju i świadczące np usługi księgowe lub IT dla zagranicznych odbiorców – często w ramach jednej grupy kapitałowej.
    • Tak to są też takie usługi. Generalnie to @Arcadio nie napisał Ci, że poza transportem i hotelarstwem i pięknymi paniami to my niewiele usług my oferujemy. Króluje wynajem niewolników, czyli że niby usługa ale to chodzi jedynie o nasze mieśnie.

      To wspaniałe dodatnie saldo na usługach jak słusznie @ARCADIO to są tak zwane USŁUGI NA MAJĄTKU POWIERZONYM. Czyli na ten przykład Niemiec przywozi do nas elementy pralki albo samochodu, my to skręcamy i oddajemy bo to nie nasze. W sensie to nawet nie jest kupowane ( w sensie te podzespoły) przez spółkę zarejestrowane w polskim KRS, to wjeżdża do Polski na zasadzie jedynie rejestracji VAT dla potrzeb obrotu towarami w UE. W związku z tym, że art 28b ustawy o VAT mówi, że VAT rozlicza się w takich przypadkach w kraju w którym usługobiorca ma siedzibę, czyli w Niemczech w Polsce nie odprowadzają te podmioty VAT, usługa jest NP i Reverse Charge. Skutek jest taki, że te spółki co działają w w KRS w Polsce i te Niemieckie co mają jedynie rejestracje dla VAT w Polsce. Masowo wnoszą o zwrot VAT i ten zwrot VAT dostają. Podatku CIT z oczywistych względów nie płaci ani jedna ani druga.


      Saldo obrotów usługami powinno być ciągle niezłe,

      He, he, he marzenia drogo @Arcadio. Owszem dopóki będą niewolnicy, w tym ukraińcy, jak uciekną ukraińcy bo Polacy już uciekli. A ja widzę co się w przemyśle dzieje to Ci mogę powiedzieć albo złotówka się gwałtownie osłabi, żeby można było prolom w PLN więcej płacić ale żeby w USD albo dolarach było tyle samo albo możesz zapomniec o dodatnim saldzie na usługach.

      Czy to się nagrywa, znaczy się czy aby na pewno jesteśmy na priv ???
    • Na właśnie, sporo tych firm outsourcingowych to kapitał zagraniczny, więc zysk i tak z kraju wypłynie. Podejrzewam, że działają na niskiej marży plus optymalizacja podatkowa. A co do hoteli to też wiele jest w posiadani zagranicy.
      Odniosę się jeszcze do eksportu. Pewnie i tak większość z nas wie, że tu też spora część to też zasługa zagranicznych firm. Często w TV słyszę “ile to my eksportujemy”. Może podam przykład żywności: grupa Animex właściciel marek tj. Krakus, Morliny należy obecnie do Chińczyków, Zakłady drobiarskie Drobimex nalezą do Niemców. A tu niedawna transakcja https://finanse.wnp.pl/amerykanski-gigant-przejmuje-sadecki-konspol,330564_1_0_0.html.
      To wszystko pokazuje jak jesteśmy uzależnieni od obcych państw.
    • Przepraszam, w powyższej wypowiedzi użyłem złego sformułowania: “wiele hoteli”. Jednak zdecydowana większość to nasz rodzimy kapitał. Tu chodziło mnie o to, że na naszym rynku działa kilka grup zagranicznych – rozpoznawalne marki, ale nie powinny zagrażać naszym hotelom czy pensjonatom. Wczoraj pisząc wypowiedź byłem zmęczony.
    • @frax
      To co piszesz to wszystko racja, no może oprócz hotelarstwa, bo tu większość jest w polskich rękach.
      Rzeczywistość jest taka, że udział inwestorów zagranicznych w polskiej gospodarce jest ogromny i będą czerpać z tej działalności zyski, które następnie będą transferowane do krajów pochodzenia.
      Jest to ujęte w pozycji saldo dochodów pierwotnych.
      Dodatkowe zyski wyprowadzane pod postacią cen transferowych powiększają import.
      Ale warto zauważyć różnicę, kiedy inwestor zagraniczny ma w Polsce działalność exportową, lub kiedy produkuje wyłącznie na polski rynek.
      W obu przypadkach zysk i tak pójdzie za granicę. Jednak w pierwszym przypadku, ten export poprawi saldo rachunku bieżącego, a w drugim nie.
      Oznacza to, że mądre państwo powinno inaczej traktować zagranicznych inwestorów w zależności od tego jak korzystnie ich działalność wpływa na rodzimą gospodarkę.
    • @Morus
      Rzeczywiście niektóre firmy (montownie) działają na majątku powierzonym i ich export powiększa saldo usług. Ale co w tym złego ? Znam firmę, która najpierw kupowała towar, później dodawała wartość i exportowała jako towar. Później zmienili model na sprzedaż usługi na majątku powierzonym.
      Dla rachunku bieżącego różnica taka, że ta wartość przeniosła się z salda towarów do salda usług.
    • Widzisz @Arcadio te usługi to nie są usługi tylko ssanie siły roboczej, jak nie masz towaru to nic nie kontrolujesz ani marży, ani zysków. W sumie to masz rację, czy to ważne jak nas robią czy na misjonarza czy oralnie, czy towar czy usługa. Jak masz usługę to tak ją ustawiasz żeby zysk był 0,01 PLN rocznie, z towarem jest gorzej on ma jakąś wartość co ją można ustalać.
      Co złego z tego że to jest przesunięcie do usług, przecież Ci napisałem co złego z tego przesunięcia:
      1. To jest przepalanie siły roboczej nie w naszym interesie, jak reszta niewolników ucieknie porzuca nas i nasze problemy,
      2. Te usługi są VAT NP i REVERSE CHARGE i generują ZWROTY VAT dla operatorów i powierzających w POLSCE, VAT z tej wartości dodanej płynie za granicę jest rozliczany w INNYCH KRAJACH, a VAT to podstawa budżetu. TE FIRMY NIE PŁACA VAT A GO POBIERAJĄ. POLSKI budżet nie ma z tego procederu ani CIT ani VAT, trochę PIT wpływa z tego ale tym się nie przejmują inwestorzy bo PIT nie jest ich, tylko niewolnika. Jak nie wierzysz czyj jest PIT to nie zapłać go za sowich pracowników a dowiesz się, że dokonałeś zaboru mienia z KK an nie KS. I to jest clue PIT należało by zlikwidować, że pobudzić rodzimą przedsiębiorczośc, likwidacja PIT nie przynosi profitów Niemcom. Jak już nie wszytkim zlikwidować to tym co są na etacie zmienić PIT na ZUS, żeby się nie zorientowali a żeby więcej kasy wpłynęło do ZUS.

      Dobrze piszesz, że trzeba ludzi nauczyć produkować i konsumować polskie produkty. Tylko, żeby to zrobić trzeba osłabić gwałtownie złotówkę i zlikwidować PIT. Trzeba skończyć z kupowaniem smartfonów i nowych fur z DE. Dziś ten deficyt w handlu wynika też z tego, że się ludzie zorientowali, że złotówka jest sztucznie mocna i kupują narzędzia maszyny na magazyn. Słaba złotów jest co prawda na rękę tym co robią te usługi w Polsce, bo oni mniej niewolnikowi w PL będą musieli w EUR zapłacić, więc oni zostaną i będą się cieszyć z niższych kosztów, więc bilans się jeszcze bardziej poprawi na usługach. Oczywiście słaba złotówka to drogie paliwa a więc trzeba ten problem rozwiązać, i rozwiązanie brzmi NIE ELEKTROMOBILNOŚĆ tylko BURAKI
      CUKROWE, kapujesz już dlaczego Niemcy przejęli cukrownie? Wiesz o czym mówię?

      No ale pozostaje nasza największa bolączka czyli inwetsycje, słaba złotówka wystraszy inwestorów. Moim zdaniem i tak nie mamy innego wyjścia bo trzeba WYPOWIEDZIEĆ wszystkie umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Pomyśl dla kogo korzystne są takie umowy dla tych co mają kapitał czy dla takich jak Polska co mają wszy i brud za paznokciami :-). Te umowy są skrajnie niekorzystne bo my nie mamy żadnych inwestycji za granicą, ŻADNYCH. Jak wypowiemy, te umowy inwestorzy się zwiną ale musimy mieć wtedy już własny przemysł. Tego typu umowy będą wypowiadane na świecie, przez kraje budzące się z latargu.


      Generalnie bilans płatniczy jest do dupy. Jak pisałem są to PSEUDO usługi, które nie są usługami na ratują. To się da uratować słabą złotówką przy pozostawieniu stóp procentowych na istniejącym poziomie.
    • “to nie są usługi tylko ssanie siły roboczej”

      Rząd ma pomysł na ograniczenie wyprowadzania majątku z Polski: https://www.pit.pl/aktualnosci/kolejna-rewolucja-w-cenach-transferowych-cz-1-933953
      Pytanie czy to będzie skuteczne. Jestem ogólnie sceptyczny wobec rozrostu biurokracji w przemyśle…
    • @frax
      Tak. Sprzedaż usług BPO też znajduje się w pozycji export usług.
    • @Morus
      To jest chyba tak nowoczesna “gospodarka oparta o sługi” ^^

      @Arcadio
      Dzięki za tekst. Dobry jak zwykle i świetny peryskop by się zorientować w bieżącej sytuacji.
      Jeśli dobrze rozumiem, przyjąłeś niedźwiedzie nastawienie odnośnie RE?
  • Znakomity artykuł. Mam pytanie odnośnie nieruchomości. Jedną z przyczyn wzrostu cen nieruchomości w Polsce w ostatnich latach był ogromny napływ Ukraińców (fakt w 2013 nikt tego nie przewidywał). Od roku 2019 Niemcy otwierają rynek pracy dla obywateli z poza UE w tym Ukraińców. Moje pytanie jest następujące :
    Jak myślicie ilu z nich wyjedzie i jaki to będzie miało wpływ na gospodarkę i ceny nieruchomości?
    Teraz też chyba nikt nie bierze pod uwagę że oni mogą nagle wyjechać.
    • @pastibox mam odmienne wrażenia co znakomitości :-).

      Drogi ADMINIE Arcadio pozwolił się wyszumieć. Mam dyspensę :-).

      Dziś muszę iść spać, bo jutro muszę opony wymienić. Ale jutro drogi @Arcadio tak jak obiecałem powiem Ci co trzeba zrobić, aby to wszystko zaczęło się spinać. Niestety to oznacza brak iphonów na pułkach, ale chleb i cukier może nie będą już oszukane.

      Żeby dyskutować ja równy z równym drogi @Arcadio przeczytaj te które uważasz, ze mogą być njważniejsze :

      https://www.finanse.mf.gov.pl/abc-podatkow/umowy-miedzynarodowe/wykaz-umow-o-unikaniu-podwojnego-opodatkowania
    • @pastibox
      Ceny nieruchomości, również w Polsce, poruszają się w wieloletnich cyklach. Od iluś lat rosną ceny nieruchomości praktycznie wszędzie i w Polsce też. Kiedy przyjdzie kryzys będą spadać i w Polsce też.
      Istnieją również uwarunkowania lokalne. Przykładowo ogromne bańki w Vancouver czy Sydney już pękają.
      W Polsce ceny stabilnie powoli rosły i raczej żadnej bańki póki co nie ma, więc i w przypadku kryzysu, wielkich spadków cen nie przewiduję.
      Co do Ukraińców, to pewnie jakiś wpływ mają, pewnie część z nich wyjedzie, a część zostanie. Jak część wyjedzie to ich miejsce zajmą inni. Nie sądzę, żeby to miało istotne znaczenie dla rynku nieruchomości.
      Zresztą i tak Ukraińcy więcej wynajmują niż kupują. Stąd też w Polsce współczynnik kosztów wynajmu do kosztów zakupu jest stosunkowo wysoki i wciąż bardziej opłaca się kupić niż wynajmować od kogoś.
      Jeśli wyjadą to spadnie popyt na rynku najmu.
    • Wypływ miliona osób pracujących nie może nie mieć wpływu na ceny RE. To, że Ukraińcy nie kupują (w dużej mierze) mieszkań to nie znaczy, że wynajmując nie mają pośrednio wpływu na wzrost ich wartości (wyższa rentowność zachęca do zakupu “pod wynajem”). Nie jest to oczywiście podstawowy czynnik warunkujący spadek/wzrost cen ale kolejna po zakończeniu programu pomocowego MDM cegiełka która może przechylić wagę podaż/popyt na korzyść kupującego.
    • Rentowność a nieruchomościach dla Wielu Warszawskich inwestorów jest już ujemna. Bo średnia rentowności razem z lokomotywami i statkami jest na poziomie 2,7% przy założeniu że WIBOR jest na 1,74%, to co będzie jak WIBOR będzie po 4,74%?
      Nieruchomości to jest teraz słaby temat, nie wierzysz 10 lat temu na domiporta na hasło Mokotów dwupokojowe wynajem było 150 ofert dziś jest 1 764 OFERT.
  • Bardzo rzeczowy artykuł, świetna analiza.
  • Czyli zakładamy osłabienie PLN jako naszą (standardową) odpowiedź na nadciągający kryzys. Czyli Zielona Wyspa v.2.0 w telewizorni, a na ulicy wzrost bezrobocia, znaczne podniesienie cen (lub pogorszenie jakości i mniej znaczna drożyzna), itp itd, czyli to co przerabialiśmy już w 2008…..

    ale…..

    ciągle (moim zdaniem) na stole leży jeszcze jedna opcja: osłabienie PLN, zwłaszcza w stosunku do USD i wykupienie GPW przez wuja Sama. Wtedy nie tylko wspomniany Animex zmieni nagle nadzorcę. Po prostu Yankesi kupią sobie republikę bananową w środku Europy.
    • Jankesi już nie kupią ANIMEXU bo oni go kiedyś kupili bo myśleli że się do polski da Gn0jowicę zaimportować ale nie poszło jak myśleli. Ja znałem Pana Poulsona z North Carolina osobiście i to nie jest gość który wejdzie jeszcze raz do tej samej wody, on wie że tu nie dla niego biznes. On to kiedyś kupił za pieniądze Animexu , to taka opowieść o statku pełnym kukurydzy, ale to może kiedyś przy piwie, generalni mocno niebezpieczny temat.
    • Chyba dobrze kombinujesz. Ja też się zastanawiałem po co MM sprowadza JPM do Polski. A sądzę że oni poczekają na zwale na GPW, w międzyczasie jeszcze PLN osłabnie i wtedy przejmą resztę Polski.
      Być może nałoży się na to kolejna nagonka na OFE które teraz są zatankowane polskimi akcjami pod korek. Jeśli gruchanie info że przez ostatnie 10 miesięcy OFE utraciły 20,% kapitału emerytów to pojawią się głosy że trzeba to zlikwidować. Wtedy JPM łaskawie odkupi za grosze od emerytów resztę polskiej gospodarki.
    • No dobrze Panowie tylko powiedzcie mi po co to odkupować. Przecież kopalnie zalane są betonem? Oni już zarobili, demografia jest już zamieniona na USD, no to po co to kupować?
    • To jedynie jedna z opcji. Zakładam, że w dłuższej perspektywie czasowej USD is dead. Jednak, jeśli ma się maszynkę do zmieniania papieru toaletowego w szeleszczące zielone papierki, to dlaczego nie wykorzystać ich do wykupienia co bardziej namacalnych aktywów (niejako za cenę owego papieru i farby drukarskiej) ?
      Przejęcie “naszej” gospodarki z rąk Helmuta, w ręce Johna pozwoli Jankesom dłużej się u nas utrzymać 🙂 . Pytanie tylko, czy Helmut będzie się tak spokojnie przyglądał, jak mu Lebensraum ktoś próbuje gwizdnąć ?
      Projekt 3morza + wpompowanie kasy w Europę Wschodnią (między innymi w GPW, ale być może też w inne gałęzie gospodarki) może zniweczyć ewentualne układy w tej części świata, nieuwzględniające przewodniej roli Wielkiego Brata. Ja osobiście nie wiem, który z Wielmożnych Panów jest lepszy dla mnie, ale pamiętam taki stary dowcip z czasów głębokiej komuny, że “ci Amerykanie to nie są tacy źli. Oni najpierw napadną, a potem przeproszą. A mnie za te 40 lat to nikt kurwa nie przeprosił”…..
    • Niemiec to najgorsze co może Ci się zdarzyć … wiem co mówię.
    • Papier wszystko przyjmie. To wszystko co widzisz dookoła jest na krechę już nawet na Allegro dętkę do roweru możesz rozłożyć na raty. I nie ma to znaczenia, że Ci ludzie płacą za te mieszkania ze “swojego” rachunku bankowego na rachunek bankowy dvelopera, ten dług gdzieś jest, może w dętkach na allegro, może w emeryturach.

      https://www.money.pl/gospodarka/unia-europejska/wiadomosci/artykul/polska-jednym-z-najbardziej-zadluzonych,115,0,2404467.html
    • Bez przesady. W ten sposob to nie dziala. Mantra “papier wszystko przyjmie” to ten sam wytrych co stygmat “teoria spiskowa”. Tak mozna obalic wszystko. Chyba nie tak ma to tu funkcjonowac. Skoro twierdzisz ze jest imaczej to pokaz mechnizm. Poprzyj przykladami. Jak sobie wyobrazasz 300k ktore jest kredytem a nie jest?
    • Chata to nie detka rowerowa.
    • Tak myślisz, że nie dętka, a ja mam kilka i mówię Ci dętka, tylko amortyzacja dłuższa.

      A tu masz dowód, że jest tak ja mówię. Jak by były zakupy za gotówkę to by tak nie wyglądało.

      http://www.finanse.egospodarka.pl/147314,Hipoteczne-zadluzenie-Polakow-to-juz-22-PKB,1,63,1.html
    • Ja o rybach wy o grzybach. Haslo “ja mam kilka kredytow” brzmi jak “ja mam garnek zlota w domu”. Co to za argument?

      https://m.bankier.pl/wiadomosc/Gotowka-i-negocjacje-cenowe-Tak-kupuja-mieszkania-Polacy-7593335.html

      Wtedy wstawilem pierwszy z brzegu. Ten kolekny. NBP tez sie nie nadaje? Co prawda dane dla 7 glownych miast, ale tam jest najdrozej.
    • Sjudjak, zalinkowałeś materiał od Open Finance. Wybacz, ale ich wiarygodność jest zerowa. Jak i wszystkich podmiotów z tej stajni. Miałem wątpliwą przyjemność rozmawiać z kilkoma ich “doradcami” i już wiem, że OF to tylko dykta na froncie warzywniaka.
    • A morus dal link do portalu, ktory w podpisie artykulu ma Home Broker czyli:

      https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Home_Broker

      Patrz Pan. To tyz Open Finance
    • Rozmawiałem dzisiaj z kumplem którego odwiodłem od wzięcia kredytu na… no właśnie na co? Otóż był to kredyt na wkład własny 🙂 Nie na mieszkanie, tylko na jakąś grę wstępną przed wzięciem kredytu 🙂 Tak mi to wytłumaczył, nie wiem, może coś mi nie tak klarował. Sam się na tym nie znam bo nie zaciągam żadnych zobowiązań. Może stąd się bierze ta “gotówka”.
    • @sjudjak
      Rzecz w tym, że trochę trudno znaleźć dane – nawet NBP podaje w swym raporcie mieszkaniowym szacunki.
      Mogę Ci napisać skąd u mnie to się wzięło. Otóż z przytoczonych przeze mnie danych (nie szacunków) wynika, że podaż pieniądza M3 urosła o 100 mld PLN w ciągu roku. Tyle nowego pieniądza pojawiło się na rynku. Z tego samych kredytów hipotecznych było ok 50 mld PLN.
      A ile w tym czasie sprzedano mieszkań ? Nie dokopałem się do danych, ale szacuję, że nowych ok. 170 tys.
      Średnia wartość sprzedawanego mieszkania to ok 300k PLN. Razem ok. 50 mld PLN.
      Czyli wartość całego rynku nowych i sprzedanych mieszkań to mniej więcej dokładnie wartość sprzedanych kredytów hipotecznych.

      To skąd taka rozbieżność między mną a TVN-em ?

      Ano stąd, że na rynku sprzedają się też używane mieszkania, na które ludzie biorą kredyty.
      Przykładowo rodzina A mieszka w kilkunastoletnim mieszkaniu i zamierza się przeprowadzić do nowego.
      Ale nie mają tyle oszczędności. Wystawiają swoje mieszkanie na sprzedaż, które kupuje rodzina B na kredyt. Kredyt jest przelany na konto rodziny A i teraz jest już gotówką, za którą rodzina A kupuje to swoje wymarzone, nowe mieszkanie od developera.

      Inny przykład. Udziałowiec spółki zoo postanowił, że kupi sobie nowe mieszkanie. Nie bierze prywatnego kredytu hipotecznego, bo ten jest zbyt mocno zabezpieczony i na wypadek kłopotów bank by go puścił w skarpetach. Więc bierze kredyt korporacyjny na firmę, a gotówkę wypłaca sobie z firmy za którą kupuje mieszkanie. Można ?

      Później TVN ogłasza, że Polacy kupują mieszkania za gotówkę. Literalnie, w chwili dokonywania transakcji to rzeczywiście może być gotówka, ale podaż pieniądza nie kłamie.
    • Ilość kredytów hipotecznych jest na historycznych maksimach: https://media.bik.pl/publikacje/read/408892/newsletter-kredytowy-bik-wrzesien-2018-r-najnowsze-dane-o-sprzedazy-kr

      Wystarczy porównać ilość sprzedanych mieszkań i ilość kredytów i mamy wynik, i nie, nie jest to 70% gotówką, a dużo dużo mniej.
  • @Morus
    “Muż nawet na Allegro dętkę do roweru możesz rozłożyć na raty.”
    Kiedyś w Citi można było transakcje z CC rozkładać na raty od 500 PLN. To było lata temu. Nie mówili o tym głośno.
    Teraz każda transakcja powyżej 100 PLN jest możliwa do rozłożenia i po każdej takiej od razu dostaję sms z propozycją rozłożenia na raty, jeszcze zanim się zaksięguje nawet.
  • Powiem wam lepiej, w radiu słychać reklamy typu kup towar xx za pół ceny dziś, resztę oddasz za pół roku itp itp. Morus dobrze zauważył. Coraz więcej rzeczy banalnych cenowo można zamawiać na raty.
    Jak tak dalej pójdzie to trzeba zbierać grosze bo będą kiedyś więcej warte jak złotówki dzisiaj.
    • A na allegro to ciekawa sytuacja jest, można sobie skrzynkę w Inposcie kupić na pół roku do przodu, czyli Inpost nie może dostać kredytu więc ja mu udzielam. Trochę śmieszne ale wygląda na to że sprzedają usługi na 6 miesięcy do przodu, musi być straszne ssanie na gotówkę. Program się nazywa SMART, tylko nie wiem czy ja taki smart jestem bo ja wiem o co chodzi. CHODZI o to żeby nazbierać kupę takich SMART abonamentów a potem … OGŁOSIĆ UPADŁOŚĆ :-).
  • Ja sie z wami zgadzam ze wszystko dzis na kreche, raty, odroczone platnosci, faktoring i sam nie wiem co jeszcze i zmierza to w kierunku katasteofy a przynjmniej ratalnego niewolnictwa. Zgodze sie nawet ze NBP nawija makaron na uszy z tymi 74% ale nie na zasadzie detek z allegro, gadalem z kumplem, mam szwagra, mam kilka pozyczek to wiem, a papier wszystko przyjmie albo link do kitu bo NBP w nim albo nie wiem co.
  • w mojej ocenie sytuacja PL jest jak narazie stabilna, a porównując ją do EM, którym tak naprawdę ciągle jesteśmy, jest wręcz rewelacyjna. niewidzialna ręka rynku agencji ratingowych jest tu nadto widoczna, ale to ma swoją cenę, o której Wódz K publicznie indian nie informuje.

    obecna władza pod szyldem kiełbasy wyborczej 500+ zafundowała naszej krainie przyspieszenie koła gospodarki poprzez wygłuszenie letargu nie-pewności, co jak przewidywaliśmy zaczęło pobudzać konsumpcję wewnętrzną, bo lawina kasy trafiła tam gdzie jej zwyczajnie nie było albo była zachomikowana na złe czasu.
    dobra koniunktura w DE zafundowała naszym pod-montownią poważny zbyt.
    Tyle że co dobre się zaczyna kończyć, bo problemy w DE są już gołym okiem widoczne i za chwilę zacznie się to przekładać na naszą produkcję i z czasem na konsumpcję. Odejście Ms Angeli to prawdopodobnie początki wielkiego chaosu w EU, a nasza ekspansja na inne rynki jest mizerna, nie wspominając już o egzotycznej wymianie gospodarczej z krainą wuja Sama oraz pokazywanie środkowego palca dla ludzików z krainy Yin&Yang.

    niestety nasza obecna władza nie robi za wiele aby przejść od koncepcji redystrybucji to prawdziwej rewolucji gospodarczej, i jak mieliśmy srakę legislacją tak ja mamy, a chyba najlepiej obecny stan polskiej biurwy oddaje to video: https://www.youtube.com/watch?v=KFEwIRnksAQ

    a można tak wiele zrobić aby dać PL przewagę inwestycyjną na nadchodzącą zawieruchę europejską. np VAT na 16% jak proponuje i wylicza Gwiazdowski: http://wei.org.pl/article/matryca-glupoty/

    jak napisałem kiedyś, naszym zarządcom brakuje wyobraźni politycznej, albo zwyczajnie nie mają cohones.

    odnośnie RE to są one raczej drogie.
    Średnia cena metra kwadratowego powierzchni mieszkaniowej w Warszawie to około 8kPLN.
    średnie mieszkanie to 50m2 a więc koszt to 400kPLN.
    mediana zarobków w WAW to około 5kPLN. (podatki pomijamy dla wygody)
    czyli ludzik potrzebuje około 80 miesięcy aby kupić za gotówką i 160 miesięcy na 50% dochodów i 240 miesięcy jak przeznaczy 33% dochodu na spłatę ( CHF ma takie kryterium). Dlatego kredyt żyje swoim życiem.
    średnia cena wynajmu tego mieszkania to około 2kPLN
    wg wskaźnika PEG (price of house / monthly rent) = 200, to bardzo dużo. bo fair value to 100, a okazja to 50.
    wg wskaźnika TIER (rent / interest on mortgage) mamy 2000 / 1330 = 1.5 co jest wskazuje też na spore przewartościowanie i złą alokacją kapitału.
    większość nowych RE to kredyt więc % ma znaczenie. jeżeli ktoś wierzy w bajki NBP że większość idzie a gotówkę to sam sobie winien. prosty test: popatrzcie i popytajcie kto z waszych znajomych stać na mieszkanie za 400k .
    zresztą największa ilość kredytów to właśnie te mieszkaniowe a agregat M2 rośnie.

    w mojej ocenie zaczyna się rynek wynajemcy, i z roku na rok będzie mu lepiej i taniej mieszkać na komornym.
    przyjdą czasy że będą wybierać i przebierać.
    stopy procentowe prędzej czy później będą musiały pójść do góry, MR Glapiński może sobie bredzić ile wlezie.
    globalny trend jest już ustalony i PL nie jest żadnym prymusem i wyjątkiem, a jej dług denominowany jest dość spory. czym prędzej zaczną przyzwyczajać Polaków do droższego pieniądza tym lepiej ( jak to FED mądrze robi), a jak nie to będą skoki % a to już generuje problemy dynamiki w gospodarce.
    imigracja tą dynamikę przyśpieszy bo jak imigranci nie będą pracować to zwiną walizki, zabiorą walutę ( i przewalcowują na USD) i pojadą do siebie. w bajki o ucieczce do DE też nie wierzę, bo tam za chwilę dłuższą będzie już prawicowo a imigranci raczej nie lubią takiego środowiska.

    odnośnie pomocy wuja sama już pisałem. może się okazać że koncepcja 3M to eldorado dla nie-lokalnych indian.
    instalacja dużych banków z WS to raczej nie przypadek. oni mają nie-ograniczany kredyt dolarowy, a jak PLN będzie po 1/10 to wiele ciekawych aktyw zmieni właściciela. A nam pozostaje nabywać silne waluty bo te pozwolą nam też swoje 5centów dobrze zainwestować.
    ostatnie zapasy gazowe pokazują też kto w europie będzie rozdawał karty energetyczne, i nie będzie to bynajmniej 3M, a znów DE które będzie importowało od Sovieta jak i wuja Sama, a mam przypuszczenia że jak już wybudują terminale LNG – LPG to z Bliskiego Wschodu aby nikt im nie zarzucił stronniczości:)
    • W Szczecinie miała powstać elektrownia gazowa …. Na rosyjski gaz, kupiony od Anieli ….

      Duże banki jak JP kupiły wydobycie KGHM na 10 kat do przodu, one muszą pilnować transportów. Nie przypadkowo czołgi rozstawione naszych umiłowanych sojuszników postawione są w tamtej okolicy.
    • Czyli obstawiamy chronologicznie:
      1) zwała na PLN i GPW,
      2) plan Marshalla ver.2.0 dla Europy Wschodniej ( jedyna różnica z wersją pierwotną, że tym razem kasę dostaną firmy za Wielkiej Wody, co by sobie mogły kupić co ciekawsze frykasy),
      3) PLN w górę, tubylcy się cieszą, majątek zmienił właściciela (dla tubylców i tak nie ma znaczenia dla kogo pracują. Wczoraj Merkel, jutro Trump. Who cares?).
      4) kurtyna. oklaski.

      Jakie prawdopodobieństwo?

      ps. można by wtedy przeprowadzić referendum, czy jesteś za stolicą w Waszyngtonie (51 stan), czy w Brukseli (federacja – oczywisty cel UE), zamiast utrzymywać ciągle tą hipokryzję, że stolicą jest Warszawa.
  • Wpis przeniesiony z LinkChat bo w tematyce obecnej sytuacji PL.
    by #yoloxdddd – https://www.bogaty.men/linkchat/#comment-10161



    Ilość długu jaką mamy do przerolowania przez najbliższe lata poraża.

    Do spłaty:
    2017 – 33,9 mld zł
    2018 – 21,5 mld zł
    2019 – 110,2 mld zł
    2020 – 115,3 mld zł
    2021 – 138,2 mld zł

    To są 10-latki w dużej części wypuszczone po kryzysie w 2008, teraz nadejdzie czas spłaty.
    • Moim zdaniem to nic nie znaczy. To że zapadają oznacza tyle że zostaną zrolowane.
      Pytanie tylko na jakich warunkach.
      Ale większość państw europejskich ma jeszcze większe długi i też im 10-latki zapadają w podobnym okresie.
    • Przy kiepskich warunkach gospodarczych, a takie nadchodzą, prawie 400 mld zł w ciągu 3 lat do zrolowania może mieć wpływ, tak mi się wydaje, to już nie są małe kwoty, a w porówaniu z poprzednim cyklem Juglara, są to kwoty kilkuktronie wyższe.
  • Dziękuję za dobry artykuł w wyniku którego wywiązała się równie ciekawa dyskusja. Z tych wskaźników i ogólnego kontekstu wychodzi, że gospodarka jest już przegrzana kredytem i wystarczą stopy rzedu 3-4% żeby doszlo do recesji (i to chyba ostrożne przewidywania). Zastanawiam się, czy nawet jakby od jutra zaczęli podnosić po 0,25 to czy to by cos zmieniło. Dlatego będą do wyborów ciągnąć po staremu. Zakładam że te plany wywrotki to i tak jeszcze z lekko ponad rok poczekamy
  • Dobry artykuł tradycyjnie Arcadio.
    Doceniam wysiłek ludzi,którzy tworzą materiały na tej stronie.
    Mogę od siebie dodać kilką zagadnień na potrzebę tej strony.

    Czy istnieją bardziej zaawansowane dane odnośnie rolowania długu-kto musi zapłacić komu i na jakich warunkach.

    Interesuje mnie też różnica państw z kartelami i jakie korzyści czy wady przynoszą państwom.

    Ciekawy też jestem zestawień i porównania rachunków bieżących np. Niemców i Bułgarii

    Jaka jest naprawdę relacja między realną gospodarką,a tzw. finansową(jak oddziałują na poszczególne państwa)

    To takie luźne tematy,może ktoś dostanie przebłysku i wejdzie na podobne lub dzięki tym pytaniom pojawi mu się jakiś ciekawy pomysł na artykuł czy dyskusje.
  • Ładnie tu wszyscy rozkminiacie ważne tematy. Przeczytałem wszystkie posty z listy razem z komentarzami które wnoszą jeszcze 100% więcej informacji.

    Mam jednak pewne nurtujące mnie od dłuższego czasu pytanie:
    zgadza mie się że rozpoczęcie przez US i pewnie w niedługim czasie UE polityki QT czyli ograniczania ilości płacideł doprowadzi po czasie do deflacji, spadkach na akcjach i w konsekwekcji umocnienie dolara przynajmniej do czasu jego całkowitego upadku. Utrudni to pewnie życie grubemu amerykańcowi, może i bliższym nam helmutom, kasztanom, makaroniarzom i całej tej ekipie. To mnie jednak jakoś specjalnie nie martwi. Pytanie jednak brzmi – jak to wpłynie na życie w naszym pięknym kurwidołku? Myślę że 80% piszących i komentujących tu osobników zarabia, mieszka, ma kredyt, żyje i umiera oraz rozlicza się w PLNach. Wnioski są zatem takie że jeśli dojdzie do powyższych zdażeń na świecie to biorąc pod uwagę że u nas prawie nic nie produkujemy a jeśli nawet to i tak materiały i komponenty importujemy nadejdą trudne czasy. Spadek wartości PLN do USD i EURO doprowadzi do wzrostu cen i paliw, czyli inflacji co z kolei do wzrostu stóp procentowych i leżą wszyscy kredytobiorcy (szczególnie na CHF i i innych obcych – jakby mieli kredyt z lewarem). Może w takim razie ucieczka w kruszce – srebro i złoto nie jest takim złym planem – jeśli giełdy polecą na łeb, kruszce powinny chociaż ceny utrzymać w stosunku do USD, PLN poleci na pysk to powinno wyjść ładnie na plus. Może statystyczny Maliniak w ten sposób uchroni się od katastrofy a może się mylę.
    Prosiłbym o więcej analiz co do sytuacji jaka może czekać nas biednych Polaczków i naszej waluty bo to chyba interesuje sporo osób tu rezydujących przynajmniej do czasu.


  • Skomentuj