SSJ -- March 21, 2018 2:46 am
Wczorajszy dzień obfitował w fatalną informację. Rząd przyjął projekt ustawy Gowina:
https://wpolityce.pl/polityka/386783-rz ... demickiemu
Oznacza mniej więcej tyle, że wydłuży się okres studiów niestacjonarnych o co najmniej rok. Co to oznacza dla osób, których nie stać, aby studiować dziennie w dużym mieście na dobrej uczelni? Tylko tyle, że wydłuży się okres wejścia specjalistów na rynek i najprawdopodobniej decyzja o założeniu rodziny i zdecydowaniu się na potomstwo.
Weźmy też pod uwagę osoby, które chcą się przebranżowić, ale muszą pracować. Oznacza to, że na rynku pojawią się dopiero później.
Nie rozumiem jak można być tak ograniczonym, aby w czasach, gdzie powstają kilkumiesięczne bootcampy czy roczne szkoły programowania wydłużać okres nauki. W dodatku najbardziej martwią mnie specjaliści z odpowiednim know-how. Przecież takie osoby są fundamentem do budowy innowacyjnej gospodarki.
Zamiast skondensować okres trwania studiów, wyrzucić niepotrzebne przedmioty (socjologia na kierunkach ekonomicznych) czy ograniczyć ich ilość (matematyka i fizyka na informatyce) to utrudnia się tylko zadanie ludziom. Osobiście jestem bardzo zawiedziony. Podjąłem decyzję o zmianie branży i dodatkowy rok będę musiał zmarnować na zjazdy i naukę po pracy, zamiast zająć się własnym biznesem, kursami doszkalającymi czy założeniem rodziny.
bmen March 21, 2018 9:51 am
Ta ustawa ma dobre i złe strony.
To co piszesz o przedłużeniu czasu trwania studiów niestacjonarnych to jak najbardziej poważna zmiana i raczej dobra. Bo studia full-time to delikatnie inna para kaloszy niż zaoczne/niestacjonarne, dlatego logicznością jest aby te drugie były dłuższe, bo program muszą mieć raczej ten sam nie?
Dalej piszesz ograniczyć ich ilość (matematyki na informatyce). Informatyka to nie tylko klepanie c/c++, bo są tam też algorytmy, systemy tele-inforamtyczne itp.
Matematyka to jeden z najważniejszych przedmiotów i cięcie jej to głupota pospolita bo potem ludzie maja problemy z logicznym myśleniem i kalkulowaniem.
Jak chcesz się wyspecjalizować jedynie w kodowaniu to zapisujesz się na ekstensywny kurs i masz.
Jesteś zawiedziony? zapisz się do Cambridge czy Oksfordu, postarasz się o stypendium europejskie i będziesz miał dyplom pierwsza klasa.
ps. bardzo dużo Polaków pokończyło i kończy studia w UK i na zachodzie.
W mojej ocenie ta ustawa bierze się za reformę z dupy -strony.
W polskich warunkach ustawa takowa musi mieć silny nacisk na rozwój innowacji i nowych technologii,
bo jak chcemy się wyrwać z pułapki średniego dochodu to nie da się bez poważnych R&D. A żeby takie były należało by je poważnie zainicjować.
W mojej ocenie zależało by załatwić sprawę zabetonowanej profesury&CO. A najłatwiejszym sposobem jest uzależnienie wpływów do danej jednostki w oparciu o ilość poważnego R&D, czyli takiego z którego papiery są publikowane w prestiżowych magazynach naukowych. Publikowanie papierów na KoziaWolka Journal to jak publikowanie u Bmenów.
Środki na takie R&D powinny być w głównej mierze od przemysłu ( np. z ulgi podatkowej w tym temacie), i tak np. firma miałaby i pracownika i zarazem doktoranta działającego dla niej R&D, czyli wdrożenia. W ten sposób zabetoniała kadra miała by poważną konkurencję z młodymi / R&D rządnymi ludźmi, którzy pracowali by już dla firm, czyli mieli delikatnie inne motywacji niż spędzać 20h na prowadzeniu ćwiczeń dla milina studentów
Państwo powinno jedynie kontraktować np taka i taka liczbę studentów na rok i za nie płacić od głowy na utrzymanie. O grantach na badania decydowały dorobek publikacyjny w temacie.
Studnia drugiego kierunku powinny być raczej płatne. Zresztą jak się ma 8 fachów to w żadnym się furory nie robi.
Moim zdaniem ustawa ta powinna kasować całkowicie Habilitacje, po co komu relikt. Masz PhD, masz osiągnięcia naukowe,potwierdzone badaniami/papierami i patentami to jesteś i działasz, nie masz to na szczaw.
Powinno się też dozwolić tylko jedną jednostkę macierzystą dla pracownika naukowego, a teraz mistrzowie w 3/4 pracują i grosz za podpisy pobierają.
Chcesz więcej to załóż sobie działalność konsultingową i duże firmy z chęcią zapłacą spory grosz za ekspertyzy. Załatwiło by to też milionowe ilości powiatowych akademii i uniwersytetów itp., bo niby kto by ich tam uczył?? Byłby to też swoistego rodzaju konkurencja gdyż uniwerki konkurowały by o dobrych pracowników naukowych.
Należałoby by też konsultować zarys programów z przemysłem, bo kształcenie w oparciu o sowieckie książki mija się z celem. Skoro ma powstac Narodowy TARPAN elektryczny to wypadało by pracować nad nowym materiałem, bo po co komu umierający Disel.
No i co najważniejsze, należałoby wprowadzić klauzule społecznego kontraktu studenta. tzn. jeżeli jakiś student byłby zła[pany naściąganiu to opuszcza mury zacnej uczelni. Od kopiowania sa już ksera, a za chwile drukarki 3d.
Jednym słowem należało by przywrócić powagę dla tytułu MGR. w końcu nie każdemu on potrzeby, bo praca w bibliotece itp. tego nie wymaga, tylko chore mózgi rekruterów
Arcadio March 21, 2018 10:35 am
Nie znam w szczegółach tej ustawy, ale jak słyszę, że się dofinansuje uczelnie wyższe i tzw. środowisko to mi się nóż w kieszeni otwiera.
Szkolnictwo wyższe musi być wreszcie urealnione do potrzeb gospodarki a póki co to sa prywatne folwarki leśnych dziadków z tzw środowiska naukowego, prezentujące na wykładach notatki zrobione 20 lat temu.
Polskie uczelnie np. techniczne to raczej nauka historii techniki, a nie techniki stosowanej.
Na uniwerkach za to same lewackie brednie. I Gowin tak po prostu dofinansuje to środowisko.
Ono sobie podwyższy pensje i będzie cacy.
Jeśli najlepsza polska uczelnia jest w grupie 500-600 miejsca na świecie, to raczej należy zaorać i zacząć od początku, bo nawet nie ma czego reformować.
Zgadzam się w zasadzie z Bmenem odnośnie jak powinno to być reformowane. Przede wszystkim żywa kooperacja z przemysłem i gospodarką i przywrócenie godności tytułu MGR a nie produkcja MGR.
Co do rozwoju R&D to nie może to być w formie grantów państwowych ale raczej jako inwestycje spółek w R&D. Pewnie w pierwszej kolejności spółek państwowych, ale gdyby to zaskoczyło to i prywatni by się podłączyli.
Miałem okazję studiować zarówno na polskiej jak i brytyjskiej uczelni. Na polskiej to była ciężka orka, szkoda że odrealniona. Uczysz się rzeczy szalenie trudnych i zupełnie niepotrzebnych bądź przestarzałych.
Oczywiście wszystko wg jednego jedynie słusznego kierunku.
Jedyna zaleta to ta, że skoro skończyłem tę uczelnię to zrozumiałem, że nie ma już dla mnie rzeczy trudnych
Uczelnia brytyjska – zupełne przeciwieństwo. Nauczono mnie krytycznie myśleć, korzystać ze źródeł, z różnych źródeł. Gdybym w assignmencie nie podał what critics say, to bym nie zdał.
Do tego praktyczna wiedza up to date i mnóstwo materiałów do samodzielnej pracy.
Medicus Hell-Veticus March 21, 2018 10:53 am
@bmen
Wtrace swoje 3 grosze, bo akurat na etapie robienia siebie dr.med. jestem, co prawda w Szwajcarii, no ale…patologie tocza systemy niezaleznie od polozenia geograficznego.
Po pierwsze niezaleznie czy to Szwajcaria czy Polska. Nalezaloby zajac sie lesnymi dziadkami.
W Polsce jak dochlapiesz sie profesury belwederskiej to nie wiem co musialbys zrobic,, aby stolek stracic.
Uposazenie profesora belwederskiego nie jest juz dzis jak na warunki polskie zle. Tymaczasem doktoranci tyraja za 2/3 stawki Lidla.
Pierwsze co nalezy zrobic, to kadencyjnosc szefow katedr. Niech sobie takie AGH, PW, Pwr i inne podpisuja umowy 3 letnie do 5 letnich na szefowanie Katedrom, Instytutom. Odpalic kryteria ze to nasz Mjetek jet wiec my tu w Krakowie Mjetkowi fuche zalatwimy a nam Mjetek kumplom pomoze i nasz Zdzisiek bedzie mial fuche we Wroclawiu. Tak jak piszesz – kryteria to Research. Impact Factory etc.
Ale nie w pismach, gdzie sie to kupuje. W Szwajcarii tytul dr.med. mozesz dostac jak masz publikacje. Piszesz wiec rozprawke gimnazjalisty, ktora nic nie wnosi do niczego. placisz 20.000 CHF za publikacje i publikacja jest. Nikt jej nawet nie czyta, koledzy od wodeczki ze swity profesorskiej zalozyli wydawnictwo i kasuja za to pieniazki. no wiecie, 3 studentow robi w redakcji na smieciowce i periodyk jest e-magazynem, wysylany mailingiem jako epub/pdf. Gitara gra. Takie akcje nalezaloby z definicji wyciac. Bo ma sie wtedy publikacji na miare nie wiadomo kogo.
Wyciac nmepotyzm. Masz tescia Zdziska czy mamusia pracuje – sorry ale nie mozesz pracowac na tym samym uniwerku. Bo wiadomo, w warunkach Szwajcarii odchodza takie kwiatki ze szykuja sobie kola naukowe i studenci niewoilnicy pisza, szefem kola naukowego jest Max Mustermann, potem sie okazuje ze Max Mustermann nie ma jeszcze 30 lat a ma kilkadziesiat publikacji w roznych periodykach, taki o n zdolny i pracowity, wiec etat dostac on musi…
Tymczasem rozwiejmy zludzenia. Jezeli sprawa “reformy“ zajmowal sie Gowin, czlonek Opus dei to jego zadaniem jest zabezpieczyc zywotne interesy KUL, Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, Wyzszej Szkoly Kultury Medialnej w Toruniu i Seminariow czytaj sprawic, by kasa podatnika plynela tam obfitym strumieniem jako nasze Thank You za to, ze mamy wladze. Tak samo jak Polska Fundacja Narodowa jest stworzona do wyprowadzania $$$ na cele inne niz statutowe aby nikt nie pytal, zesmy ukradli.
Polska nie ma szans, aby KUL w Lublinie byl czyms takim jak Katolicki Uniwersytet w Lowanium, w Belgii. Nie ta liga.
SSJ March 21, 2018 11:01 am
@Arcadio
Dokładnie, większość rzeczy jest kompletnie nieprzydatnych. Rozumiem, że mogą być ciekawego dla logicznego myślenia, ale przede wszystkim powinni skupić się na przygotowaniu do zawodu. Wydłużanie nic nie zmieni. Sprawi tylko, że podczas niżu demograficznego Ci profesorowie i uniwerki będą miały rację bytu. Nie oszukujmy się, że większość rzeczy na studiach jest kompletnie nieprzydatnych w życiu zawodowym. A słyszałem od mojego znajomego, że jego 3-letnie studia to było marnotrawienie czasu, bo nie miało nic wspólnego z realiami rynku.
Ci ludzie myślą, że jak wydłużą niestacjonarne to ludzie nie pójdą na studia i zostaną hydraulikami, spawaczami czy elektrykami. A efekt będzie taki, że specjaliści później pojawią się na rynku pracy i później będą decydować się na potomstwo. Takie są smutne realia.
Dla mnie wydłużanie studiów niestacjonarnych w czasach, gdzie bootcampy przygotowują do zawodu programisty a szkoły programowaniu uczą zawodu w rok i gwarantują zatrudnienie to kompromitacja i zwykłe s***********, aby tylko ciągnąć pieniądze od ludzi i utrudniać im życie. Nie liczy się czas nauki tylko jej efektywność.
A co do szkoły brytyjskiej to znajomy opowiadał, że w college’u wysyłają im materiał na maila po to, aby uczniowie nie tracili czasu na przepisywanie tego co nauczyciel mówi tylko zajmowali się praktycznymi rzeczami. To właśnie nazywa się efektywność wykorzystania czasu.
A jak sobie przypomnę wykład idioty, który kazał bezmyślnie przepisywać wszystko z tablicy to nóż w kieszeni mi się otwiera. Polskie realia na studiach wyższych.
SSJ March 21, 2018 10:31 am
@bmen
Jeżeli ktoś jest bardziej efektywny czasowo i jest w stanie nabyć wiedzę w krótszym czasie to po co mu to wydłużać? To absurd. Jak ktoś potrzebuje więcej czasu to jego sprawa. Rynek jest od weryfikowania takich rzeczy a nie ustawy. Nie widzę tutaj żadnej logiki tylko absurdy. Studiując swego czasu na jednej uczelni miałem ten sam materiał co osoby na studiach stacjonarnych. Czy dłużej znaczy lepiej? Albo więcej? Dla kontrastu ukażę Lionela Messiego, który jest jednym z najmniej biegających piłkarzy na świecie i przy tym najlepszym. Jak to mówią: “lepiej stać niż głupio biegać”. I ten model należy przełożyć na studia a nie wydłużać. Liczy się efektywność czasowa i jego kondensacja. Nic więcej.
Tylko pytanie czy taka ilość matematyki jest potrzebna? Na to pytanie odpowie Ci Maciej Aniserowicz:
https://www.youtube.com/watch?v=NeQupPqFtWY
Trzeba zadać sobie uczciwie procent jaki % wiedzy przyda mi się w pracy zawodowej i sensownie to rozłożyć. A z tego co wiem to więcej jest tej matematyki i fizyki niż programowania, którego trzeba uczyć się dodatkowo po godzinach. To dopiero absurd! Zamiast wydłużać to trzeba dokonać wewnętrznych zmian, aby odpowiednio rozłożyć plan nauki i pozbyć się często niepotrzebnych rzeczy.
“Jesteś zawiedziony? zapisz się do Cambridge czy Oksfordu, postarasz się o stypendium europejskie i będziesz miał dyplom pierwsza klasa.
ps. bardzo dużo Polaków pokończyło i kończy studia w UK i na zachodzie. “
Życie nie pozwala mi się wyprowadzić. Niestety, ale odpada.
bmen March 21, 2018 11:05 am
Tylko pytanie czy taka ilość matematyki jest potrzebna? Na to pytanie odpowie Ci Maciej Aniserowicz:
https://www.youtube.com/watch?v=NeQupPqFtWY
Jak sama nazwa wskazuje “Czy PROGRAMIŚCIE niezbędna jest MATEMATYKA”
w rzeczy samej, o czym napisałem że informatyka to nie tylko programowanie.
Programowanie można robić na kursach wieczornych też.
Jeżeli ktoś jest bardziej efektywny czasowo i jest w stanie nabyć wiedzę w krótszym czasie to po co mu to wydłużać? To absurd.
Całe polskie szkolnictwo wyższe jest absurdem, bo jak to możliwe że kraina z takim PKB nie ma uczelni w pierwszej 500 ??
Jak napisałem, studia MRG to powinna być elitarne a nie prawie obowiązkowe.
Ja też jestem absolwentem zarówno studiów wyższych w PL i w UK, i też mogę potwierdzić, iż różniące polega w poziomach wiedzy pragmatycznej są raczej spore. Większa ilość wkuwania nie oznacza, że ktoś będzie bardziej ogarnięty zawodowo. Bo zarówno tu i tam panuje przeświadczenie: Zakuć, Zapić i Zapomnieć, a mentalność studentów (tych i tamtych) tak wiele się nie różni
A jakość dyplomu to już inne planety. PhD z UK otwiera cały świat, a to z PL raczej nie nastraja optymizmem, dlatego też większość polskich doktorantów zostaje na uczelni i służy panom profesorom.
W temacie rozwoju R&D to wprowadził bym też klauzulę, iż każda MGR ma być pisana dla przemysłu czy jakichś instytucji zewnętrznych, co pozwoliło by na pragmatyzację prac dyplomowych jak i rozwój linków pomiędzy przemysłem/instytucjami zewnętrznymi a uniwerkami.
Podobnie powinna być zrobiona reforma, szkół zawodowych, tak aby taki przyszły spawacz/elektryk po pierwszym roku zajęć teoretycznych ( w którym miał by czas na znalezienie sobie pracodawcy) od drugiego roku był by już pracownikiem na powiedzmy 2/3 etaty a pozostała 1/3 to specjalistyczne kształcenie w temacie. To muszą być pragmatyczne umowy, aby pracodawca wiedział że ma kogo i po co szkolić , a uczeń aby czuł że się uczy i coś z tego ma i co ważniejsze będzie miał.